Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Belgijskie prawo dopuszcza eutanazję od 2002 roku. Od 2014 r. "prawo" do eutanazji mają również dzieci. Pod koniec ubiegłego tygodnia miał miejsce pierwszy przypadek, kiedy lekarz zgodnie z prawem "pomógł umrzeć" małoletniemu. Nie wiadomo, na jaką dokładnie chorobę cierpiał 17-latek, który poddał się eutanazji. Media informują jedynie, że jego ból fizyczny był nie do zniesienia

Ks. dr Jan Sikorwski: Bardzo przykra sprawa. Myślę, że najlepsze określenie na dar życia to „dzierżawa”. Nie jesteśmy panami i władcami naszego życia. Otrzymujemy je jako prezent, dar. Możemy oczywiście zrobić z nim w zasadzie co tylko chcemy, lecz powinniśmy pamiętać, że to tylko dzierżawa. Nasze losy są w ręku Pana Boga. Zarówno nasze narodziny, jak i zejście z tego świata, przynależą Jemu. Sposób życia czy zachowanie zależą oczywiście od wolnej woli człowieka, jednak winny być podporządkowane pewnym zasadom, które przekazuje nam Pan Bóg poprzez swoich proroków, Przykazania i Kościół. A Kościół w kwestii życia wypowiada się jednoznacznie.

Podczas modlitwy nie rzucamy na wiatr słów: „Ojcze Nasz(...)Bądź wola Twoja”, bo wypowiadając te słowa, przyjmujemy to, co da nam Bóg Rzeczywiście, niektóre doświadczenia mogą być dla nas bardzo trudne, tak jak w przypadku tego chłopca. Trudno tu potępiać kogokolwiek, jednak wobec daru życia obowiązuje nas to, co wobec dzierżawionego przedmiotu. Musimy zwrócić się do Pana Życia. Ciężar jakiegoś doświadczenia może wydawać się nieraz ponad nasze siły, jednak mamy w dziejach męczenników, którzy znosili ogromne cierpienia i to nie tylko tych z dawnych czasów, ale również znacznie bardziej nam współczesnych, którzy dali nam wspaniały przykład. Trzeba przyjmować to, co dyktuje nam natura, przez którą działa Pan Bóg. To On kreśli losy naszego życia. Zasady są zupełnie jasne- życie nie do końca należy do nas, choć nim dysponujemy. Jego kres jest w rękach Boga. Przekroczenie pewnej bariery byłoby bardzo niebezpieczne. To jest tak jak z ukłuciem balona. Nawet maleńka dziurka powoduje pęknięcie. Tak samo w naszym życiu. Nawet jeśli będzie bardzo trudne, to złamanie pewnych zasad obróci się zawsze przeciw człowiekowi, i w życiu indywidualnym, i w życiu społecznym.

Jak jednak wytłumaczyć to osobie niewierzącej bądź wątpiącej, poszukującej; komuś, kto doświadcza ogromnego fizycznego cierpienia i nie przemawia do niego argument, że powinniśmy kierować się w życiu wolą Pana Boga i przyjmować wszystko to, co nam da. A z drugiej strony Belgia czy w ogóle Europa Zachodnia to społeczeństwa, które Boga i wiarę niemal całkowicie odrzuciły, na Zachodzie kościoły przekształca się w kawiarnie czy dyskoteki.

Wszystko, co powiedziałem jest dosyć przejrzyste dla ludzi wierzących. W przypadku ludzi niewierzących, należy wskazać na katastrofalne skutki, które mogą być konsekwencją złamania zasad Bożych. Mam tu na myśli szczególnie skutki społeczne. Boże zasady nie są pustą ideą. One służą człowiekowi. Dlatego wszelkie działania przeciwko nim obracają się zawsze przeciwko człowiekowi. Myślę, że przestrzec niewierzących czy wątpiących można jedynie apelując do ich rozsądku.

Każde życie jest jednakowo ważne, a o jego zakończeniu decyduje jedynie Pan Bóg. To już wiemy.Zdarzały się już ponoć przypadki, gdy osoby w głębokiej depresji, niewidzące dla siebie żadnej nadziei na poprawę chciały skorzystać z "prawa do godnej śmierci". Inaczej rzecz ma się w przypadku prób czy deklaracji samobójczych osób cierpiących na depresję czy inne choroby psychiczne. W wielu krajach staramy się za wszelką cenę ratować pacjentów zagrożonych samobójstwem, np. w Polsce, na mocy ustawy o ochronie zdrowia psychicznego osoba po próbie samobójczej bądź deklarująca chęć targnięcia się na swoje życie musi zostać poddana kilkudniowej obserwacji na oddziale psychiatrycznym, nawet bez swojej zgody; a z drugiej strony wciąż deliberujemy nad prawem do eutanazji. Czym właściwie różni się samobójstwo od eutanazji na własne życzenie? Głęboka depresja może być tak samo dolegliwa i tak samo nie do zniesienia, jak najcięższe przypadki nowotworów, tyle że obie choroby dotykają innych "sfer", jedna niszczy i zabija duszę, druga ciało. W przypadku samobójstwa i w przypadku eutanazji mamy tak samo do czynienia ze śmiercią i tak samo spowodowaną straszliwym cierpieniem, w obu przypadkach człowiek uznaje, że nie da rady tego cierpienia udźwignąć. Jednak nikt chyba nie kwestionuje faktu, że samobójstwom trzeba zapobiegać i chyba mało który człowiek "pomoże" drugiej osobie w samobójstwie; podczas gdy eutanazja w pewnych krajach jest legalna, a zwolennicy tego "prawa" nazywają je "miłosiernym zabijaniem" bądź "prawem do godnej śmierci", zaś "godnie umrzeć" pomaga pacjentowi lekarz.

Skrajne przypadki nie mogą rzutować na reguły. Nikogo więc nie potępiamy, nie piętnujemy, ponieważ każdy z nas ma indywidualny tok życia. Myślimy tu natomiast o pewnych zasadach odnoszących się do całych społeczności i tych zasad musimy bardzo mocno pilnować. W przypadkach skrajnych nie można stosować do końca jakichś sztywnych zasad, wówczas człowiekowi pozostaje Boże Miłosierdzie i odpowiedzialność indywidualna. Ten temat trudno jest zrozumieć człowiekowi, bo tu decyduje sam Pan Bóg. Myślę jednak, że każdego z nas, wierzącego czy niewierzącego, obowiązuje obrona zasad i pilnowanie, by były zachowane. Tylko na tej drodze można znaleźć szczęście w życiu i mądre rozwiązanie. Złamanie zasad, choć pozornie może przynosić korzyści, to jednak, jak uczy doświadczenie- nigdy nie będzie dobrym wyjściem dla człowieka, bez względu na jego wiarę bądź brak wiary.