Czy ten dramat nas boli? Czy niepokoi nasze sumienia? Czy dotyka nas do żywego? Jeśli nie, to Kościół katolicki w Polsce może się rozsypać, tak jak rozpadł się w większości krajów Europy Zachodniej - mówi ks. prof. Andrzej Kobyliński o nadużyciach seksualnych popełnianych przez duchownych. 

W rozmowie z portalem Interia.pl ks. prof Andrzej Kobyliński z UKSW mówił o kryzysie nadużyć seksualnych w Kościele katolickim. W czwartek w Watykanie rozpoczyna się szczyt z udziałem papieża i przewodniczących Konferencji Episkopatów z całego świata poświęcony molestowaniu seksualnemu nieletnich przez osoby konsekrowane. Szczyt został zwołany w odpowiedzi na szokującą sprawę Theodore'a McCarricka, którego oskarżono o molestowanie dzieci i młodych dorosłych. McCarrick został usunięty najpierw z gremium kardynalskiego, a później ze stanu kapłańskiego w ogóle. Problem w tym, że przez lata w Kościele katolickim w Stanach Zjednoczonych oraz w samym Watykanie wiele osób wiedziało o jego seksualnych przestępstwach, ale nie podjęto żadnych działań, by go powstrzymać.

Skandal nadużyć seksualnych w niewysłowionej mierze zaszkodził Kościołowi katolickiemu w Stanach Zjednoczonych, a wcześniej także w Niemczech czy Austrii. Sztandarowym przykładem spustoszenia wywołanego tym właśnie skandalem jest Irlandia. W rozmowie z ,,Interią'' ks. prof. Andrzej Kobyliński wskazuje, że Kościół katolicki w Polsce czekają niezwykle trudne chwile; niestety nad problemem molestowania seksualnego nad Wisłą nikt nie chce się pochylić. Kapłan wskazywał tu na wymowną sprawę ks. prałata Henryka Jankowskiego; choć niedawno tyle pisano o jego seksualnych wyczynach i gwałtach na chłopcach, wszyscy nagle zamilkli. Jeżeli takie rzeczy działy się w wielkim Gdańsku, a dziś okrywa je milczenie, to jak musi wyglądać rzeczywistość w znacznie mniejszych miejscowościach?

Ks. Kobyliński mówił o tym, skąd biorą się w Polsce takie postawy.

,,W pewnym sensie można mówić w Polsce o komunistycznym lub postkomunistycznym bizantynizmie, który zadomowił się w Kościele. Widzę dwa czynniki, które połączyły się w naszym społeczeństwie w bardzo szkodliwy sposób, generując taki rodzaj bizantynizmu oraz postawy klerykalne niektórych biskupów, księży i zakonników. Z jednej strony, mamy dziedzictwo systemu totalitarnego: podwójną moralność, hipokryzję, brak wiary jednostki w sensowność działań indywidualnych. To homo sovieticus, o którym pisał ks. prof. Józef Tischner. Z drugiej strony, mamy silną społeczną i polityczną rolę Kościoła w czasach PRL oraz na początku transformacji ustrojowej po 1989 roku. Ta wyjątkowa pozycja instytucji kościelnych stworzyła podatny grunt dla postaw klerykalnych. Nasze lokalne uwarunkowania molestowania dzieci przez niektórych duchownych są kompletnie niezrozumiałe dla dziennikarzy z Niemiec czy ze Stanów Zjednoczonych. Dlatego w Polsce musimy badać pedofilię naszymi narzędziami, ponieważ nasza specyfika sprawia, że tylko my tak naprawdę możemy to zrozumieć'' - stwierdził.

,,W Gdańsku ks. Jankowski mógł krzywdzić dziesiątki chłopców i dziewczynek przez 40 lat, co było tajemnicą poliszynela, a w Poznaniu Wojciech Krolopp przez podobny okres bezkarnie molestował seksualnie chłopców z chóru "Słowiki". Jeśli polskie społeczeństwo ma oblicze Gdańska i Poznania, czy mamy odwagę zapytać, co mogło się dziać w ciągu ostatnich 70 lat w mniejszych miejscowościach na Mazowszu, Podlasiu, Podkarpaciu czy Pomorzu, gdzie jeszcze łatwiej było o krycie i tuszowanie tego typu przestępstw?'' - dodawał.

Według ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego jest już niestety za późno, by zapobiec katastrofie.

,,Trudno mi być optymistą. Jest bardzo późno. Wielu rzeczy nie można już dzisiaj uratować. Z moich obserwacji wynika, że raczej powtórzymy wszystkie błędy, które popełniono w Irlandii, Belgii czy Holandii. Ateizm bądź obojętność religijna młodego pokolenia nadchodzą w naszym kraju jak mitologiczny grecki los (ananke), przed którym nie można uciec'' - powiedział dosłownie.

Jak wskazywał duchowny, dziś de facto nie jesteśmy w stanie przygotować raportu na temat nadużyć seksualnych w Kościele w Polsce. Wprawdzie Episkopat ogłosił publikację jakiegoś cząstkowego raportu na czerwiec tego roku, ale jak wskazuje ks. Kobyliński, będzie to rzecz bez większego znaczenia, bo nie będzie oparta na rzetelnych analizach. Problem w tym, że nie ma obecnie danych wystarczających do innych prac. ,,. Nie ma dokumentów. Jak zatem przygotować raport? Na jakiej podstawie? W sprawie pedofilii klerykalnej dominuje w naszym kraju szum medialny. Niestety, także dziennikarze piszący o tych ważnych kwestiach nie mają bardzo często odpowiedniego przygotowania merytorycznego'' - powiedział. Jego zdaniem kwestią zasadniczą jest ,,zmiana mentalności społecznej''. Że do takiej zmiany mentalności jeszcze nie doszło, wskazuje milczenie wokół sprawy ks. Jankowskiego.

,,Proszę zauważyć, jak to jest możliwe, że po tak szokującej historii, jak dramat ks. Jankowskiego, gdy dziennikarze przestają pisać, króluje kompletna cisza. W ostatnich tygodniach zapadło w tej sprawie głębokie milczenie. Jak to możliwe? Gdzie są winni? Kto tuszował? Jeśli nie szuka się przyczyn, jeśli nie próbuje się zbadać, kto wspierał i krył sprawcę, to znaczy, że w Polsce nic się nie zmieniło'' - powiedział kapłan.

Ks. Kobyliński zaznaczył przy tym, że gdy idzie o prewencję i karanie sprawców, to rzecz wygląda dużo lepiej. W roku 2001 ważny dokument wydała Kongregacja Nauki Wiary kierowana przez kard. Józefa Ratzingera, a w roku 2016 papież wydał list apostolski. Stolica Apostolska oczekuje od biskupów dużej sumienności i karania winnych.

bb/Interia.pl