Po raz kolejny Ewangelia w ostatnich dniach rzuca światło na trudne wydarzenia w naszym życiu. Historia śmierci córki Jaira i dwanaście lat cierpienia chorej na krwotok kobiety pokazują, że jest nadzieja, a Jezus jest naprawdę większy od zła, którego doświadczamy.

BĘDZIE JUŻ TYLKO DOBRZE?

Jest taka jedna delikatna prawda o naszej wierze, która bywa bardzo często opatrznie rozumiana. Chodzi o to, że wiara nie chroni magicznie przed trudnymi wydarzeniami, ale daje narzędzia, aby przetrwać trudny czas.

Ci, którzy są  świeżo po nawróceniu i doświadczają "miesiąca miodowego" z Jezusem, mogą tkwić w fałszywym przekonaniu, że tak miło i fajnie, jak mają teraz, kiedy doświadczają pierwszych owoców swojego nawrócenia, będzie już zawsze. Nie jest tak! Bliskość z Jezusem i gorliwa służba dla Niego (jak w przypadku przełożonego synagogi, któremu zmarła córka) nie są czymś na zasadzie handlu wymiennego - "Panie Boże, ja będę się dużo modlił i dużo dla Ciebie robił, a Ty daj mi za to spokojne życie". Skoro Bóg nie obiecuje nam prostego życia, jaki jest sens tego, co dla Niego robimy?

DLACZEGO JA?

Dlaczego Bóg pozwala na trudne wydarzenia w moim życiu? Ponieważ Ci ufa! Ufa, że poznałeś już Go na tyle, że nie odejdziesz od Niego, nie zwątpisz w Jego miłość i nie przypiszesz Mu złych rzeczy, tylko dzięki tym  "niesprzyjającym" okolicznościom rozwiniesz się, a z twojego heroicznego zaufania do Boga skorzystają również inni.

Każde trudne wydarzenie jest tajemnicą i potrzeba wielkiej pokory, aby próbować je jednoznacznie interpretować. Mamy jednak trzy podstawowe prawdy wiary, w świetle których, jedyną odpowiedzią, dlaczego przeżywam coś trudnego, jest moje dobro i dobro innych. Skoro Bóg wszystko co czyni i czego nie czyni robi z miłości (1), zło nie pochodzi od Boga (2), a Jezus jest większy od zła i Opatrzność Boża jest tak mądra, dobra i wszechmocna, że Bóg jest w stanie dla wyższych celów posłużyć się nawet czymś złym (3) - jedyne, co mi zostaje to całkowita ufność, że chociaż przechodzę teraz przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę bo Ty jesteś ze mną i będzie z tego jakieś większe dobro.

BOJĘ SIĘ...

W sytuacjach ciemności trzeba bardzo pilnować swoich emocji i decyzjami wiary odbijać wszelkie pokusy, które zazwyczaj atakują obraz Boga. "Dlaczego Bóg to dopuścił?", "Czym zawiniłem?", "Czy Bóg jest na pewno dobry, skoro na to pozwala?" - to standardowe pytania, które źle przeżyte sprawią, że możemy całkowicie się poddać i wpaść w totalną depresję.

Bóg wie, jak jesteś kruchy i słaby! Jezus zna twoje serce i wie, że w chwili ciemności czujesz się nadłamany, że jedno wydarzenie zbyt dużo i pękniesz. Pamiętaj wtedy, że On jest tym, który "nie zagasi knotka o nikłym płomyku i nie złamie trzciny nadłamanej"! Nigdy nie dostaniesz więcej, niż mógłbyś w stanie udźwignąć.

Jezus zna twoje możliwości znoszenia trudnych sytuacji i bardzo ci ufa. Kiedy je przebrniesz, okaże się, że będziesz miał tak mocne doświadczenie bliskości i mocy Boga, jak Jair i chora kobieta. Czy nie jest tak, że to właśnie trudne sytuacje najbardziej zbliżają nas do Boga? Bardzo często (niestety!) dopiero wtedy zaczynamy na poważnie się modlić, na poważnie ufać... I po jakimś czasie dziękujemy za te trudne sytuacje, bo rozwinęły nas.

Nie tylko my korzystamy, ale też inni. Dzięki heroicznej wierze Jaira i kobiety, również i my możemy dziś łatwiej zaufać Bogu. Stali się oni świadkami tego, że trudne sytuacje mają sens i warto ufać do końca. Być może dlatego Bóg dopuszcza trudne sytuacje w twoim życiu, bo ufa twojej wierze i chce, abyś ty też stał się dla innych świadectwem tego, że warto ufać Jezusowi i warto mieć w Nim nadzieję!

Ks. dr Piotr Spyra

Tekst ukazał się na profilu ks. Piotra Spyry na Facebooku.