Eugeniczny faszyzm, obrona dzieci poczętych z gwałtu. Ks. Jan Kaczkowski bardzo mocno sprzeciwiał się aborcji, także tym przypadkom, w których prawo aborcję dopuszcza.

„To, że ktoś jest ciężko chory przed urodzeniem, nie odbiera mu prawa do życia” - tak ks. Jan Kaczkowski odnosił się do aborcji w przypadku, kiedy dziecko jest ciężko i nieodwracalnie chore lub istnieje wysokie prawdopodobieństwo takiego stanu rzeczy. Jego zdaniem, takie działanie zasługuje na miano „eugenicznego faszyzmu”: „Zadaję więc pytanie: co jest ciężkim i nieodwracalnym uszkodzeniem płodu? Brak rączki, nóżki, w ogóle kończyn, deformacja, zajęcza warga, rozszczepienie podniebienia, przepuklina mózgowo-oponowa?”. Przypomina, że katolicką odpowiedzią na pytanie o aborcję eugeniczną jest hospicyjna opieka perinatalna, gdzie rodzice dzieci ze diagnozowanymi wadami mogą uzyskać fachową pomoc nie tylko na etapie diagnozy, ale także porodu czy po porodzie.

Aborcja eugeniczna rodzi jeszcze inne dylematy. Dlaczego lekarze jedne dzieci operują przed urodzeniem, a na inne wydają wyrok śmierci? To nic innego jak pewna schizofrenia medycyny: „Ta sama medycyna z jednej strony potrafi dokonywać cudów terapeutycznych, a z drugiej w tym samym czasie, niejako drugą ręką jest w stanie dybać na powstające życie i je unicestwiać”. Czy o takie standardy medycyny nam chodzi?

Bardzo mocno ks. Kaczkowski przypomina, że sposób poczęcia nie ma wpływu na godność osoby. To jego odpowiedź na pytanie o możliwość aborcji, kiedy dziecko poczęło się na przykład w wyniku gwałtu: „Jako katolicy musimy być w tym podejściu bardzo konsekwentni. Nie ma znaczenia, czy ktoś został poczęty w katolickim małżeństwie, pod kołdrą i po bożemu, czy w śmiałym seksie po pijanemu w kiblu na dyskotece”.

W przypadku gwałtu mamy do czynienia z trzema osobami dramatu - przypomina ks. Kaczkowski: „Niewinne dziecko jest zabijane, bo to stosunkowo łatwe, bo ono nie krzyczy. A kobiecie dokładamy kolejną traumę, bo zamiast wsparcia emocjonalnego i stworzenia warunków do tego, by mogła po urodzeniu oddać dziecko komuś, kto na nie czeka, otrzymuje złudną szansę „pozbycia się problemu”, a wręcz jest niekiedy do aborcji przynaglana”.

fronda.pl/Ks. Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka, „Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość”, Kraków 2015.