Ks. Robert Skrzypczak: W moim przekonaniu, niemieccy biskupi dają się za bardzo zdominować przez sytuację, w jakiej znajdują się katolicy w ich kraju, jakby diagnozę swoich trudności chcieli rozciągnąć na cały Kościół. Tymczasem kłopot, jaki przeżywają Niemcy jest związany z utratą wiernych, tak przez Kościół katolicki, jak i protestancki.

Już na ostatnim konsystorzu kardynałów doszło do pewnego nieporozumienia. Kardynałowie, reprezentujący Kościół w innych częściach świata, zwłaszcza w Azji i Afryce, zaprotestowali przeciwko próbie zdominowania debaty o Kościele powszechnym problemami, wynikającymi z trudności przeżywanych na kontynencie europejskim, zwłaszcza w jego północnej części.

Zaskakujący jest militarny język, którym posługiwał się kard. Walter Kasper, podkreślając, że niemieccy biskupi są przygotowani do merytorycznej ofensywy podczas nadzwyczajnego synodu, który odbędzie się w przyszłym miesiącu.

Przypomnę, że dotyczy on sposobu zrozumienia małżeństwa i podejścia do kwestii dyscyplinarnych, związanych z przeżywaniem sakramentu małżeństwa. Kard. Kasper proponuje tu posługiwanie się kluczem miłosierdzia. Chodzi głownie o los małżeństw rozwiedzionych, które weszły w nowe związki. Oczywiście, te związki już nie są sakramentalne, a co najwyżej cywilne. W takich związkach na świat przychodzą dzieci. Pojawia się problem odpływania wiernych z Kościoła (zwłaszcza tam, gdzie postępuje proces sekularyzacji). Odchodzący wierni narzekają przede wszystkim na niemożność korzystania z sakramentów.

To właśnie dlatego niemieccy biskupi podjęli dyskusję na ten temat już w 2010 roku podczas pontyfikatu Benedykta XVI. Zgłosili oni zapotrzebowanie przemyślenia sprawy dyscypliny sakramentów (zwłaszcza małżeństwa i Eucharystii), proponując zainspirowanie się doświadczeniem Kościołów wschodnich, prawosławnych. Zastanawiali się nad dopuszczalnością pokuty i przywrócenia do sakramentów osób, którym nie powiodło się małżeństwo sakramentalne.

To bardzo delikatna kwestia. Kard. Kasper, poproszony przez Franciszka do zaprezentowania pewnego elaboratu teologicznego na początku konsystorza, posłużył się pojęciem miłosierdzia. Mówił, że dziś Kościół powinien być miłosierny w stosunku do osób, które znalazły się „zakleszczone” w sytuacji niemożności dostępu do sakramentów poprzez wejście w związek niesakramentalny.

Przypomnę, że Kościół naucza o nierozerwalności małżeństwa. Jeśli ktoś opuszcza swojego małżonka i łączy się z inną osobą, cudzołoży. Mówił o tym sam Jezus e Ewangelii św. Mateusza.

Kard. Walter Kasper na pierwszym planie stawia miłosierdzie. Jego zdaniem, Kościół nie może traktować osób, żyjących w związkach niesakramentalnych jako grzeszników, którym odmawia się nadziei na nawrócenie i pełne przyjęcie na łono Kościoła, jak w przypadku innych grzeszników, którzy mają taką możliwość, po wypełnieniu pokuty. Małżonkowie, wchodzący w kolejne związki niesakramentalne, tracą możliwość przystępowania do sakramentów, czyli żyją w stanie wiecznego pokutnika, który nie ma szans na przywrócenie do pełni życia w Kościele.

Kard. Kasper sugeruje więc, by Kościół kierował się miłosierdziem w stosunku do osób w powtórnych związkach, dając im możliwość przemyślenia swojego życia, odbycia pokuty i powrotu do sakramentu Eucharystii. W krajach, takich jak Austria, Szwajcaria, Niemcy widać silny nacisk ze strony świeckiej opinii publicznej, któremu ulegają także duszpasterze.

Jeden z kardynałów wprost powiedział, że dziś trzeba szukać dostosowania nauczania Kościoła i Ewangelii do ducha świata. To stanowisko znajduje w Kościele silną opozycję wśród innych kardynałów. Zdecydowany głos zabrał w tej sprawie kard. Gerhard Müller, który przecież też jest Niemcem. Jego zdaniem, kategoria miłosierdzia, na którą powołuje się kard. Kasper, będzie próżnym pojęciem (także w odniesieniu do Boga), jeśli zostanie pozbawiona pojęcia prawdy i sprawiedliwości.

Miłosierdzie Boga, jak przypomina kard. Müller, objawia się w zbawczyń czynie Chrystusa na krzyżu, w śmierci i Zmartwychwstaniu, a zatem w sakramentach. Próba zastosowania kategorii miłosierdzia w stosunku do osób, które same, własną życiową decyzją, pozbawiły się korzystania z miłosierdzia Bożego w sakramentach, jest jakby zastosowaniem kategorii miłosierdzia w przeciwieństwie do Bożego miłosierdzia. To sprzeczność sama w sobie. Jak gdyby Bóg potrzebował jakiegoś innego miłosierdzia, okazanego przez ludzi i Kościół w stosunku do własnego miłosierdzia. Absurd.

