Decyzja papieża Franciszka o rozszerzeniu na cały Kościół obowiązkowego wspomnienia Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła ma większe znaczenie, niż mogłoby się wydawać. Mówi wiele o samym papieżu, o Kościele i o Polsce. Dotychczas bowiem, święto pod tym wezwaniem obchodzono jedynie w Polsce i w… Argentynie. To się zmieni już od najbliższego poniedziałku po niedzieli Zesłania Ducha Świętego.

Papieska decyzja jest w jakimś stopniu owocem osobistej pobożności maryjnej Franciszka i tradycji związanych z obchodami tego święta w jego ojczyźnie. Każdy papież wnosi przecież do Stolicy Apostolskiej swoje duchowe wiano. Podobnie jak papież Wojtyła przywiózł ze sobą do Rzymu „z dalekiego kraju” trochę polskiego dziedzictwa, tak papież Bergoglio wnosi ze sobą z antypodów powiew Kościoła z Ameryki Południowej. Na marginesie warto przypomnieć, że nazwę miasta Buenos Aires, z którego pochodzi Franciszek, tłumaczy się jako „Dobre Powietrze”. Maryjność Franciszka wyraża się choćby w zaczynaniu i kończeniu każdej pielgrzymki w rzymskim sanktuarium Matki Bożej Większej. Pamiętamy również jego zapatrzenie się w oblicze Jasnogórskiej Madonny podczas obchodów 1050-lecia chrztu Polski.

Ale w decyzji tej należy dostrzec przede wszystkim potwierdzenie tego nurtu teologii i duchowości, który na Soborze Watykańskim II reprezentowali biskupi polscy z kard. Stefanem Wyszyńskim na czele. To piękny akcent przed oczekiwaną beatyfikacją Prymasa Tysiąclecia. Jego starania o oficjalne ogłoszenie Maryi Matką Kościoła i o dołączenie specjalnego rozdziału na ten temat do Konstytucji Dogmatycznej o Kościele zaczęły się od nieustającej modlitwy w tej intencji na Jasnej Górze. Potem było przygotowanie memoriału w tej sprawie do papieża Pawła VI, którego zarys na prośbę prymasa opracował bp Antoni Pawłowski z Włocławka. Pod tekstem podpisało się siedemdziesięciu polskich biskupów. 16 września 1964 r., podczas trzeciej sesji Soboru, prymas wygłosił płomienną mowę, uzasadniając polskie postulaty maryjne. Nie obyło się to bez kontrowersji ze strony niektórych teologów zachodnich i protestów polskich „katolików postępowych” na placu św. Piotra.

Papież przyznał jednak rację prymasowi i wspierającym go polskim biskupom (szczególnie Pawłowski, Baraniak i Wojtyła). 21 listopada 1964 r. na zakończenie trzeciej sesji soborowej ogłosił Maryję Matką Kościoła. Ojcowie soborowi zgromadzeni w bazylice św. Piotra przyjęli te słowa owacją na stojąco. Tylko prymas nie klaskał. Dłońmi zakrył twarz, po której spływały łzy szczęścia. To, co się wówczas stało, porównywał potem do starożytnego Soboru w Efezie w 431 r., kiedy orzeczono, że Maryi w pełni przysługuje tytuł Matki Bożej. Wieczorem, po zamknięciu sesji soborowej Paweł VI zaprosił prymasa na prywatną audiencję. Powiedział do niego: „Zapewne jesteście zadowoleni, spełniłem wasze życzenie”.

Z inicjatywy polskich biskupów cztery lata później do Litanii loretańskiej dołączono wezwanie: „Matko Kościoła, módl się za nami”. A w maju 1971 r., za zgodą Pawła VI, episkopat Polski wprowadził, jako pierwszy na świecie, święto Matki Kościoła. Żaden z papieży – aż do Franciszka – nie zdecydował jednak o wprowadzeniu tego święta w całym Kościele. Choć przyznać trzeba, że św. Jan Paweł II rozpoczął przygotowanie na ten krok Rzymu i Kościoła. Widocznym znakiem tego było choćby otwarcie na terenie Watykanu klasztoru kontemplacyjnego pod wezwaniem Matki Kościoła i umieszczenie na szczycie Pałacu Apostolskiego mozaiki Mater Ecclesiae. Mozaikę tę, z herbem Jana Pawła II i zawołaniem Totus Tuus, oglądają miliony ludzi. Znajduje się bowiem niedaleko sławnego okna biblioteki, z którego papieże tradycyjnie błogosławią.

Wdzięczność papieżowi z Argentyny, który na pięciolecie pontyfikatu tak właśnie zwieńczył starania Prymasa Tysiąclecia i polskich biskupów, mamy więc prawo łączyć z poczuciem narodowej i kościelnej dumy. Możemy śpiewać Gaude Mater Polonia. Trzeba się też modlić, żeby dopełnieniem tej radości było wyniesienie na ołtarze wielkiego prymasa.

Ale papieska decyzja wzmacnia również i tak wielkie zaufanie katolików w Polsce do Franciszka. Bo nasze polskie doświadczenie jasno wskazuje, że ci, którym z Matką Bożą zawsze jest po drodze, najbardziej kochają Kościół, od jego początków: od poczęcia jego Założyciela – Chrystusa.

Idziemy nr 10 (648), 11 marca 2018 r.

Ks. Henryk Zieliński