Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Czy uważa Ksiądz, że postępowanie polityków polskich  - a za takich ma się opozycja – powinno zmierzać do zgody narodowej, kiedy pojawia się taka okazja? Póki co nie widać chęci pojednania u lidera Platformy Obywatelskiej,  Grzegorza Schetyny. Skąd może wynikać tak jawne odpieranie prób dojścia do porozumienia między rządem a PO?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Od strony najbardziej ogólnej wciąż musimy mieć na uwadze tę strasznie groźną opozycję w rozumieniu polityki. Tradycja klasyczna od Arystotelesa uważała, że polityka jest roztropną troską o dobro wspólne. Tutaj każde słowo jest ważne. Ważne jest słowo „roztropność”, bo ono wprost odwołuje się do najważniejszej, najbardziej cenionej cnoty w starożytności, to znaczy właśnie do roztropności. To zarazem jednoznacznie pokazuje, że istotą tej troski nie jest zysk czy korzyść, ale walor etyczny. Ważne jest pojęcie „dobro wspólne”. To jest pojęcie z ogromną tradycją, ale najkrócej ujmując oznacza ono zobowiązanie do tworzenia warunków pełnego rozwoju wszystkim tym, którzy uczestniczą w danym systemie społecznym. I dlatego najważniejszym elementem dobra wspólnego pozostaje poszanowanie osoby ludzkiej, jej godności i praw. To jest takie rozumienie polityki, które jest praktycznie ujmując tożsame z pojęciem etyki życia społecznego.

Natomiast w opozycji do tej tradycji przejętej też przez nauczanie społeczne Kościoła jest rozumienie makiawelistyczne, które sprowadza politykę do techniki sprawowania władzy. Celem polityki jest zdobycie władzy, korzystanie z niej i walka o jej utrzymanie. Za pomocą wszelkich dostępnych środków.

W tym prostym schemacie nietrudno chyba zauważyć, że część polskich polityków, reprezentuje typowo utylitarne podejście do władzy. Tym ludziom trudno pogodzić się z demokracją i jej prawami, trudno jest pogodzić się z porażką w wyniku wyborów.

Zapytajmy o co toczy się spór w parlamencie? O zachowanie posła i jego skarcenie? Przecież ekscesów naruszających powagę godności reprezentanta narodu mieliśmy i mamy setki. Gdyby chcieć protestować wobec każdego nieuctwa, każdego chamstwa, każdej „niezręczności” to trzeba by ogłosić strajk generalny państwa od kilku jeśli nie kilkunastu lat? O wolne media? To znaczy wolne według standardów ABW wkraczającego do „Wprost” czy według standardów postępowania wobec „antykomor.pl”?

W chwili, gdy rozmawiamy, słyszę, z ust p. Schetyny, że w tej chwili uniemożliwia podjęcie rozmów strajk głodowy 9. osób na Opolszczyźnie. Jeśli przerwą tę głodówkę, można będzie zawiesić rozmowy i protestować w imię smogu czy pijanych Ukraińców, przejeżdżających niewinne nastolatki. Tu nie ma żadnej merytorycznej racji usprawiedliwiającej obstrukcję opozycji totalnej. Tu jest wyraz coraz bardziej rozgorączkowanej walki o władzę. To nie jest przy tym walka o tron, bo jak pokazują sondaże, partiom totalnej opozycji coraz dalej od tronu. To jest walka samozachowawcza o przetrwanie, dlatego może tak bezpardonowa..

Czy państwo nie powinno być dla polskich polityków najwyższym dobrem, ponad interesami partyjnymi lub zewnętrznymi - zagranicznymi naciskami obcych państw i obcych interesów?

 - Proszę wybaczyć, że nie odpowiem od razu wprost. Słysząc pytanie o polskich polityków, przypominam sobie bardzo inspirujący film Marcela Łozińskiego „Jak to się robi?” To jest paradokument pokazujący proces socjotechniki, mocą której do parlamentu został wprowadzony Dariusz Konopka, student, człowiek bez poglądów i bez charyzmy, ale podatny „materiał”. W pierwszych scenach filmu, jego główny bohater Piotr Tymochowicz (który „pracował” nad Tymińskim, Millerem, Lepperem, wykreował Palikota, oferował usługi po pierwszej turze przegranych wyborów Komorowskiemu) rozmawia z Jackiem Hugo Baderem, dziennikarzem GW. Dziennikarz pyta dla jasności: - Chcesz wprowadzić do parlamentu człowieka zupełnie … taką zupełną świeżynkę?.

Na co Tymochowicz odpowiada - Tak, taki jest cel, tak…rzeczywiście. To jest oczywiste, że człowiek człowiekowi produktem. Nie oszukujmy się., tym bardziej, że

Hugo Bader emfatycznie przerywa: - To będzie kpina takiej demokracji!... To […] protezę zębową można [wprowadzić] na parlamentarzystę! [śmiech]

- No tak, można, w pewnym sensie, w przenośni poetyckiej możemy tak powiedzieć… Nie bójmy się tego.

- Ja się tego boję – kwituje Hugo Bader.

