W tygodniu modlitw o jedność chrześcijan przypada nam refleksja nad Kościołem reformowanym, popularnie zwanym Kościołem protestanckim. Ostatnio zwróciłem uwagę na to, że prawosławie na Wschodzie wyrosło na tle ludzkich ambicji i źle rozumianej wolności. Zachowało jednak wszystkie istotne elementy Kościoła ustanowione przez Chrystusa: jest hierarchia, są wszystkie sakramenty, możemy w tych sakramentach uczestniczyć jako chrześcijanie Kościoła rzymsko-katolickiego. Już w samej nazwie -- Kościół ortodoksyjny lub Prawosławny -- jest podkreślona właśnie ta prawda, że nic z tego, co było w Kościele Apostolskim, nie zostało tu odrzucone. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja na początku XVI wieku, kiedy to Luter stanął na czele ruchu zmierzającego do reformy Kościoła Zachodniego. Owocem tego ruchu było oderwanie od Kościoła rzymsko-katolickiego wielkiej rzeszy ludzi. W chwili obecnej różne Kościoły reformowane liczą ponad dwieście milionów członków.

Nazwa "protestanci" wywodzi się od protestu. Ruch bowiem, na czele którego stanął Luter, powstał na tle krytyki ludzkiego elementu w Kościele Chrystusowym. Szczególnie protestowano przeciw władzy i prawu. U podstaw reformacji stała niezwykle mocna krytyka papieża oraz duchowieństwa. Uważano, że ten ludzki element Kościoła przysłonił, a nawet zagubił to, co w Kościele jest najważniejsze -- osobiste spotkanie z Bogiem. Nie był to protest nowy, swoimi korzeniami sięgał do samego Nowego Testamentu. Chrystus sprzeciwiał się uczonym w Piśmie i faryzeuszom właśnie w imię tego, że zgubili ducha, że położyli zbytni nacisk na elementy ludzkie. Św. Szczepan ginie jako męczennik, dlatego że wystąpił przeciw kapłanom i arcykapłanom w świątyni. A św. Paweł w ciągu swej działalności nieustannie tłumaczył, że judaizm stracił ducha, a ubóstwił prawo. W Kościele te dwa elementy -- Boski i ludzki -- istnieją w ciągłym napięciu. Niezwykle trudny moment następuje wtedy, kiedy ludzki element przysłania lub usuwa na drugi plan to, co duchowe. Wtedy rozpoczyna się krytyka. Ale z tego, że ktoś ma rację i krytykuje, nie wynika jeszcze, że jego krytyka jest twórcza. Byle kto potrafi powiedzieć, że coś jest źle zbudowane, lub że dziecko jest źle wychowane, ale wskazać drogę, to rzecz o wiele trudniejsza. Luter i jego zwolennicy nie uwzględniali tego. Postanowili zreformować Kościół według swoich własnych planów, nie dostrzegając, że w samej Ewangelii jest podana metoda reformowania Kościoła. Kościół bowiem musi być ciągle reformowany, gdyż jego ludzki element nieustannie zmierza do skostnienia i utrudnia rozwój ducha. Genialnie potrafił to dostrzec w XIII wieku św. Franciszek. Władza w Kościele była na niewiele wyższym poziomie jak w początkach XVI wieku. Upadek duchowieństwa niezwykle głęboki. Św. Franciszek podjął się wówczas reformy Kościoła i bardzo dobrze ją przeprowadził. Postanowił bowiem wędrować wskazaną w Ewangelii drogą. Ta jego reforma w XIII wieku się udała. Ta w XVI wieku doprowadziła do dramatu. Dlaczego? Dlatego, że św. Franciszek wierzył, że ten ludzki element w Kościele, jakkolwiek bardzo niewydarzony, często grzeszny i gorszący, pochodzi z ustanowienia Bożego. Tymczasem Luter doszedł do wniosku, że jest to tylko i wyłącznie dzieło ludzi i dlatego należy je usunąć. Luter po raz pierwszy oddziela Chrystusa od Kościoła. Mówi chrześcijaństwu "tak", a Kościołowi "nie". I jednym pociągnięciem odrzuca papieża, biskupów, kapłanów, Urząd Nauczycielski Kościoła i prawie wszystkie sakramenty. Chrześcijaństwo "tak", ale Kościół "nie". Jest to podstawowe hasło Kościołów reformowanych.

Jak Luter zobaczył perspektywę rozwoju chrześcijaństwa przy tak ostrym cięciu? Uznał, że Bóg mówi do człowieka tylko i wyłącznie przy pomocy Biblii. Biblia to najwyższy autorytet i poza nim nie potrzeba żadnych nauczycieli. Duch Święty pozwala człowiekowi zrozumieć w konkretnej sytuacji słowo Pisma Świętego. Zarówno w Kościele katolickim, jak i prawosławnym Biblia zajmuje niezwykle ważne miejsce, traktujemy ją jako Słowo Boże, ale uważamy, że Chrystus ustanowił Urząd Nauczycielski, który pilnuje właściwej interpretacji Pisma Świętego, bo inaczej pojawią się w jego odczytywaniu zupełnie sprzeczne wypowiedzi. Z ustanowienia Chrystusa w Kościele jest Urząd Nauczycielski, co do tego nie mają wątpliwości ani prawosławni, ani katolicy. Przez Lutra Urząd Nauczycielski został odrzucony.

