Czym jest dla Kościoła święto Wszystkich Świętych, a czym Dzień Zaduszny? Czym są one dla niewierzących? O komentarz do nadchodzących świąt poprosiliśmy przez telefon ks. dr. Jana Sikorskiego.

Ks. dr Jan Sikorski: Święto Wszystkich Świętych mówi o bardzo pięknej, ważnej prawdzie dogmatycznej Kościoła: o tajemnicy świętych obcowania. Cóż to takiego jest? Wiadomo, że Kościół to nie tylko my, żyjący tutaj na ziemi, ale także ci, którzy od nas odeszli. Można powiedzieć, że są trzy grupy świętych: święci, którzy całkowicie utrzymali przyjaźń z Chrystusem i są już w niebie – nie tylko ci kanonizowani, ale także wielu nieznanych, którzy są przy Panu Bogu. Dalej są też tacy, którzy żyli na świecie w jedności z Bogiem, ale mają jakieś zaszłości i grzechy, przez co czekają teraz w czyśćcu na spotkanie z Bogiem. Trzecia grupa wreszcie to my, święci żyjący na ziemi. Dlaczego święci? Wszyscy przez chrzest otrzymaliśmy zaczątek świętości – możemy tę świętość albo rozwinąć, albo ją odrzucić. Między tymi trzema grupami jest wzajemna więź, więź modlitewna. Możemy modlić się za wstawiennictwem świętych do Boga. Możemy modlić się za naszych zmarłych – także oni mogą nam pomagać. Wreszcie i my tutaj na ziemi modlimy się za siebie.

Święto Wszystkich Świętych to święto radosne, wyrażające wdzięczność Panu Bogu za to, że nas zbawi, że wszyscy jesteśmy w jednej rodzinie Kościoła. W tym dniu myślimy i modlimy się zwłaszcza za tych, którzy osiągnęli już swoje zbawienie. Stąd właśnie Dzień Wszystkich Świętych, dzień bardzo radosny i napawający nas wszystkich nadzieją, że z woli Chrystusa Pana i dla nas otwarte jest niebo.

Dzień Zaduszny z kolei to dzień nie tylko już zbawionych, ale także tych, którzy wciąż czekają na pełnię spotkania z Chrystusem. Mówimy o nich popularnie jako o duszach w czyśćcu. Za nich powinniśmy modlić się dopiero po Wszystkich Świętych - właśnie w Dzień Zaduszny. Ponieważ dzień Wszystkich Świętych, poprzedzający Dzień Zaduszny, jest dniem wolnym od zajęć, to za zmarłych modlimy się także we Wszystkich Świętych. Niekiedy dzień ten dookreśla się jako „święto zmarłych”. W pewnym sensie nim jest, bo przecież także wszyscy święci poumierali! Być może jednak akcent powinno się położyć raczej na naszych patronach, na obchodzeniu takich zbiorowych imienin oprócz wychodzenia na cmentarz i myślenia o tych, którzy pochowani są w grobach.

Wszystkich Świętych ma dla nas bardzo ważne przesłanie. Na ogół śmierć nie kojarzy nam się z niczym dobrym. Człowiek buntuje się w jej obliczu wobec ludzi, wobec Pana Boga. Nie chce ścierpieć bardzo oczywistej prawdy: że wszyscy staniemy przed Bogiem, ktoś prędzej, ktoś później – ale każdy. Nikt z nas nie ma jakiegoś glejtu, pozwalającego mu nie umierać. Musimy całkowicie się z tym pogodzić i patrzeć na śmierć przygotowani – jako wydarzenie dramatyczne, ale będące przejściem do Pana Boga. Jeżeli całkowicie się z tym pogodzimy i będziemy patrzeć na śmierć przygotowani,  przygotowanym, to śmierć dla nas wierzących nadal będzie dla nas czymś bardzo dramatycznym, ale zarazem przejściem do Pana Boga. Nadchodzące święta niosą ze sobą takie właśnie przesłanie: trzeba zaprzyjaźnić się ze śmiercią.

Bardziej smutne są być może dla tych, którzy żyją w niewierze: ateizmie czy agnostycyzmie, nie modląc się, nie kierując swojego życia ku Panu Bogu. W ich wypadku myślenie o śmierci musi być bardzo ponure i trochę beznadziejne, skoro żyje się tylko po to, by obrócić się w proch – i nie ma nic więcej. Nie – dla nas chrześcijan właśnie jest coś więcej. Dobrze, że te święta przybrały tak masowy charakter - obok Wielkanocy i Bożego Narodzenia są tymi świętami, które najbardziej poruszają serca. Ważne tylko, by wykorzystać je do pogłębionego spojrzenia na śmierć i czas spotkania z Bogiem. To pomoże nam w codziennym życiu.