Fronda.pl: Mamy dziś 77 rocznicę ataku hitlerowskich Niemiec na Polskę. Jak mocno według księdza i w jaki sposób wojna wpłynęła na wiarę Polaków?

Ks. prof. Marek Łuczak: Żadnej tutaj chyba rewelacji nie odkryjemy jeśli powiemy, że Wojna oczywiście jako trauma nie mogła nie mieć wpływu na życie religijne narodu. Dowodem na to jest chociażby rok 1946, kiedy to 8 września na Jasnej Górze miało miejsce zawierzenie narodu Niepokalanemu Sercu Maryi. Pomimo tego, że nie było wówczas telewizji czy Internetu, kardynał Hlond, prymas Polski, zgromadził ponadmilionową rzeszę ludzi, którzy przybyli, by zawierzyć pokojową przyszłość narodu Niepokalanemu Sercu Matki Najświętszej, ale także podziękować za to, że przeżyli wojnę. Pamiętajmy, że ta ponadmilionowa rzesza ludzi dotarła na Jasną Górę nie mając do dyspozycji zaawansowanej komunikacji, jaką mamy dzisiaj – mam tu na myśli zarówno logistykę, jak i komunikację medialną. To, jak wielu ludzi przybyło wówczas na Jasną Górę jest dowodem na to, że wojna jest traumatycznym wydarzeniem, w wyniku którego kierujemy się w stronę Pana Boga.

Proszę powiedzieć, jak wiele zawdzięczamy Kościołowi Katolickiemu jeśli chodzi o jego działania w  czasie II Wojny Światowej, zwłaszcza w naszym kraju?

Przede wszystkim beatyfikacja polskich męczenników z okresu II Wojny Światowej pokazuje tę skalę. Rola Kościoła uwidacznia się bowiem poprzez pewien heroizm jego funkcjonariuszy. Tutaj zwłaszcza tych, którzy otarli się o Dachau. Nie ma bowiem takiej diecezji w Polsce, która nie dołączyłaby się z ofiarą krwi do tego aktu męczeństwa duchowieństwa i zakonników, których aresztowano i zesłano czy to do Dachau, czy Auschwitz. Poza tym pozostaje chociażby kwestia ratowania Żydów przez Kościół Katolicki. To jest ten drugi aspekt, który powinniśmy zauważyć. Wydawane były na przykład fałszywe dokumenty chrztu, tworzono mistyfikację przed zaborcą, aby móc te osoby ochronić od holokaustu – na tyle, na ile było to możliwe.  

Proszę powiedzieć, jak bardzo dla polskiego Kościoła istotna jest postać św. Maksymiliana Marii Kolbego? W końcu wśród świętych związanych z II Wojną Światową to chyba właśnie on zajmuje najważniejsze miejsce.

Ofiara ojca Maksymiliana wpisuje się w etos chrześcijaństwa. Pamiętajmy, że tutaj mamy do czynienia z czymś, co jest na absolutnym szczycie heroizmu – z ofiarowaniem za kogoś życia. Na dodatek – nie za kogoś mi bliskiego, ale zupełnie obcego, za przypadkowego współwięźnia. Pod tym względem św. Maksymilian jest dla nas po prostu wzorem, w każdym aspekcie. Oczywiście jest to również postać szczególnie ważna dla polskiego Kościoła. Św. Maksymilian Maria Kolbe przybliża Polskę wiernym z całego świata, bo jest tam po prostu znany. Można nazwać go ambasadorem polskiego katolicyzmu w świecie. Najlepszym chyba na to dowodem jest postawa Ojca Świętego Franciszka podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie oraz pielgrzymi do Polski. Papież chciał pomodlić się w Auschwitz, a w szczególności w celi śmierci o. Maksymiliana. Chciałbym też na końcu zwrócić jeszcze uwagę na to, że na świętość o. Maksymiliana nie wpływa tylko i wyłącznie jego heroiczny akt oddania życia, bo ten był oczywiście emanacją całożyciowej postawy świętego. Kiedy bowiem bada się jego działa i medialne imperium, które stworzył, to świadczy to wszystko o wielkiej obecności Boga, która mu towarzyszyła.

Niedawno miały miejsce uroczystości pogrzebowe Inki oraz Zagończyka. Jak wobec tego oceniłby ksiądz politykę historyczną naszych władz? Czy mamy tu wystarczająco dużo zaangażowania ze strony rządzących, czy też są rzeczy, które należy poprawić?

Na pewno wszystko to idzie w dobrym kierunku. Pewne sytuacje widać dopiero na pewnym tle. Ja z wielkim niepokojem przyglądałem się chociażby eliminowaniu niektórych lektur ze szkolnego kanonu, czy też redukowaniu lekcji historii. Tak więc tutaj ta polityka historyczna musi być oparta o wartości wychowania. Jeżeli mielibyśmy do czynienia ze swego rodzaju pustynią ideologiczną i aksjologiczną, wtedy bardzo łatwo o pewne niewłaściwie postawy. Wspomniałbym tu jednak nauczanie św. Jana Pawła II, który podkreślał, że patriotyzm nie może mieć nic wspólnego z jakimikolwiek postawami ocierającymi się o nacjonalizm. Patriotyzmowi musi zawsze towarzyszyć jak najszersze otwarcie na przedstawicieli innych narodów. To musi być postawa pokojowa. Jeśli chodzi o politykę historyczną, to widziałbym pewną szansę, którą jest swego rodzaju specyficzny etos. Ktoś powiedzia, że nie byłoby kampanii wrześniowej i zaangażowania ludności cywilnej tak wówczas, jak i w 1944 roku, gdyby nie  pewien etos II RP. Rzeczywiście, ilość stowarzyszeń, bogate życie parafialne, liczba osób działających w Akcji Katolickiej czy w harcerstwie była bardzo duża. Gdyby nie to wychowanie w czasach II RP, z pewnością kampania wrześniowa wyglądałaby zupełnie inaczej. Stąd też dzisiaj widzę szansę, by tworzyć właśnie pewien etos, nawiązujący do tego co działo się podczas II Wojny Światowej, w podziemiu. To może zaowocować na przyszłość, choć miejmy nadzieję, że nigdy nie będzie ku temu konieczności. Mimo wszystko jednak taka praca u podstaw jest bardzo potrzebna i niewątpliwie istotne jest właśnie to stworzenie i kultywowanie pewnego etosu.

Dziękuję za rozmowę.