Zwracają na to uwagę także inni kardynałowie. We Włoszech właśnie ukazała się książka autorstwa pięciu bardzo ważnych w Kościele purpuratów – m.in. kard. Müller czy kard. Burke. Autorzy publikacji stanęli murem przy dotychczasowym nauczaniu Kościoła rzymskokatolickiego, wyrażonych choćby w encyklice „Humanae Vitae” Pawła VI i adhortacji „Familiaris Consortio” Jana Pawła II.

Silny głos zabrał ponadto kard. Pell, postrzegany jako jedna z najbliższych Franciszkowi osób w Watykanie. Purpurat  podkreślił, że tutaj nie można pójść na żaden kompromis z nauczaniem Jezusa Chrystusa i Kościoła w imię dyspensy czy tolerancji wobec osób, które znajdują się w trudnym położeniu.

Co Panu Bogu najbardziej podoba się w człowieku? Prawda, bo Bóg jest prawdą. Jezus mówił: „Poznacie prawdę, a prawda uczyni was wolnymi”. Dziś w Kościele nie trzeba szukać kategorii, które wyzwolą człowieka od trudnych prawd. Nie tylko tych, które związane są z wymaganiami Jezusa Chrystusa, fundamentalnymi wymaganiami prawości, uczciwości… Nie wolno uwalniać człowieka od prawdy, jaką jest bycie grzesznikiem. To byłoby rozminięcie z najbardziej fundamentalną prawdą dla życia ludzkiego.

Nie jesteśmy w stanie dopuścić osoby rozwiedzione do sakramentu Eucharystii i jednocześnie zachować aktualność nauczania Chrystusa o nierozerwalności małżeństwa, a przy tym zachować jeszcze nauczanie Jezusa o tym, że Eucharystia jest sakramentem żywych, czyli ludzi, którzy żyją w Chrystusie, których grzechy są przebaczone. Byłoby to wprowadzenie ducha świata do nauczania Kościoła. Wprowadzenie tego ducha świata odbywa się kosztem przepędzenia Ducha Świętego.

Z jednej strony rozumiem troskę kard. Kaspera i biskupów niemieckich, bo niepokoi ich, że wielu ludzi cierpi poza Chrystusem, opuszczając Kościół, nie znajdując w nauczaniu oparcia dla swojej sytuacji życiowej. Kościół jest troskliwą matką, ale także prorokiem – kocha człowieka, nigdy go nie oszukując. Jeżeli jakaś osoba rozwiedziona żyje w związku niesakramentalnym i ma z nią dzieci, czuje wobec nich miłość i pragnie przeżywać piękno życia rodzinnego, to Kościół nie pozbawia jej drogi wiary, drogi bycia zbawionymi wewnątrz Kościoła. Z tym, że ta droga wiary, prawdy i nawrócenia może przebiegać tylko w jeden sposób.

Jeśli chcesz żyć w nauce Jezusa Chrystusa, chcesz korzystać z pełni kanałów łaski w Kościele, pełni sakramentów, chcesz przekazać wiarę swoim dzieciom, możesz to zrobić, ale przyjmując na siebie rodzaj wewnętrznej pokuty, oczyszczenia, czyli rezygnując z pożycia seksualnego z partnerem i rozstając się w świadomości z myślą, że to było małżeństwo, bo nie było. Poznacie prawdę i prawda was uczyni wolnymi.

Myślę, że to straszenie atakiem kardynałów na papieża to raczej język gazetowy – czyli forma wywiadu, krótkiej wypowiedzi. Trzeba brać pod uwagę, że nie zostało to przez kard. Kaspera wypowiedziane w postaci elaboratu, odczytu czy homilii, ale ad hoc, żywym językiem, słowem. Odzwierciedla to może nie tyle intencje purpurata, który chce iść na bój, wewnętrzną wojnę z kardynałami, co napięcie, w którym żyją biskupi niemieccy, biskupi najbardziej zlaicyzowanych obszarów, którzy pragną poddać debacie wewnątrzkościelnej istotny element, jakim jest rana zadana ludziom przez rozpadające się ich związki małżeńskie.

Na pewno nie ma nic złego w tym, że papież, który jest następcą Piotra, wzywa następców Apostołów do przemodlenia i przemyślenia, a także rozeznania wobec aktualnych wyzwań, niezmiennego nauczania Chrystusa. Tym bardziej, że Kościół w różnych ulegających sekularyzacji krajach znajduje się w sytuacji, jakby był posiadaczem skarbów pośród ludzi nędznych, ale zgubił kluczyk do skarbca i nie ma możliwości ich wydobycia. Ten klucz to oczywiście język, sposób wyjaśnienia, sposób przepowiadania Chrystusa i wyjaśnienia Jego nauki tak, by dla każdego maksymalnie jasnym stało się, że w pewnych sprawach nie można powiedzieć „tak”, pójść na ustępstwa, zgodzić się na wątpliwej jakości miłosierdzie, które często wcale nie jest miłosierdziem, ale amnestią czy dyspensą. To w żaden sposób nie pomoże człowiekowi. Może to niezbyt dobre porównanie, ale to byłoby tak, jak uznać, że VII przykazanie nie obowiązuje, bo w krajach komunistycznych powszechnie kradziono mienie publiczne, bo nie było własne.

Rozm. Marta Brzezińska-Waleszczyk