Kuratorium Oświaty przeprowadziło ostatnio kontrole w szkołach podstawowych i gimnazjach. Kontrola ta potwierdziła, że nasze placówki oświatowe w coraz mniejszym zakresie pomagają uczniom rozwijać zdolność logicznego i samodzielnego myślenia. Uczą raczej zdawać egzaminy niż myśleć. Takie właśnie wyniki kontroli nie są dla mnie zaskoczeniem. Od 1988 roku jestem zapraszany do szkół na spotkania z młodzieżą. Rozmawiam z uczniami o tym, na czym polega mądre kierowanie własnym życiem. W tym czasie spotkałem w małych i wielkich grupach ponad ćwierć miliona nastolatków. W oparciu o te moje osobiste spotkania i rozmowy mogę potwierdzić, że coraz więcej uczniów polskich szkół ma coraz bardziej poważne trudności z logicznym myśleniem.

 

Powyższe zjawisko nie jest winą uczniów, lecz dorosłych. To od nas, dorosłych, zależy to, czy i na jakim poziomie uczymy młode pokolenie logicznego myślenia. Szczególne zaniedbania dotyczą sztuki racjonalnego myślenia o człowieku, czyli myślenia w zakresie nauk humanistycznych. Ostatnio wyeliminowano te lektury, które sprzyjały pogłębionej refleksji i wymagały krytycznego myślenia. Dopuszczono sprawdzanie wiedzy za pomocą testów, które mogą być w pewnym zakresie użyteczne w naukach ścisłych, ale są parodią weryfikowania wiedzy i sposobów myślenia w naukach humanistycznych. Testy w tych naukach wręcz oduczają myślenia, gdyż każą się „wstrzeliwać” w z góry ustalony „klucz” (w dodatku zwykle „poprawny” politycznie) i prowadzą do zaniżania ocen tych uczniów, których stać na myślenie twórcze i krytyczne. Nierzadko dorośli wprost uczą myślenia naiwnego, magicznego, życzeniowego. Czynią tak na przykład ci nauczyciele albo ci psycholodzy, którzy postulują, by uczniowie myśleli „pozytywnie” (zamiast realistycznie!). W konsekwencji powyższych zjawisk nawet jeśli współczesny uczeń w dostatecznym zakresie rozumie świat wokół siebie, to zwykle w niedostatecznym zakresie rozumie samego siebie, a zwłaszcza sens swojego życia, znaczenie podstawowych wartości czy naturę wolności, miłości i odpowiedzialności.

 

Niebezpieczne tendencje ze szkół średnich, które tłumią w uczniach zdolność logicznego i twórczego myślenia, zaczynają docierać także na wyższe uczelnie. Dotknięte są nimi zwłaszcza wydziały humanistyczne. Przykładem jest plaga zastępowania wykładów prezentacjami multimedialnymi czy slajdami, które biernie odczytuje „wykładowca”. Uniwersyteckie wykłady w ten sposób zastępowane są rodzajem współczesnych komiksów albo przybierają formę kina domowego. Już kilka razy słyszałem od studentów o sytuacji, w której wykładowca odwołał swoje wykłady, gdyż na sali nie było prądu lub zepsuł się wyświetlacz, a bez tych pomocy nie miał nic do powiedzenia.

 

Z jednej strony mamy obecnie coraz mniej uczniów zdolnych do logicznego i realistycznego myślenia, a z drugiej strony następuje coraz większa absolutyzacja coraz bardziej niedojrzałego myślenia. Nasi wychowankowie często słyszą od dorosłych slogany typu: „postępuj tak, jak ty uważasz! Kieruj się twoją prawdą!” Jedną z konsekwencji jest to, że coraz młodsi uczniowie popadają w uzależnienia, a jednocześnie subiektywnie deklarują, że sięganie po alkohol czy narkotyk to z ich strony dowód… wolności. Młodzi ludzie, których dorośli nie nauczyli logicznego i realistycznego myślenia, stają się łatwą ofiarą modnych obecnie ideologii oraz „poprawnych” politycznie fikcji. Są w stanie uwierzyć dosłownie we wszystko, na przykład w to, że istnieją „wolne związki” (czyli związki, które nie wiążą), że aborcja to nie zabicie dziecka, że prezerwatywa daje „bezpieczny” seks, że patriotyzm to nacjonalizm czy że tolerancja to wartość ważniejsza niż prawda i miłość. Trudno oprzeć się wrażeniu, że są środowiska, którym taka naiwność i nieudolność intelektualna dzieci i młodzieży jest na rękę.

 

eMBe