Drugi ważny moment to odrzucenie wspólnoty. Całe zbawienie dokonuje się tylko między mną i Bogiem i nie potrzebuje żadnych pośredników. Zbawienie dokonuje się na zasadzie mojego zawierzenia Chrystusowi. Im dokładniej potrafię zawierzyć, tym pełniejszy jest mój udział w zbawieniu. Wspólnota nie jest mi do niczego potrzebna. W ten sposób Kościół jako wspólnota został odsunięty na drugi plan. Całe życie religijne zostało sprowadzone do mojego osobistego zawierzenia Bogu i do czytania Pisma Świętego. Takie były założenia, po tej drodze Kościół reformowany powędrował. Na początku to nie było jeszcze tak jasno postawione, ale najbliższe pokolenia po Lutrze już skrystalizowały swoją naukę. W praktyce nie zrezygnowano ze wspólnoty, gromadzą się w domach modlitwy, wspólnie dzielą się swoim przeżywaniem Pisma Świętego. Mają wspólnotę, ale jeśliby ktoś nie chciał do niej przynależeć, nikt nie ma o to do niego najmniejszej pretensji.

Jakie są skutki założenia Lutra? Przede wszystkim wielkie rozbicie, jeśli chodzi o poglądy. Pojawiły się zdania sprzeczne, za tym poszło rozbicie od strony organizacyjnej. Dziś podaje się liczbę ponad czterystu Kościołów reformowanych, część z nich nie posługuje się nawet nazwą Kościoła. Nie ma tam norm odgórnych, nawet jeśli chodzi o etykę, i dlatego państwa takie jak: Szwajcaria, Stany Zjednoczone, Szwecja, Norwegia, w których jest znaczna przewaga wiernych należących do Kościołów reformowanych, zdumiewają wielkimi sukcesami w dziedzinie rozwoju gospodarczego i naukowego. Nie ma tam bowiem żadnych barier, nikt w sposób wiążący nie protestuje przeciwko prowadzeniu badań w dziedzinie genetyki, czy eksperymentowaniu na ludziach, mimo że prowadzi to do dramatów, i to w skali świata. W Kościele katolickim jest Urząd Nauczycielski, który przypomina normy Boga, i wszyscy, którzy do Kościoła należą, muszą tych norm przestrzegać. Warto o tym pamiętać, ponieważ dziwimy się, dlaczego rozwój cywilizacji jest tak błyskawiczny w krajach, gdzie są Kościoły reformowane.

Rzecz bardzo paradoksalna, protestanci domagali się, aby w Kościele na pierwszy plan wysunął się religijny duch -- zjednoczenie z Bogiem, aby ludzie byli autentycznie religijni. Tymczasem po latach sami odkrywają, że zgasł mistycyzm, który jest wykładnikiem autentycznego życia religijnego. To, co było podstawowym zarzutem pod adresem Kościoła katolickiego, że za dużo w nim prawa, a za mało ducha, stało się zasadą życia Kościołów reformowanych.

W ostatnich czterdziestu latach jesteśmy pod dużym wpływem ruchów ekumenicznych. Kościół katolicki postanowił wyciągnąć rękę w stronę protestantyzmu, co jednak nie zawsze spotkało się z właściwym zrozumieniem z ich strony, a w łonie samego katolicyzmu pojawiły się różne ruchy skoncentrowane wokół Biblii, nie potrzebujące kapłana i Kościoła. Wystarczy im Bóg, wiara, Pismo Święte -- to jest protestanckie podejście. Trzeba powiedzieć, że w praktyce protestantyzm jest o wiele łatwiejszy. Tam człowiek nie uderza głową o twarde wymagania, nie gorszy się duchowieństwem, nie ma do czynienia z zimną instytucją, to wszystko jest prostsze, a droga łatwiejsza zawsze jest poważną pokusą. Na reformacji skorzystał głównie Kościół rzymsko-katolicki, który widząc zagrożenia skostnienia w literze, ponownie odkrył bogactwo zjednoczenia z Bogiem w modlitwie. Tuż po wystąpieniu Lutra pojawiają się w Kościele wielcy mistycy: św. Teresa Wielka czy św. Ignacy Loyola. Oni to rozpoczynają w Kościele katolickim pochód ludzi, którzy ewangeliczną drogą sięgnęli po wartości proponowane przez reformatorów.

Ks. Edward Staniek

Uwierzyć w Kościół, Tajemnica Kościoła - Kościoły reformowane

mateusz.pl