Franciszkowe vademecum dla małżonków

(fragmenty wprowadzenia ks. Roberta Skrzypczaka do książki papieża Franciszka Rodzina uratuje świat)

Katechezy papieża Franciszka o rodzinie to tekst, który się czyta jednym tchem. Zawierają słodycz, jaką posiada w sobie rodzina. Są nasycone tlenem chrześcijańskiej wizji człowieka, ludzkiej miłości, czułości i uczciwości możliwej do spełnienia tylko w ramach relacji małżeńskich i rodzinnych. To rzeczywiście Dobra Nowina papieża Franciszka dla współczesnego świata, w którym rodzina zostaje miażdżona ideologiami bądź bezmyślnością tych, którzy bardziej niż Bogu ufają samym sobie. Wierne małżeństwo, jak też otwarta na życie rodzina są lekarstwem podawanym przez Kościół schorowanym i zagubionym mieszkańcom postnowoczesnego królestwa dowolności i prowizorki. Wielu z nich wyrwała z rąk kochającego Boga zazdrosna i odpłacająca swoim wyznawcom pustką bogini Techne. Potrzebują oni na nowo zobaczyć znak od Boga. Katechezy Franciszka ujmują trafnością w rozróżnianiu i opisie rzeczywistości rodzinnej od strony jej bogactwa, jak i zagrożeń. Papież w dodatku czyni to z prostotą, która jest swoistym charyzmatem tego człowieka. Zresztą, jakby niespodzianie, temat rodziny stał się ideą wiodącą jego pontyfikatu.

(…) Franciszek za każdym razem mówił o swojej rodzinie z wdzięcznością: o ścisłej więzi łączącej jego ojca Mario i jego mamę Reginę, o ciepłych relacjach jednoczących pięciorga rodzeństwa: pierworodnego Jorge Mario, Oscara Adriána, Martę Reginę, Alberto Horacio i Marię Elenę, wreszcie o znaczącej obecności babki Rosy. Rodzina Bergoglio wywarła na sposób myślenia i charakter przyszłego papieża ogromny wpływ. Pochodzenie rolnicze dało mu zmysł konkretności i zdrowego rozsądku, szacunek dla ducha ofiarności i poświęcenia dla innych. Doświadczenie emigracji – ojciec Mario opuścił w 1929 roku włoski Piemont, by szukać przyszłości dla siebie w Argentynie, gdzie siedem lat później przyszedł na świat przyszły papież – pomaga Franciszkowi lepiej rozumieć, co oznacza dla rodziny konieczność porzucenia swej ojczyzny i skonfrontowania się z nowymi, nieznanymi realiami. Babcia Rosa wzbogaciła jego rodzinne wspomnienia o dar bliskości międzypokoleniowej. Zaangażowanie się babci, jak i ojca w kościelną działalność Akcji Katolickiej nadały atmosferze rodzinnej naturalnego charakteru religijnego. Mario, zanim wyruszył do Argentyny, gdzie miał znaleźć nie tylko pracę, ale i przyszłą żonę, zapamiętany został przez swych rówieśników jako miłośnik Achille Rattiego, znanego światu jako papież Pius XI. Z całą  pewnością temu włoskiemu uchodźcy ani przez myśl nie przeszło, iż jeden z jego synów zrodzonych nad rzeką Rio de la Plata zostanie kiedyś następcą na Tronie Piotrowym ukochanego przez niego papy Rattiego.

Miałem szczęście wzrastać w rodzinie, w której wiarę przeżywano w sposób prosty i konkretny – zwierzał się Franciszek młodzieży podczas wigilii Zesłania Ducha Świętego 18 maja 2013 roku – lecz ta, która wywarła największy wpływ na kształt mojej wiary była babka Rosa, mama mojego ojca. To była kobieta, od której słyszeliśmy o Jezusie i która uczyła nas katechizmu”. W Wielki Piątek prowadziła wnuki „na procesję ze świecami”, a przed Grobem Pańskim szeptała im do ucha: „Patrzcie, jest martwy, ale jutro zmartwychwstanie”. Papież nigdy nie przestał wyrażać wdzięczności za rodzinę: „To coś przepięknego! Pierwsze zwiastowanie w rodzinie. To mi każe myśleć o miłości tylu mam i tylu babć, i roli, jaką odgrywają w przekazywaniu wiary. To one przekazują wiarę”. Podczas mszy porannej u św. Marty 19 listopada 2013 roku Franciszek opowiedział znaną skądinąd historię dziadka w pewnej rodzinie. Otóż, ojciec rodziny wyraźnie zniesmaczony sposobem zachowywania się jego sędziwego ojca przy stole, który z powodu niedołęstwa brudził się podczas jedzenia, postanowił sporządzić dla niego osobny stolik, aby jadał przy nim w pojedynkę. Jednego wieczora wraca z pracy i zauważa, iż jego własny mały synek majsterkuje przy kawałkach listewek. „Co robisz?” – „Zbijam stolik dla ciebie, tato. Przyda się, kiedy i ty zestarzejesz się jak dziadek”. Młodzi i sprawni naprawiacze tego świata nawet nie wiedzą, jak szybko dotrą do takiego stanu, w którym ten uwielbiany przez nich świat zdrowych i silnych pokaże im bolesną logikę kultury wykluczania. Dla Franciszka „kultura wykluczenia” oznacza „dziecko odrzucone i staruszka zepchniętego na margines życia”.

