Luiza Dołęgowska, fronda.pl: Czy zdaniem Księdza Profesora nowy premier Mateusz Morawiecki ma szansę stać się motorem napędowym rządu przejmując zadania po doskonale ocenianej premier Beacie Szydło?

- Muszę najpierw poczynić dwie uwagi wstępne. Po pierwsze, emocjonalnie bardzo przeżyłem i przeżywam odejście pani premier Beaty Szydło z piastowanej przez nią funkcji. Podobnie, jak wielu z nas głowiłem się nad przyczyną takiej decyzji. I choć nadal nie znajduję na moje pytania wystarczającej czy też satysfakcjonującej odpowiedzi, to trzymam się jednego, dla mnie kluczowego słowa, które spaja premierostwo pani Szydło, pana Morawieckiego i strategię pana Jarosława Kaczyńskiego. To słowo „służba”, które jest niezrozumiałe dla ludzi spod znaku słowa „kariera”.

Po drugie, nie chcę, nie potrafiłbym powiedzieć z przekonaniem „umarł król, niech żyje król”. Pani premier będzie nadal zajmować poczesne miejsce w naszym jak wierzę, a na pewno w moim postrzeganiu spraw Polski. I po tych uwagach wstępnych chcę powiedzieć z głębokim przekonaniem – nowy premier jest znakomicie predestynowany do pełnienia swojej służby. Pod każdym względem. Miałem raz przyjemność słuchać prezentacji „planu Morawieckiego” przez jego Autora, w pałacu prezydenckim na spotkaniu Narodowej Rady Rozwoju.

Jestem laikiem, gdy idzie o sprawy ekonomii, ale nawet laik może wiedzieć, czuć, ogarniać rzeczywistość, gdy jest piękna, harmonijna i realna. Tak wtedy to czułem. I pamiętam, że w kuluarach mówiłem do prof. Eryka Łona, że mam wrażenie, że jestem świadkiem historycznej chwili. Wiem, że to brzmi patetycznie, wiem, że ktoś może powiedzieć – no, nawet jeśli coś w tym jest, to dotyczy to sprawy ekonomii i gospodarki, a tu jest kwestia rządzenia Polską… Ale to, co mnie przekonuje to fakt, że Pan Premier jest człowiekiem ogromnych horyzontów. Jest zarazem człowiekiem o niezwykłym rodowodzie. Jest po prostu wiarygodny.

Co Ksiądz sądzi o expose premiera Morawieckiego? Było w nim wiele pięknych słów, wiele obietnic - np. szczodrej polityki społecznej, odniesień do wartości, polityki historycznej, do religii, wiary ale i przesłanie że ,,…przyszłym pokoleniom chcemy przekazać naszą drogę rozwoju, pragnienie wolności i prawdy…''. Czy takie afirmacyjne hasła są realne do spełnienia?

- Oczywiście, nie jesteśmy w stanie tego potwierdzić. Widzimy już na obecnym etapie rządów Dobrej Zmiany, że nie wszystko zależy od samych rządzących. Realizacja wielu programów zależy bezpośrednio od woli samorządowców, od ich decyzji. A z tym jak wiemy jest bardzo różnie. Niektórzy z samorządowców pojmują chyba swoją pracę czy też rolę jako sam-sobie-rządzę-dla-siebie. To nie tylko interpretacja płynąca z obserwacji władz miasta stołecznego, ale wielu innych. A zatem wydaje się, że dla realizacji tych haseł potrzebne są dwa dalsze etapy Dobrej Zmiany – zmiana samorządów i zmiana sądownictwa.

Pan Premier jako dotychczasowy wicepremier i „podwójny” minister pokazał, że jest człowiekiem czynu i znakomitej organizacji. Sprawy, o których mówi Pani Redaktor w pewnej mierze wydają się nie przynależeć do jego kompetencji. Ale gdy ten człowiek mówi o polityce historycznej, to trzeba pamiętać, że mówi to syn Kornela Morawieckiego, że mówi to człowiek, który jako nastolatek kopał pod opresją służb bezpieczeństwa grób dla samego siebie… To nie jest były TW, to nie jest dekownik, czy „człowiek honoru” a lá michnikowszczyzna. To jest patriota. Kiedy Premier mówi o wierze, kiedy kończył swoją przysięgę słowami „tak mi dopomóż Bóg”, to mówił to człowiek autentycznej wiary.

Kilka dni temu uczestniczyłem z Panem Premierem w mszy świętej. Mogłem zobaczyć jego postawę w czasie modlitwy. Od razu zaznaczę – nie podglądałem, ale zostałem jakby dotknięty świadectwem wiary i modlitwy. To jest człowiek, który ma w sobie cnotę długomyślności – jako historyk i jako finansista. Kiedy zatem mówi o dziedzictwie dla przyszłych pokoleń, to nie są to puste słowa. Jestem tego pewien.

Czy zdaniem Księdza wielkie zaufanie, jakim obdarzył pana Mateusza Morawieckiego prezes Jarosław Kaczyński nie zostanie zawiedzione?

Prezes Kaczyński jest wybitnym strategiem. Jest jednym z nielicznych mężów stanu, nie w Polsce, bo to nie jest dla niego skala odniesienia, ale w Europie i świecie. Oczywiście, tym bardziej zaufanie, jakie pokłada w swoich współpracownikach, jest ogromnym zobowiązaniem. Ale jestem przekonany, że Pan Prezes w tym wypadku obdarza tym zaufaniem człowieka, którego poznał niejako na dwóch płaszczyznach. Tej bezpośredniej, osobistej, zweryfikowanej przez dwa lata. I tej pośredniej, powiedziałbym – genetycznej.

Przecież prezes Kaczyński jest człowiekiem Solidarności i ten rodowód pana Mateusza Morawieckiego jest dla niego z pewnością znaczący. Ale to zarazem znaczy, że za Panem Premierem jest też wsparcie tego rodowodu, tego dziedzictwa. Chodzi mi tu nie tylko o prawość jego Ojca, ale także o to autentyczne dziedzictwo Solidarności, które jest potrzebne  w budowie Polski. A patrząc głębiej, poprzez sferę wiary, jestem pewien, że w tym dziele służby, raz jeszcze to podkreślam, służby Rzeczpospolitej i służby Narodowi, wspomagać będą Pana Premiera i Rząd św. Jan Paweł II, i bł. ks. Jerzy Popiełuszko. No, i nasze modlitwy także…

Dziękuję za rozmowę