Przedrukowany na łamach „Naszego Dziennika” wywiad nie pozostawia wątpliwości, że rzekome rozdarcie między sprawiedliwością a miłosierdziem, które leży u podstaw propozycji kard. Waltera Kaspera, wynika z herezji nauczanych przez Marcina Lutra, a nie ze zdrowej katolickiej teologii. „… Bóg jest nieskończenie miłosierny i zarazem nieskończenie sprawiedliwy. Bowiem w istocie Boga, w Jego Bóstwie,  nie ma żadnej realnej różnicy. Poza tym Bóg jest święty i doskonale Dobry, nawet wtedy, gdy absolutnie sprawiedliwie sądzi” – zapewnia ks. Prof. Guz.

Odpowiedzialność za fałszywe przedstawienie Boga ponosi zaś Marcin Luter. „Problem Niemiec, a zarazem problem historii myśli i wiary zaczął się jednak wtedy, gdy Marcin Luter przeniósł grzech na Boga. Postawił on pytania: skąd pochodzi u ludzi grzech i jak może człowiek być usprawiedliwiony? Po czym doszedł do dziwnego wniosku, że to «nie biedny człowiek jest winny, lecz niesprawiedliwy Bóg». W ten sposób pozbawia Luter naukę katolicką doskonale Dobrego Boga i zła, którego ucieleśnieniem jest szatan. Obie te zasady, dobro i zło, łączy on w Bogu, co w tej postaci miało miejsce po raz pierwszy. Takie zespolenie pociąga za sobą skutki: Niesprawiedliwy, niespójny Bóg traci swoją boskość i w gruncie rzeczy przestaje być Bogiem” – wskazuje filozof.

Gdy znika prawdziwy Bóg, człowiekowi pozostaje już tylko „Bóg słaby”.  I właśnie taki obraz Boga, co mocno podkreśla ks. Guz, znaleźć można w całym niemieckim idealizmie od Kanta, Fichtego czy Hegla aż do części współczesnych niemieckich teologów. „… kto usiłuje przeciwstawić w Bogu miłosierdzie i sprawiedliwość, ma głęboki problem myślowy, gdyż nie umie pojąć Boga jako jedynego Świętego, który jest jednocześnie miłosierny i sprawiedliwy. Te przymioty są u Niego wieczne i nierozłączne. Hegel i Schelling posiadali jednak ten problem myślowy na podstawie teologii Lutra, bowiem rozumieli Boga jako całość z części. Również kard. Walter Kasper ma najwyraźniej ten sam problem” – podkreśla badacz.

Ks. Prof. Guz zauważa także, że wprowadzenie takiego podziału w Boga oznacza w istocie popadnięcie w herezję. „Kiedy zgadzam się z tezą, że Bóg jest podzielony i w dodatku jest grzeszny, jestem heretykiem” – dodaje.

TPT/Nasz Dziennik