(…)Świadomy sytuacji, papież nie waha się demaskować siły atakujące rodzinę opartą o trwały związek mężczyzny i kobiety. „Rodzina dzisiaj jest sponiewierana i wzgardzona – powiedział na konsystorzu kardynałów 20 lutego 2014 roku. Niemniej metodą Franciszka jest raczej ukazywanie pozytywnej strony zagadnienia, stąd apel do wszystkich, zwłaszcza pasterzy, aby „uznali jak piękną, dobrą i prawdziwą sprawą jest zakładanie rodziny, bycie rodziną dzisiaj. Jest ona niezbędna dla przetrwania świata i przyszłości ludzkości”. I dodał: „Proszą nas o to, abyśmy ukazali świetlany plan Boga dotyczący rodziny i wspierali małżonków w urzeczywistnianiu go z radością, towarzysząc im w różnych trudnościach oferując duszpasterstwo inteligentne, odważne i przepojone miłością”.

Mówiąc o małżeństwie i rodzinie, Franciszkowi nie umyka nigdy z pola widzenia to, co on sam zwykł nazywać „życiowymi peryferiami”. Do kapłanów rzymskich mówił 16 września 2013 roku o potrzebie przyjmowania „w prawdzie” par żyjących bez ślubu. Przy czym owa prawda „nie wyczerpuje się w stwierdzeniach dogmatycznych”. Potrzeba stosować ją „w miłości i pełni Boga”. Gdy chodzi o osoby rozwiedzione żyjące w nowych związkach, problemu tego - według papieża Franciszka – nie da się sprowadzić jedynie do pytania o udzielanie im komunii, czy też nie. Kto ogranicza rozmowę tylko do tego, „nie rozumie, na czym polega prawdziwy problem”. Oczywiście, papież nie podsuwa gotowych rozwiązań, niemniej jego praktyczne podejście do tak zwanego „duszpasterskiego miłosierdzia” nakazało mu podjąć się trudu uproszczenia procedur kościelnych stwierdzeń nieważności małżeństwa. Ponadto  zachęca kapłanów do „kreatywności”, co nie oznacza „wymyślania czegoś nowego”, ale „poszukiwanie sposobności, by tym osobom głosić Ewangelię”. W tym względzie papież prosi księży o większą dyspozycyjność w konfesjonale, jak i proponowanie przygotowań do sakramentów w godzinach bardziej dostosowanych do porządku dnia osób, które pracują.

(…)Starałem się w moim wprowadzeniu zebrać rozsiane słowa wypowiedziane przez papieża Franciszka wcześniej, zanim otworzył dwa wspomniane synody poświęcone rodzinie oraz wygłosił zaprezentowane w tej książce katechezy. Czytelnik znajdzie w nich dojrzałą i syntetyczną myśl aktualnego Następcy Św. Piotra na ten temat. Piękno Franciszkowego nauczania tkwi w jego prostocie i natchnionej głębi. To teksty kogoś, kto żyje pod stałym natchnieniem Ducha Świętego i kto nigdy przy tym nie traci trzeźwego kontaktu z rzeczywistością. W słowa Franciszka można się wsłuchiwać jak w nauczanie papieża, a jednocześnie rozpoznawać w nich głos życzliwego i zaprzyjaźnionego proboszcza z rodzinnej parafii. To prosty pasterz zwracający się do małżonków, których ma przed sobą, a jednocześnie do wszystkich małżonków świata: „Życzę wam wszystkim pięknej drogi – mówił Franciszek 14 września 2014 roku, na kilka miesięcy przed rozpoczęciem prezentowanego cyklu katechez - drogi płodnej, na której wasza miłość będzie wrastać. Życzę wam szczęścia, mimo że pojawią się krzyże. Oj, pojawią się. Ale Pan jest przy was, aby wam pomagać. Niech wam Bóg błogosławi”.