"Powszechna laicyzacja i sekularyzacja świąt Bożego Narodzenia staje się w Polsce faktem. Jest to przede wszystkim smutny owoc kryzysu duchowego wielu katolików" - pisze ks. Sławomir Kostrzewa.

Powszechna laicyzacja i sekularyzacja świąt Bożego Narodzenia staje się w Polsce faktem. Jest to przede wszystkim smutny owoc kryzysu duchowego wielu katolików, którzy rezygnując z prowadzenia regularnego życia duchowego oraz pogłębiania relacji z Jezusem Chrystusem, wewnętrzną pustkę wypełniają popkulturową papką, nijak przystającą do istoty jednego z najważniejszych dla chrześcijaństwa świąt.

Boże Narodzenie bez Boga

W mediach głównego nurtu od co najmniej dekady tradycyjne nazwy "Boże Narodzenie", "Święta Bożego Narodzenia" zastępuje się neutralnymi religijnie i światopoglądowo zamiennikami typu: "święta zimowe", "Gwiazdka". Dziennikarze i prezenterzy radiowo- telewizyjni uparcie milczą na temat osoby Jezusa Chrystusa, którego pamiątkę urodzin czczą chrześcijanie. Od kilku lat stacje telewizyjne mające ambicje naukowe w czasie najważniejszych dla chrześcijaństwa świąt prezentują pseudonaukowe filmy dokumentalne, upowszechniające alternatywne teorie dotyczące historii zbawienia. W powszechnym szale zamiany sacrum w profanum oberwało się nawet świętemu Mikołajowi, który przez redaktorów RMF-u został przechrzczony na "świetnego".

Świadomi religijnie katolicy zauważają, że coraz trudniej zdobyć kartki świąteczne z motywami bezpośrednio odnoszącymi się do istoty świąt Bożego Narodzenia. Tradycyjne postaci Świętej Rodziny coraz częściej zastępują postaci z bajek albo urocze zimowe widoczki z enigmatycznym podpisem: "Wesołych Świąt" - nie zaznaczając  o jakie konkretnie święta chodzi. Pewien kapłan archidiecezji poznańskiej dwa lata temu, na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia, wysłał uprzedzające smsy do swoich znajomych z książki telefonicznej: "Jestem chrześcijaninem, nie przyjmuję życzeń, w których nie padnie imię Jezusa Chrystusa".

Kevin sam w święta?

Także rodzice mają coraz większy problem, aby zaproponować swoim dzieciom takie treści, które mogłyby przybliżyć im istotę świąt Bożego Narodzenia. Zauważają, że półki wielu księgarni uginają się od ilości książek o tematyce świątecznej, że w telewizji nie brakuje programów odwołujących się do świąt, ale trudno znaleźć w nich odniesienie do Jezusa Chrystusa oraz do podstawowych prawd kerygmatycznych, dla prezentacji których święta Bożego Narodzenia mogą być idealną okazją. Mieszkanka Piwnicznej, Agnieszka zauważa: "Moja córeczka dostała piękną książeczkę pt. "Nadchodzą Święta", w której nie ma mowy ani obrazka o istocie tych świat. To samo w piosenkach dla dzieciaków. Trzeba dobrze pogrzebać, żeby znaleźć inne treści niż prezenty, choinka i jedzenie".

Czołowi piosenkarze pragną mieć w swoim repertuarze choćby jedną płytę, która mogłaby stać się "świątecznym hitem". Polacy przyznają się, że coraz rzadziej śpiewają w domach kolędy, za to chętnie kupują płyty, które pomogą im stworzyć tzw. świąteczny nastój. Jeden z czołowych polskich piosenkarzy przyznaje, że nieprędko zdecyduje się nagrać płytę z tradycyjnymi kolędami, gdyż "musiałbym pogodzić się z możliwością finansowej klapy". Nie wyklucza jednak możliwości nagrania tzw. świątecznych piosenek, które chętnie wyemitują popularne ogólnopolskie stacje radiowych, programowo odrzucające możliwość emisji tradycyjnych kolęd. Największą szansę na komercyjny sukces mają światopoglądowo neutralne piosenki o świątecznym drzewku, magicznej nocy, śniegu, miłości i dzwoneczkach. Małgorzata z Warszawy celnie zauważa: " W sklepach od miesiąca grają "świąteczne" kawałki, ale rzadko kiedy pada imię Jezus. Ostatnio usłyszałam piosenkę, gdzie w głosie wokalistki było wieeele emocji, ale tekst brzmiał: "Christmas tree"...i nic poza tym:)

Jezus jak z bajki?

