Poza granicami Polski toczy się ostra wojna dotycząca przyszłości katolicyzmu. Niebagatelną rolę odgrywa w niej stosunek do homoseksualizmu. W naszym kraju katolicy wciąż zatykają uszy i nie chcą o niczym słyszeć. Trzeba czym prędzej obudzić się ze snu - pisze na łamach tygodnika ,,Sieci'' ks. prof. Andrzej Kobyliński z UKSW.

Kapłan wychodzi o sprawy byłego kardynała Theodore'a McCarricka, usuniętego niedawno przez papieża Franciszka ze stanu kapłańskiego. McCarrick był homoseksualistą - tak jak wielu innych katolickich księży dopuszczających się nadużyć seksualnych.

Przez dwa tysiące lat przyjmowanie do seminariów kandydatów odczuwających pociąg płciowy do mężczyzn nie było zakazane. Także w Polsce nic nie stało na przeszkodzie, by wyświęcać na księży homoseksualistów.

Ks. Kobyliński referuje artykuł ,,Krzyż gejów'' autorstwa ks. prof. Dariusza Kowalczyka SJ, który ukazał się w 2002 roku na łamach tygodnika ,,Wprost''. ,,W jednym z fragmentów tego opracowania ten znany jezuita opisał klimat dominujący w polskich seminariach diecezjalnych i zakonnych pod koniec ubiegłego stulecia, gdy chodzi o ocenę orientacji seksualnej kleryków i nowicjuszy. Analizy tego autora odnoszą się nie tylko do Polski, ale także do wielu innych krajów w Europie i na świecie. Kowalczyk stwierdza, że w tamtym okresie za przeszkodę do święceń kapłańskich były uznawane jedynie akty homoseksualne, a nie sama tendencja homoseksualna. Kandydat do święceń kapłańskich czy życia zakonnego mógł spokojnie przedstawić przełożonym własną orientację homoseksualną, której nie towarzyszyła aktywność seksualna. Orientacja homoseksualna nie stanowiła przeszkody, aby zostać księdzem lub zakonnikiem'' - cytuje ks. Kobyliński.

Wykładowca UKSW pisze, że w całej historii Kościoła nie było formalnego zakazu kapłaństwa homoseksualistów. Rewolucja nastąpiła dopiero w roku 2005. Wówczas ,,za przeszkodę do święceń kapłańskich zostały oficjalnie uznane nie tylko akty homoseksualne, ale także sama tendencja homoseksualna kandydatów do kapłaństwa'', pisze autor artykułu w ,,Sieci''. Dokument, który wprowadził takie obostrzenia, był opracowywany w Rzymie od 1996 roku, a o jego ostatecznej publikacji zdecydował papież Benedykt XVI.

Kluczowy fragment tego dokumentu brzmi:

,,Głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne, które spotykane są wśród pewnej liczby mężczyzn i kobiet, są także obiektywnie nieuporządkowane oraz, dla nich samych, często stanowią próbę. (…) Kościół, głęboko szanując osoby, których dotyczy ten problem, nie może dopuszczać do seminarium ani do święceń osób, które praktykują homoseksualizm, wykazują głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne lub wspierają tzw. kulturę gejowską''.

Jak pisze ks. Kobyliński, fundamentalne jest tu odrzucenie rozróżnienia na homoseksualizm czynny i bierny.

Tekst ten, choć ważny, nie jest jednak wystarczający; ks. Kobyliński wskazuje, że wkrótce po jego publikacji w szeregach episkopatów otwarcie go odrzucono. Uczyniono tak w Belgii, Francji, Hoalndii czy Szwajcarii; ostatnio także na przykład w Niemczech.

,,Warto zapytać, w jaki sposób dokument z 2005 r. został wcielony w życie w naszym kraju? Czy nowe rozwiązanie, zaakceptowane przez papieża Benedykta XVI i potwierdzone przez papieża Franciszka w 2016 r., zmieniło wcześniejsze bardzo liberalne podejście do kwestii homoseksualizmu w polskich seminariach i zakonach, o którym pisał ks. Dariusz Kowalczyk w roku 2002? Dlaczego duchowni i świeccy w naszym kraju zasadniczo nie interesują się tą problematyką?'' - pyta w tym kontekście ks. Kobyliński.

Według autora dokument z 2005 roku wymaga ponadto pewnego pogłębienia, bo użyta w nim argumentacja powinna być silniejsza, także od strony ontologicznej.

Ks. Kobyliński zwraca uwagę, że spory o podejście do homoseksualizmu nie toczą się wyłącznie w Kościele katolickim; także inne wspólnoty chrześcijańskie są dziś nimi poważnie zaabsorbowane. Kapłan przytacza tu przypadek zerwania kontaktów między Rosyjskim Kościołem Prawosławnym a Kościołem Episkopalnym w USA właśnie na kanwie nowej oceny homoseksualizmu w tej drugiej wspólnocie; podobnych przypadków jest zresztą więcej, spory toczą się w wielu krajach Ameryki Północnej, Afryki i Azji.

Według autora artykułu w przyszłości może się okazać, że kwestia homoseksualna zostanie w pewnym sensie rozwiązana za sprawą synodalizacji i decentralizacji Kościoła katolickiego. Efektem tych procesów będzie bowiem przyjęcie odmiennego rozumienia niektórych prawd wiary i moralności w różnych krajach świata.

,,Doprowadzi to m.in. do ukształtowania się różnorodnych modeli życia księży katolickich: heteroseksualnych, homoseksualnych, bezżennych, żonatych itp. Taki kierunek rozwoju katolicyzmu światowego może częściowo wskazać Specjalny Synod Biskupów dla regionu Amazonii, który odbędzie się w Rzymie w październiku 2019 r. Jedną z omawianym na synodzie kwestii będzie możliwość dopuszczania do święceń kapłańskich żonatych mężczyzn'' - pisze kapłan.

I w referowanych już słowach wzywa Kościół katolicki w Polsce do autentycznego pochylenia się nad tym problemem, który – czy tego chcemy, czy nie – wkrótce i tak z całą mocą przed nami stanie. Warto być na to przygotowanym.

bb/,,Sieci''