Portal Fronda.pl: 13 grudnia w Warszawie odbędzie się wielka manifestacja Prawa i Sprawiedliwości. Oficjalnie w obronie Demokracji i Wolności Mediów, ale posłowie PiS mocno akcentują także sprzeciw wobec nieprawidłowości, do których doszło podczas wyborów samorządowych. Czy Księdza zdaniem, taki marsz to dobre miejsce dla duchownych?

Ks. Jan Sikorski: Ze względu na sam fakt bycia osobami duchownymi, księża odcinają się od czynnej akcji politycznej. Są poza jakimikolwiek stronnictwami politycznymi. Jednocześnie, są także wolnymi Polakami i jeżeli ta manifestacja, w ich ocenie, będzie niosła jakieś pozytywne przesłanie dla całego narodu, to oczywiście nie widzę problemu w ich uczestnictwie. Duchowni mogą brać udział w takich manifestacjach, ale nie jako oficjalni reprezentanci Kościoła, bo ten nie angażuje się ściśle w politykę w rozumieniu arystotelesowskim, czyli w uprawianie władzy. Tam, gdzie pod pojęciem polityki mamy na myśli rozmowę o wartościach, ich kształtowaniu, nie można odmówić głosu duchownym. Nie widzę jakiś szczególnych przeciwskazań w takiej formie uczestnictwa. Udział w marszu wynika z osobistej, obywatelskiej decyzji danego kapłana. Demonstruje on własne przekonania, ale nie jest wyrazem opinii Kościoła, bo ten nie staje po żadnej z politycznych stron.

Jednak zdaniem bp Tadeusza Pieronka, taki udział to „wielki skandal”. „Naszą misją, zwłaszcza biskupów, nie jest mieszanie się w sprawy polityczne. Ja widzę, że to jest czołówka hierarchów związanych z Radiem Maryja. Ale czym innym jest udzielanie się w tym środowisku, w czym nie widzę niczego złego, a czym innym wchodzenie w skład takiego ściśle politycznego ciała” – mówił duchowny w rozmowie z portalem Natemat.pl.

Rozumiem racje bp Tadeusza Pieronka, ale rozumiem też wolność decyzji poszczególnych księży. Przecież nie biorą udziału w tej manifestacji jako przedstawiciele Episkopatu. Wyrażają swoje poglądy, przekonania jako obywatele. Można dyskutować, czy stanowisko biskupa z natury rzeczy nie jest czymś oficjalnym. Być może, ktoś powie, że udział w marszu jest już naruszeniem pewnej granicy, ale taka jest prywatna decyzja biskupów, trudno z nią dyskutować.

A może trzeba na sprawę spojrzeć w taki sposób, że ci biskupi idą tam, gdzie są wierni? Przecież na tym marszu będzie zapewne wiele osób wierzących, regularnie uczestniczących w życiu Kościoła, którzy – być może – oczekują takiej formy obecności swoich duszpasterzy?

Tak, dlatego powiedziałem, że udział w marszu nie jest deklarowaniem się po którejś ze stron politycznych, ale decyzją obywateli (a jednocześnie, decyzją kapłanów). Tak już jest w dziejach Kościoła, zwłaszcza w Polsce, że tam, gdzie byli ludzie i działo się coś ważnego w dziejach narodu, zawsze byli z nimi księża. Ale oczywiście, można mieć różne spojrzenia na tą sprawę, dlatego też rozumiem zdanie bp Pieronka, który być może akcentuje najmocniej to, że biskup zawsze jest przedstawicielem Kościoła, a nie osobą prywatną. Można tu dyskutować.

Właśnie, grunt, żeby ze sobą rozmawiać, a nie obrzucać się wyzwiskami. Tym bardziej, że trudno odmówić księżom posiadania poglądów, także politycznych. Nie wyzbywają się ich wraz z nałożeniem sutanny.

Kontrowersja nie dotyczy w tym przypadku spraw teologicznych, gdzie wspólnota jest absolutną i niepodważalną wartością, ale dotyczy praktycznego działania. A tu ludzie mogą się między sobą różnić, dlatego i różnią się biskupi. Księża mają być jednością w sprawach wiary, zaś w kwestiach praktycznych, postępowaniu każdy podejmuje własną decyzję i każdy ma prawo wyrazić akceptację lub dezaprobatę dla swego współbrata.

Z taką dezaprobatą spotka się udział biskupów w marszu PiS, ale jednocześnie nie pamiętam głosów oburzenia na księży, który także otwarcie manifestują swoją sympatię do obozu władzy, jak ks. Kazimierz Sowa czy ks. Wojciech Lemański.

Proszę pamiętać, że apostołowie w praktycznych działaniach też różnili się między sobą, dochodziło do sporów czy kontrowersji, ale byli w jednym, świętym Kościele. Każdy ma swoją osobowość, poglądy i sympatię. Trzeba to zrozumieć. Są różnice, ale o gustach się nie dyskutuje, każdy ma prawo mieć swoje upodobania.

Rozm. MaR