Aleksander Majewski: Chyba jeszcze przed żadnym konklawe nie mówiło się tak dużo o papieżu spoza Europy...

ks. Tomasz Jegierski: Rzeczywiście, można tak powiedzieć.

Wśród kandydatów wymienia się również kard. Marca Ouelleta z Kanady. Jak Ksiądz postrzega jego działalność duszpasterską?

Osobiście znam księdza kardynała. Jestem kapłanem kanadyjskiej diecezji, której ordynariuszem był sulpicjanin. Do tego zgromadzenia należy również kard. Ouellet. Był rektorem seminarium, które kończyłem w Edmonton, ale nie spotkaliśmy się w seminarium, ponieważ ks. kard. Wcześniej zakończył swoją kadencję. Natomiast spotkaliśmy się, kiedy był prymasem. Miło wspominam to spotkanie. Otrzymałem wówczas od księdza kardynała książkę wraz z dedykacją. Kard. Ouellet starał się prowadzić seminarium w duchu odwiecznego nauczania Kościoła, za co był krytykowany. Pojawiły się nawet naciski.

Jakiego rodzaju naciski?

W Kanadzie bardzo silnie rozwinęła się sekularyzacja, zwłaszcza w zachodniej części kraju i Quebecu. Wspomniane naciski miały swoje źródło w chęci odejścia od nauki Kościoła i przywiązywaniu zbyt dużej wagi do Kościoła partykularnego. Przejawiało się to m.in. w lekceważeniu głosu Stolicy Apostolskiej. Po tzw. postępowych zmianach, jakie zaszły w latach 70. i 80., ksiądz kardynał próbował powrócić do odwiecznego nauczania Kościoła. Chciał, aby właśnie taki duch panował w seminarium.

Jak rozumiem, był to sprzeciw wewnątrzkościelny?

Tak, trzeba to przyznać. Jednak później kard. Ouellet trafił do Watykanu, gdzie otrzymał sakrę biskupią. Później został arcybiskupem Quebecu i jednocześnie prymasem Kanady. Tam otrzymał również godność kardynalską. Diecezja Quebec City jest, niestety, jedną z najbardziej „postępowych” diecezji. Całe pokolenie katolików nigdy nie miało tam do czynienia ze spowiedzią uszną. Znają tylko tzw. rozgrzeszenie ogólne.

Z podobną sytuacją mamy do czynienia w Niemczech...

Tak, dokładnie. Gdy kard. Ouellet zaczął robić z tym porządek, spotkało się to z olbrzymim sprzeciwem. Z drugiej strony ks. kardynałowi udało się zgromadzić wokół siebie młodzież i naprawić niektóre sprawy. Później Benedykt XVI mianował go prefektem ds. biskupów i od tamtego czasu hierarcha przebywa już w Rzymie.

Jest to postać, która idzie pod prąd. W Quebecu czasem dochodziło do bardzo trudnych sytuacji. Na przykład kiedyś kard. Ouellet stanął wyraźnie po stronie życia, mówiąc, że nawet jeśli dziecko pochodzi z gwałtu, to ma prawo do życia. Wywołało to olbrzymie oburzenie i nagonkę na ks. kardynała. Niektórzy dziennikarze oficjalnie życzyli mu śmierci w katuszach!

Czy to nie paradoks, że w obronie tradycyjnych wartości – u boku kard. Ouelleta – wystąpiła młodzież?

Rzeczywiście, można tak to ująć. W Kanadzie jestem związany z środowiskiem akademickim, które zaczyna gromadzić sporo młodych ludzi, uczących się łaciny, a także tradycyjnej nauki Kościoła na podstawie „Summy teologicznej” św. Tomasza z Akwinu. Jak widać, jeżeli zachowujemy tradycyjną nauką i wierność Ojcu Świętemu, dzieją się cuda.

Jaki wpływ na Kościół w Kanadzie może mieć ewentualny wybór kard. Ouelleta na papieża?

Już teraz widać, że nominacja księdza kardynała na urząd prefekta ds. biskupów daje dużo dobrego. Obecnie wybiera się kandydatów, którzy rzeczywiście będą konsekwentni w swoich decyzjach. Jeżeli Bóg dałby łaskę, aby to właśnie kard. Ouellet został papieżem, to mielibyśmy do czynienia z istotnym tąpnięciem w Kanadzie. To, co najbardziej nam dokucza, zarówno w Kanadzie, jak i Polsce, to po prostu brak pasterza. Jeśli jest on silny, mocny i broni owczarni, to widać efekty. Gdy w Polsce był jeden konkretny pasterz, wpływający na dobro całej owczarni, jak np. kard. Stefan Wyszyński, miało to istotny wpływ na religijność społeczeństwa, poczucie wspólnoty i sytuację Kościoła. Gdyby w każdym kraju był taki prymas, to sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Wybór kard. Ouelleta na Stolicą Piotrową, mógłby pomóc Kościołowi w Kanadzie i na świecie w odwróceniu panującego trendu pogłębiania się sekularyzacji.

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał Aleksander Majewski