Ta scena jest bardzo inspirująca. Ona może służyć za klucz do rozczytania części „elit” politycznych, polityków jednego sezonu jak Palikot czy Petru. To nie są z założenia ludzie zdolni do refleksji i działania w kategoriach państwa, jego suwerenności, jego racji stanu. Przecież medialnie poduczeni, a raczej wytrenowani politycy, o wiedzy niższej niż obecny gimnazjalista przed reformą nie są zdolni do wysiłku w kategoriach państwa. Pojęcie Rzeczpospolita może im się kojarzyć jedynie z napisem na dowodzie osobistym. Politycy PO w części przynajmniej są bardziej wytrawnymi graczami. Ostatecznie nie są jednosezonowi. Ale stając w szeregi konkurencji typu .Nowoczesna czy KOD muszą przebijać w ich licytacji jakimś atutami. Tu nie ma miejsca na atuty w kategorii roztropność, czy zdrowy rozsądek. Tutaj atutem jest szok i kontrolowany skandal. A oprócz tego koneksje międzynarodowe z tymi, którzy mieli bądź mają i mają zagrożone interesy w Polsce.

Czy uważa Ksiądz, że w czasach, gdy dodchodzi do wielu zawirowań na świecie,  incydentów politycznych, terrorystycznych,  działań militarnych – czy w tej sytuacji możemy prowadzić wspólny ,,szturm modlitewny’’ zorganizowany dla wszystkich wierzących Polaków?

 - Niedawno w wypowiedzi radiowej zwracałem uwagę z okazji dnia 6 stycznia na pewne wartości, które mogą nas zjednoczyć. Taką wartością jest rodzina – orszaki Trzech Króli pokazały manifestację w dużej mierze młodych małżeństw i młodych rodzin, zespolonych wokół wiary i wartości. Ten dzień, z racji sukcesu polskich skoczków narciarskich, przypomniał nam, że cenimy i jednoczymy się wokół wartości, jaką jest sukces Polski. To może być sukces sportowy, ale przecież jeszcze cenniejszy jest sukces gospodarczy czy polityczny. Ten dzień był także uhonorowaniem symbolicznym naszej dobroczynności, która jest znakiem codziennej solidarności z potrzebującymi. Dlaczego o tym mówię? Bo jest w nas wiele pokładów dobra i wartości. Nasz naród chyba wciąż „jak lawa, z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi…”. Trzeba więc zstępować do głębi. Ale tutaj potrzebna jest pomoc Boga. Całe nasze życie opiera się na współdziałaniu, na wysiłku ludzkim i otwarciu się na łaskę, czyli na udzielanie się Boga.

Musimy z jednej strony wyzwolić w sobie to dobro i autentyczne wartości. Musimy, niezależnie od postaw, które zajmujemy w obecnym sporze, odrzucić emocje, przestać myśleć mediami i nie chcieć być „protezami zębowymi” w rękach manipulatorów. Trzeba chcieć myśleć. I na dodatek myśleć w kategoriach dobra wspólnego. Ono nie jest wprost moją korzyścią, nie musi być sumą dóbr pojedynczych ludzi, mnie i moich bliskich. Ono jest zobowiązaniem do tworzenia warunków pełnego rozwoju wszystkim tym, którzy uczestniczą w danym systemie społecznym. Ono domaga się przełamania myślenia w kategoriach walki i egoizmu, ale nakazuje solidarność i miłosierdzie. Ale przecież w tym, my Polacy jesteśmy wyjątkowo dobrzy!

Jakich słów trzeba dziś użyć i jakie słowa wielkich księży patriotów można by dziś przywołać, aby uświadomić Polakom-katolikom, o co toczy się ,,gra’’ polityczna i jak mają rozstrzygać w sumieniach swoje wybory polityczne?

- Mamy wiele znakomitych postaci. I wiele bezcennych słów. Modlimy się w Kościołach słowami modlitwy za Ojczyznę ks. Piotra Skargi, I módlmy się tymi słowami. Tkwią nam w uszach słowa wielkich prymasów Polski – kard. Augusta Hlonda i kard. Stefana Wyszyńskiego. Warto sięgać do tych słów. Musimy pamiętać, a przynajmniej warto byśmy pamiętali, że specyfiką polskiej teologii jest m.in., polska teologia narodu. Jej szczyt znajdujemy oczywiście w nauczaniu Jana Pawła II. Niedawno ks. abp Jędraszewski nawiązał do papieskiej czci dla Polski, wyrażanej w synowskim stosunku wobec matki. Św. Jan Paweł II w 1983 r., a więc w czasach nie zniesionego stanu wojennego mówił „Polska jest matką szczególną. Niełatwe są jej dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Jest matką, która wiele przecierpiała i wciąż na nowo cierpi. Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej”.

Tych słów można przytaczać o wiele więcej. Ale żeby je usłyszeć, potrzeba spełnienia jednego warunku podstawowego – trzeba odrzucić jako szkodliwe wszelkie mrzonki o dezynfekcji życia publicznego z religii, wszelkie „nowoczesne” postulaty państwa świeckiego. Trzeba przyjąć to, co jest wyzwaniem chwili: dziś „Polska woła o ludzi sumienia” – jak podkreślał św. Jan Paweł II. A Kościół stoi „na straży sumienia narodu”, jak przypominał August kard. Hlond. My, katolicy mamy więc szczególne zadanie, by nade wszystko świadectwem własnego życia i klarownością poglądów pomagać w budowaniu życia politycznego opartego na prawych i pewnych sumieniach, zarówno rządzących, jak i rządzonych.

Dziękuję za rozmowę