Tomasz Wandas: Wiele kontrowersji dookoła synodu, wydaje się jednak, że byt dużo medialnego show a mało konkretów w obiegu. Jak wygląda jego przebieg? Czy jako dyrektor Krajowego Duszpasterstwa Rodzin częściowo uczestniczy ksiądz w obradach? Jeśli nie, to skąd ma ksiądz informacje o tym, co dzieje się na synodzie?

Ks. Przemysław Drąg: Pierwsza sprawa to konsekwencja pierwszego synodu o rodzinie – tego nadzwyczajnego, na którym zabrakło tych pozytywnych sygnałów: czym jest małżeństwo, czym jest rodzina i w jaki sposób Kościół ma rodzinie służyć i ją rozwijać? Pozytywnych i istotnych spraw było zbyt mało, było to widać min. w Instrumentum laboris, w której głównie zwracano uwagę na dwie kwestie, które stały się najgłośniejsze, mianowicie komunia święta dla osób żyjących w powtórnych związkach, po rozwodach i w mniejszym stopniu kwestie homoseksualne w małżeństwie, w rodzinie. Te dwa tematy zdominowały opinię publiczną i myślę, że chyba nikt nie potrafił na poziomie medialnym przebić się z tą pozytywną informacją o sile rodziny, o tym, że jest ona zakotwiczona w planie Bożym. Istota małżeństwa i jego relacja do sakramentu eucharystii opinii publicznej umknęła.  Teologicznie, tematy te są istotne, bo jeśli nie zostaną wyjaśnione, mogą nieść poważne, negatywne, konsekwencje. Nie były one jednak istotą obrad. Druga sprawa: ja osobiście nie uczestniczę w obradach ponieważ synod gromadzi tylko Ojców synodalnych, czyli w przypadku Polski dwóch arcybiskupów, biskup i jedno małżeństwo. Informacje którymi dysponuję czerpię z prywatnych rozmów z biskupami, którzy w nim uczestniczą. Sekretarz synodu wielokrotnie podkreślał otwartość obrad i zachęcał do licznych rozmów wśród tych, którzy fizycznie w nim nie uczestniczą. Ponadto, codziennie odbywa się konferencja dla dziennikarzy, którą prowadzi ojciec Federico Lombardi na którą są zapraszani ludzie z różnych środowisk, z małych grup wyznaniowych, ludzie z innych obrządków kościoła. W związku z tym, ten przekrój jest dosyć szeroki przez co informację wydają się być obiektywne.

Jak synod może pomóc rodzinie? Czego ksiądz od niego oczekuje?

W tym momencie muszę powiedzieć z lekkim niepokojem, że widoczna jest taka fałszywa pokusa miłosierdzia. Zapomina się o pierwszych związkach sakramentalnych zawartych przed Bogiem i Kościołem. Zapomina się o tym, że reprezentują one ogromną wartość. Pomysł, żeby np. biskup lokalnie decydował o tym czy dana osoba żyjąca po rozwodzie w innym związku mogła przyjąć komunię wydaje się być niepokojący.  Niestety coraz częściej zaczyna się grać na emocjach a mało zwraca się uwagę na to co dzieje się między dwojgiem ludzi, którzy decydują się na wspólne życie i sakrament małżeństwa. Ciągle za mało mówi się o rodzinie jako podstawowej komórce dobrego życia.

 Natomiast, to co jest dobre i pozytywne i co wylądowało na świeczniku, to:

1)Szczególna uwaga na kwestię przygotowania do sakramentu małżeństwa. Doceniono przedmałżeński katechumenat, nie zawęża się go do kwestii kilku technicznych uwag: co robić a czego nie. Przygotowanie ma na celu zwrócenie uwagi na wiarę dwojga młodych ludzi, którzy chcą zawrzeć sakrament a więc wejść w życie Kościoła w nowej jakości, jako mąż i żona. Jest to bardzo dobre zjawisko, coraz częściej się o nim mówi. Teraz okres przygotowania trwa trzy miesiące, coraz częściej mówi się o tym aby go zwiększyć właśnie po to aby przyszli małżonkowie byli lepiej przygotowani.

