Portal Fronda.pl: Nowym pełnomocnikiem rządu ds. równego traktowania ma zostać prof. Małgorzata Fuszara, promotorka gender studies w Polsce. Jak ta decyzja świadczy o polityce rządu, polityce premiera Donalda Tuska?

Ks. Dariusz Kowalczyk SJ: Jeśli chodzi o politykę tego rządu, a szczególnie premiera Donalda Tuska, to w ostatnich latach widać wyraźne przejście ku światopoglądowej lewicy, a nawet ku czemuś, co czasem bywa nazywane lewactwem. Wystarczy zestawić poprzednich pełnomocników ds. równego traktowania – Elżbietę Radziszewską, Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz i Małgorzatę Fuszarę. Moim zdaniem, pani Radziszewska była osobą, która szukała pewnej równowagi pomiędzy niektórymi środowiskami. Nie była ideologiem gender czy feministką. Dwie kolejne panie, piastujące funkcję pełnomocnika rządu ds. równości to już ideolożki, szczególnie Małgorzata Fuszara, którą można nazwać matką studiów gender w Polsce i skrajnie radykalną feministką.

Dlaczego rząd zmierza w takim właśnie kierunku?

Myślę, że Donald Tusk nie posiada jakoś mocniej sprecyzowanych poglądów. Jego jedynym poglądem jest to, jak utrzymać się przy władzy, robić polityczną karierę w Polsce, a jeśli się uda, to i w Europie. Kierując się sondażami, nastrojami społecznymi w Unii Europejskiej i politycznym nosem, podejmuje takie właśnie decyzje. Pewnie wykoncypował, że taki zaostrzony ideologicznie kurs opłaci mu się, w Polsce wiele nie straci, a może nawet zyskać, bo lewicowe idee są niestety coraz bardziej popularne. Na pewno zyska w różnych strukturach UE, gdzie zapewne miałby ochotę wylądować w przyszłości.

Komentarze katolickich mediów i publicystów po wyborze prof. Fuszary na stanowisko pełnomocnika rządu ds. równego traktowania są mocno krytyczne. Czy to znaczy, że dbanie o równość traktowania nie jest nam dziś potrzebne?

Równe traktowanie zostało kompletnie zideologizowane. Nie mówimy tu o osobach rzeczywiście dyskryminowanych, ubogich, potrzebujących opieki, nie mówimy o wrażliwości socjalnej, społecznej ale o mocnej ideologii gejów, lesbijek, ideologii gender. Niedawno przeczytałem niewielką książeczkę w języku włoskim „Voglio la mamma” (co oznacza „Chcę mamy”). Autorem publikacji jest Mario Adinolfi, wieloletni polityk partii lewicy. Ciekawy jest podtytuł książki: „Okiem lewicy przeciwko fałszywym mitom rozwoju”. Adinolfi pokazuje, że lewica, która jego zdaniem powinna zajmować się biednymi, ubogimi, najsłabszymi, potrzebującymi pomocy, zupełnie od tego odeszła. Poszła w ideologię i zajmuje się tymi, którzy wcale nie potrzebują pomocy ze strony państwa.

Kto w takim układzie rzeczywiście potrzebuje pomocy i wyrównywania szans w Polsce?

Na pewno nie homoseksualiści i feministki. Powiedziałbym, że raczej rodziny wielodzietne, które z trudem wychowują dzieci dla dobra nas wszystkich. Przecież kryzys demograficzny, prędzej czy później, uderzy nas po kieszeni. Nominacja prof. Fuszary nie wróży niczego dobrego. Raczej tyle, że będzie w Polsce coraz więcej ideologii gender, ideologii homoseksualnej, a mniej zdrowego myślenia o tym, jak pomóc – w imię dobra wspólnego – rodzinom, które – jak przypomnę – złożone są z mamy, taty i dzieci.

Klimat jest zatem, delikatnie mówiąc, niesprzyjający rodzinie, a może być jeszcze gorzej. Jakie działania „prewencyjne” należy podjąć?

Po pierwsze, działania polityczne, polegające na odsunięciu ludzi o takim szkodliwym sposobie myślenia od rządów. To jest jednak wielka polityka, a trzeba coś robić już teraz. Myślę, że bardzo ważne są wszelkie oddolne inicjatywy, podpisywanie petycji, etc. To oczywiście nie wystarczy, ale na pewno pomoże. Mam na myśl przede wszystkim inicjatywy, które uświadamiają rodziców, że ktoś próbuje ideologizować ich dzieci, a zarazem zachęcić do przeciwdziałania, interesowania się tym, czego dziecko uczy się w szkole. Mam czasem wrażenie, że rodzice nie są świadomi faktu, iż szkoła – z powodu działań takich osób, jak Małgorzata Fuszara - staje się poligonem doświadczalnym i próbuje przemycić chore ideologie. Trzeba być świadomym tego, co się dzieje, organizować się i wypowiadać, by głos normalnych rodzin, których przecież jest większość, był słyszalny.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk