Fronda.pl: „Rzeczpospolita” powołując się na watykanistę Marco Tosatiego pisze, że podczas ostatniego konsystorzu w Watykanie większość kardynałów była przeciwna by osoby żyjące w drugim związku mogły przyjmować komunię św. Jednak byli także i zwolennicy takiej zmiany. Dlaczego część kardynałów buntuje się przeciwko nauczaniu kościoła?

Ks. Robert Skrzypczak: To nie jest bunt przeciwko nauczaniu Kościoła tylko wciąż jeszcze rozmowa. Dyskusja między pasterzami. Widać wyraźnie różnicę między pasterzami, którzy pochodzą z terenów gdzie jest bardzo silna sekularyzacja i bardzo wielki odpływ katolików z kościoła. Stąd też obawa by na drodze głoszenia Ewangelii, nowej ewangelizacji, nie stanęły zbyt mocne dyscyplinarne rygory kościelne. Z drugiej strony jest głos kardynałów, którzy domagają się kontynuacji spójności dotychczasowych formy brzmienia, nauczania Kościoła.

To nie jest coś co by zmieniało doktrynę. Raczej jest to dyskusja wokół stylu czyli zastosowania nauczania jednej, niezmiennej Ewangelii Jezusa Chrystusa do praktyki życia chrześcijańskiego w warunkach silnej laicyzacji. Dlatego też na tym etapie nie wolno mówić, że została naruszona doktryna. To jest dyskusja, wymiana argumentów.

Z jednej strony są głosy kardynałów, zwłaszcza pochodzących z obszaru niemieckojęzycznego, czyli silnie zlaicyzowanej północnej Europy, którzy są zmartwieni faktem, że coraz więcej osób ochrzczonych żyje w związkach nieformalnych. Są to osoby rozwiedzione, żyjące w powtórnych związkach. Jeśli nie mają one dostępu do sakramentów bardzo często wychodzą poza praktyki kościoła, żyją poza Kościołem. Potomstwo zaś, które przychodzi już zupełnie jest poza Kościołem. Jak mówią to będzie narastało geometrycznie. Może być tak, że na tamtych terenach będzie sytuacja skrajnej mniejszości ludzi, którzy zostali w Kościele i większość ludzi, ochrzczonych bądź nie, którzy nie będą objęci ewangelizacją. To jest ich argument: trzeba przemyśleć dyscyplinę Kościoła. 

Najważniejszą sprawą jest przemyśleć ważność zawieranych pierwszych związków. Czy teraz w sytuacji tak skrajnie silnej laicyzacji, czyli braku odniesienia do Ewangelii, do miłości Boga, bojaźni bożej, czy jest uzasadnione utrzymywania tak silnego rygoru nierozerwalności pierwszego związku małżeńskiego jeśli był on zawierany w intencjach, które już dawno są skrajnie różne od tego czym kierowali się ludzie wtedy gdy wchodzili z pełną świadomością w związek małżeński jeden, nierozerwalny, święty?

Argument biskupów niemieckich polega na tym: czy w wypadku kiedy pierwszy związek się nie powiódł, a drugi jest trwały, małżonkowie żyją z wolą nierozerwalności małżeńskiej, mają świadomość popełnionego błędu albo poniesionej porażki w pierwszym związku, mają poczucie grzechu, czy czasem w takiej sytuacji nie skorzystać z doświadczenia kościołów wschodnich? Np. kościół prawosławny moskiewski przyjął prawo pierwszej pomyłki. Zaprosić tych ludzi by mogli przeżyć czas pokuty i następnie umożliwić im dostęp do sakramentów. Są osoby, które żyją w ponownych związkach i żyją dobrze moralnie. Mają one same żal, pretensje do Kościoła, pytają dlaczego jest tak, że ktoś popełnia inne grzechy, czasami o wiele poważniejsze, jak np. zabójstwo, i to zostaje im przebaczone i są przyłączeni do sakramentów. Oni, którzy popełniliśmy błąd czy grzech niewierności małżeńskiej, teraz żyją moralnie. Dlaczego Kościół nie ma dla nich miłosierdzia? To jest argument biskupów, którzy żyją na terenach skrajnie zlaicyzowanych. Oni szukają nowych sposobów dotarcia do ludzi z Ewangelią.

Z drugiej strony jest argument biskupów, którzy kładą akcent na ciągłość nauczania kościelnego i na to, że trzeba przede wszystkim bronić świętości i nierozerwalności małżeństwa. Boją się by nie wprowadzić do etyki małżeńskiej tzw. sytuacjonizmu, czyli uzależnienia norm moralnych od sytuacji, w której się znalazł się człowiek.

Ta dyskusja nie jest nowa. Dyskusja ta, tylko z mniejszym natężeniem, odbywała się pontyfikatu Benedykta XVI. Sam Benedykt XVI podejmował się analizy argumentów osób będących w tej chwili zakleszczonych kanoniczne w sytuacji niekorzystnej dla nich. Powtórzę chodzi o pary, którym pierwszy związek się nie powiódł, a drugi jest moralnie uporządkowany, żyją według reguł chrześcijańskich, mają dzieci i dozgonnie mają być pokutnikiem. Obecnie dla nich nie ma przebaczenia i przywrócenia do sakramentów.

W rozmowie na ten temat trzeba dużej delikatności. Temat jest bardzo delikatny. Dotyczy on cierpienia wielu ludzi, którzy mają dobrą wolę. Trzeba dzisiaj szukać rozeznania, rozróżniania żeby pozostać wiernym nauczaniu Jezusa Chrystusa wychodząc jakby naprzeciw zupełnie nowym sytuacjom w jakich znajdują się katolicy. Ludzie żyjący w zmienionym świecie, w bardzo dużym zamęcie aksjologicznym.

Ostatecznie to Piotr z Kolegium Apostolskim opowiada za depozyt wiary. My wierzymy, że kościół nigdy w całości nie odstąpi od wierności Jezusowi Chrystusowi. Kościół w całości nigdy nie zbłądzi. Może być dyskusja, jeden w argumentach może się zagalopować i przesadzi. Być może jakiś biskup czy kardynał, który będzie miał pokusę kompromisu, dostosowywania się do tzw. ducha czasu bo i takie czasem argumenty padają. Oczywiście my kierujemy się Duchem Świętym, duchem Ewangelii, a nie duchem czasu. Ciągle potrzebujemy czujności i Kościół musi nieustannie być w dialogu z Duchem Świętym. Wierzyć, że Chrystus zmartwychwstały dzisiaj działa. Musi szukać nowych możliwości zastosowania jednej, trwałej i niezmiennej Ewangelii do każdej sytuacji w jakiej znalazł się człowiek.   

not.Ab