Minęła niedawno 37 rocznica ogłoszenia stanu wojennego. Smutne i niepojęte jest to, że odpowiedzialni za gehennę Polaków w tamtym czasie Kiszczak i Jaruzelski nie zostali pozbawieni najwyższych stopni generalskich, mieli pochówek z honorami na Powązkach a członkowie ich rodzin rwą się do rządzenia i prawie nikt nie widzi w tym nic złego. Czy idea budowania narodowej zgody ma być realizowana przez wywoływanie afirmatywnymi hasłami efektu zbiorowej amnezji i odrzucenia uczciwej debaty i dochodzenia sprawiedliwości? O rozmowę na ten temat portal Fronda.pl poprosił ks. prof. Pawła Bortkiewicza.

Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: W polityce i życiu społecznym coraz wyraźniej przebija się trend prowadzący do unikania podziałów, ,,burzenia murów'' i wybaczania dawnych grzechów w imię narodowej zgody.  Czy zdaniem Księdza właśnie takiej ogólnonarodowej zgody na dziś najbardziej potrzeba Polsce?

Ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz, TChr: - Niestety, ale wydaje mi się, że takie trendy stanowią w jakiejś mierze powtórzenie osławionej „grubej kreski", która miała odciąć naszą tożsamość teraźniejszą od pamięci. Ale pamięci nie da się amputować pozostawiając przy życiu pozostały organizm. Narody, które tracą pamięć - giną. Ta prawda jest wciąż aktualna. Błąd przemilczania to pierwszy błąd, który dzisiaj popełniamy. Błąd drugi, to fałszywe rozumienie pojednania i miłosierdzia. Zapominamy o tym, że w sprawach społecznych i politycznych, ale także w życiu każdego indywidualnego człowieka sprawiedliwość jest wartością fundamentalną i precyzyjnie regulującą stosunki społeczne. Powiedziałbym, że miłosierdzie oderwane od sprawiedliwości jest pustym sloganem. A pojednanie budowane bez porozumienia opartego na sprawiedliwości jest fikcją. 

Kiszczak i Jaruzelski wciąż są generałami, a o ofiarach stanu wojennego prawie już się nie mówi, tak jak o wznowieniu śledztwa w sprawie zabójstwa bł. księdza Jerzego Popiełuszki. Czy warto wywierać pewien nacisk, aby ten stan uległ zmianie?

-  Zdecydowanie uważam, że w tym zakresie powinno się dokonać konkretnych działań. Degradacja po śmierci ma w moim przekonaniu takie samo uzasadnienie (analogicznie ujmując), jak pośmiertny awans. Dopełniamy tym aktem tego, czego nie byliśmy w stanie dokonać za życia. Z różnych względów - na przykład braku informacji, albo z racji braku możliwości. Degradacja komunistycznych dyktatorów jest elementem zwykłej sprawiedliwości. Nie chodzi tutaj ani o bezczeszczenie zwłok, ani o zakaz wypowiadania nazwisk dyktatorów. Oni oczywiście swoje tragiczne miejsce w historii Polski mają i mieć powinni. Ale nie godzi się, by przysługiwały im godności wojskowe w sytuacji, w której popełnili czyny zbrodnicze przeciw narodowi polskiemu.

Sprawa śmierci ks. Jerzego Popiełuszki jest również bardzo istotna. Tak, jak degradacja towarzyszy Jaruzelskiego i Kiszczaka jest wymogiem honoru państwa polskiego, tak sprawa wyjaśnienia okoliczności śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki jest wymogiem powagi państwa i jego służb, przede wszystkim wymiaru sprawiedliwości. Jak wiadomo p. Wojciech Sumliński stawia bardzo mocną tezę, że to na bazie tego mordu zbudowano kunktatorski „Okrągły stół". W tym sensie, że władza komunistyczna pokazała, do jakich granic może się posunąć, a potem - po wyznaczeniu granic „dialogu" - zaprosiła do rozmów opozycję. Jeśli nawet ta teza może wydawać się nieprawdopodobnie trudna, to tym bardziej wymaga wyjaśnienia. 

Można zrozumieć, że rząd Zjednoczonej Prawicy przez trzy lata nie był w stanie uporać się ze wszystkimi zaległościami z poprzedniej epoki politycznej, jednak pewnych kwestii wciąż nie tknięto świadomie - mam na myli np. odtajnienie aneksu WSI. Co zdaniem Księdza jest tego przyczyną?

- Zgadzam się całkowicie, że trzy lata obecnych rządów Dobrej Zmiany to czas bardzo krótki, by dokonać radykalnych przeobrażeń. Dodatkowo, to czas nieustających konfliktów i aktów agresji wewnętrznej i zewnętrznej. W takich warunkach trudno o spokojną, merytoryczną i konstruktywną pracę. Tym większy podziw budzi wiele dokonań obecnego rządu. Ale... Wiemy, jak wielką rolę obecny obóz władzy przywiązuje do polityki historycznej, do polityki pamięci. Tym bardziej niepokoją sprawy niewyjaśnione, czy wręcz niepodjęte. Do takich należy aneks WSI. Co jest tego przyczyną? Otóż obawiam się, że wszelkie spekulacje na ten temat są bardzo niebezpieczne. One podważają zaufanie do obecnej władzy, sugerują różne hipotezy o powiązanych układach, o różnych „niebezpiecznych związkach". Nie chciałby ulec takim sugestiom, ale tym bardziej potrzebuję słowa wyjaśnienia. Choćby w rodzaju tego, że na obecnym etapie z takich a takich to względów odtajnienie aneksu zagraża polskiej racji stanu. Ale to nie może być slogan, to musi być jakieś zdanie konkretnego uzasadnienia. 

Czy w ocenie Księdza polityka budowania zgody narodowej bez podziałów się sprawdzi?  Czy coraz bardziej powszechny tolerancjonizm dla pozostawiania spraw bez rozliczenia odniesie pozytywny efekt w szerszej perspektywie i czasie?

- Pamiętam pierwsze spotkanie w Belwederze poświęcone budowaniu strategii polskiej polityki historycznej. Miało to miejsce w pierwszych miesiącach urzędowania pana Andrzeja Dudy. Pan Prezydent bardzo wyraźnie, z dużą empatią wołał do uczestników spotkania o pomoc w budowaniu czy odbudowaniu wspólnoty narodowej. Te słowa są w mojej pamięci. Wiele razy zastanawiałem się nad tym, co może tworzyć z nas wspólnotę narodową. To, co teraz powiem, może zabrzmieć bardzo nietaktownie, ale... przestałem wierzyć w możliwość zbudowania takiej wspólnoty. Wydaje mi się, że trzeba starać się zbudować porozumienie, a może nawet zrobić kroki w stronę porozumienia. Potem może przyjść pojednanie, a wreszcie - wspólnota. W każdym z tych etapów niezbędna jest dobra wola i wysiłek różnych stron. Nie mówię, że dwóch stron, bo tych stron jest o wiele więcej. Choćby po stronie Zjednoczonej Prawicy. Tak, świadomie używam tej nazwy, by przypomnieć, że jest potrzeba konsolidacji i pałacu prezydenckiego, i siedziby rządu, i kierownictwa partii, i środowisk takich jak narodowcy, kresowiacy, republikanie i wielu innych. Marzy mi się odrobina przyzwoitości i uczciwości ze strony totalnej opozycji. To jeden warunek.

A drugi, również ogromnie ważny to ten, by w tym procesie było szukanie prawdy, mówienie o prawdzie, zgoda na wartość prawdy. A to zakłada w niektórych wypadkach rozliczenie. Jeśli p. Jaruzelski splamił godność oficera WP, to  nie może pozostawać w randze generała, jeśli udowodniona jest przeszłość współpracy z służbami bezpieczeństwa przywódcy „Solidarności", to nie godzi się nazywać portu lotniczego jego imieniem, jeśli w aneksie WSI są nazwiska współczesnych prominentnych postaci życia politycznego, to należy tych ludzi dezaktywować z tej sfery życia. Wiem, że to nie jest łatwe. Ale proszę powiedzieć o tych trudnościach ofiarom stanu wojennego, ofiarom donosów, ofiarom służby bezpieczeństwa... Tylko prawda nas wyzwoli - nie ma mądrzejszej zasady dotyczącej życia ludzkiego.

Dziękuję za rozmowę.