2)Co chwile wraca włoskie słowo „acompaniamento” - czyli towarzyszenie. Polskie tłumaczenie nie do końca oddaje jego istotę, chodzi o to aby być bliżej rodziny, aby jej towarzyszyć i zwrócić uwagę na jej rozwój duchowy. Odpowiedni rozwój duchowy nigdy nie jest możliwy w pojedynkę, dlatego ważne jest wzajemne towarzyszenie małżeństwom przez inne małżeństwa jak i przez kapłanów. 

3)Ostatnią bardzo ważną sprawą, którą przy okazji powraca jest kwestia formacji kapłanów, kleryków do przyszłej pracy z małżeństwami, rodzinami. Jest ona o tyle ważna o ile ciągle widoczne są tu pewne braki. Niestety, wielu kapłanów ucieka od współpracy z rodzinami, po prostu kierując się lękiem.

To co wychodzi, chodź ciągle nieśmiało z krajów Ameryki Południowej to kwestia aborcji. Przy różnych spotkaniach, właśnie oni nawiązywali do aborcji i tematów z nią związanych. Wraca temat godności kobiety ale myślę, że troszeczkę przeakcentowany w tym znaczeniu, że ta godność powinna odnosić się zawsze do godności mężczyzny. Niestety różnie z tym bywa, dziś mężczyzna wydaje się być niedoceniony i zepchnięty na drugi plan. Dlaczego nikt nie mówi o tym aby docenić godność mężczyzny? Ten bark równowagi moim zdaniem będzie odbijał się negatywnie na dalszych obradach, bo nie można skupić się tylko na kobiecie zapominając o mężczyźnie. Ostatnio na jednym spotkaniu - akurat w grupie francuskiej - wspomniano, że jest ogromna liczba kobiet, które samotnie wychowują dziecko, bez opieki mężczyzny. Proszę zwrócić uwagę na istotny fakt, gdyby mężczyzna docenił kobietę czy ta popełniłaby aborcję lub czy pozwoliłby jej samotnie wychowywać dziecko?

Papież opowiedział się za decentralizacją Kościoła, skąd ta decyzja i co oznacza dla przeciętnego człowieka?

Trudno powiedzieć jak to ma wyglądać. Ojciec Święty bardzo mocno podkreślił aby decentralizacja Kościoła zaczęła się od doceniania tego co dzieje się lokalnie, czyli: parafii, duszpasterstwa, rady kapłańskiej w diecezji. Co to będzie oznaczać, tego nie wiemy. Może jednak powrócić to, co kiedyś dotyczyło Kościoła, w pierwszej fazie jego rozwoju. Jakie by mogły być tego konsekwencje? Przykładowo, biskupi niemieccy mający znaczą większość w danym regionie mogliby z łatwością przegłosować sprawy z którymi nie zgadzają się np. biskupi Polscy. Zbytnia decentralizacja mogłaby doprowadzić do ogromnego zamieszania. Tego typu decyzje powinno podejmować się z ogromną ostrożnością i spokojem. Na tego typu reformy trzeba czasu i ogromnego, długoletniego przygotowania.

Co z nieporozumieniami między biskupami o których sporo się mówi?

Różnice zdań, poglądów są normalne, to nic nadzwyczajnego. Ważne aby biskupi pewnego rodzaju zamieszanie na poziomie słownym czy ideowym dobrze przedyskutowali. To oni mają się zetrzeć myślowo po to aby przedstawić Kościołowi najlepsze rozwiązanie. Jakikolwiek brud czy niedomówienia nie powinny przedostawać się do Kościoła. Oni od tego są aby się porozumieć i przedstawić możliwe najlepsze rozwiązanie sprawy. 

Co ksiądz myśli o przeakcentowaniu uwagi z Papieża na kościoły lokalne?

Są pewne strony pozytywne, ale nie wiem czy te negatywne jednak nie przeważają. Na pewno ma to głęboki sens, jednak trzeba podkreślić, że siłą Kościoła zawsze była silna stolica Apostolska na czele z następcą Piotra – to on miał zawsze decydujący głos. W wielu przypadkach właśnie ten fakt ocalił Kościół od tragedii. Umniejszenie wartości następcy Piotra może paradoksalnie doprowadzić do większego zamieszania w kościołach lokalnych.

Bardzo dziękuję za rozmowę