Głośnym echem odbiły się w naszym kraju kontrowersje związane z wydaniem darmowego rządowego podręcznika dla uczniów klas pierwszych szkół podstawowych, w którym autorzy  wykreślili z treści książki słowa "Boże Narodzenie". W zamian za to zafundowali dzieciom czytankę o zwyczaju ubierania choinki, o obdarowywaniu się prezentami. 

W ubiegłym roku grupa rodziców z Poznania alarmowała, iż ich dzieci zostały obdarowane w jednym z poznańskich przedszkoli książeczką "Wierzcie w Mikołaja" Lotty Olsson i Benjamina Chauda, która, choć zdaje się odwoływać się do tradycji świątecznych, przemyca treści antychrześcijańskie. Na jednym z obrazków można zauważyć Maryję i Józefa, pochylających się nad dzieciątkiem z trupią główką. Uwagę rodziców zwróciły jednak nie tylko wyjątkowo koszmarne ilustracje. Wydarzenie Bożego Narodzenia zostało potraktowane jako tło dla ukazania przygód różnych postaci typu czarownice i trolle. "Nie chcę, aby moje dziecko uważało Jezusa, Maryję i Józefa jako postaci z bajek równe trollom i czarownicom" - mówi matka sześcioletniej Sylwii.

W jednej ze szkół niedaleko Nowego Tomyśla dzieci odgrywały (przygotowane przez katechetkę) jasełka, których głównymi bohaterami były znane postaci z bajek, a wśród nich pojawiała się Święta Rodzina. Proboszcz parafii na terenie której znajduje się szkoła, skomentował: "Nie zgadzam się na traktowanie historycznych postaci na równi z postaciami z bajek. Jasełka mają w przystępny sposób przedstawiać dzieciom prawdę o Bożym Narodzeniu, a nie robić im wodę z mózgu". Podobnym brakiem roztropności przejawiają się niektórzy twórcy szopek bożonarodzeniowych, obecnych w szkołach i kościołach, których fotografie masowo zalewają portale społecznościowe. Na publikowanych zdjęciach coraz częściej widać, obok tradycyjnych figurek, postaci z bajek.

Tak świętują celebryci

Mainstreamowe media celują w promowaniu antybohaterów świąt, którzy "mają odwagę myśleć i robić inaczej", przy okazji szydząc z ważnych dla chrześcijan wartości. Tygodnik Wprost opublikował wywiad z Marią Czubaszek, która wyznała: "Ja w ogóle świąt nie obchodzę. U nas nawet stołu nie ma, więc nie ma przy czym usiąść. Piszę, siedząc po turecku. Kiedy ktoś jest głodny, to w lodówce są parówki i coś tam jeszcze. Mamy usiąść razem w Wigilię i co? Śpiewać kolędy? Niech pani nie żartuje, nigdy tego nie robiłam. Barszcz kupuję w kartonie, rybę solę i czasem znajoma z radia robi dla Karolaka sałatkę śledziową, której się brzydzę. I to są całe nasze święta. Nie jestem rodzinna. Już jako dziecko nie znosiłam świąt. Chciałam się urodzić sierotką Marysią, nikogo nie mieć. Nie cierpię rodziny i jest mi bliższy obcy człowiek, o 40 lat młodszy Artur Andrus, niż moja rodzona siostra, której nie lubię, nie znosimy się i żadnych kontaktów nie utrzymujemy".

Jedna z czytelniczek tego artykułu, Aida Matys, tak skomentowała ten tekst: "Publikowanie tego rodzaju wywiadów, promowanie takich ludzi, to może niekoniecznie laicyzacja świąt, co przejaw wrogości przeciw naszym świętom i to w najbardziej podłym wydaniu".

Niechęć Marii Czubaszek do świąt Bożego Narodzenia nie przeszkodziła jej stać się twarzą kampanii reklamowej sieci Empik, gdzie wespół z Nergalem zachęcała do robienia świątecznych zakupów. Taki pomysł na kampanię reklamową, wykorzystującą postaci, których postawy kojarzą się chrześcijanom jak najgorzej,  spotkał się z masową krytyką środowisk prawicowo-katolickich. W swoim stylu skomentował to wydarzenie Wojciech Cejrowski. W internecie umieścił nagranie, w którym powiedział: "Szanowni Państwo! Strzelę sobie teraz gola samobójczego. Dostałem kiedyś trzy kolejne „Bestsellery Empiku”. Lubię tę nagrodę. To jest nagroda za sprzedaż. Liczy się nie jury, jakieś tajne, przez poufne tylko ile książek poszło… I bardzo mnie te nagrody cieszyły. W tym roku miałem wielką szansę zdobyć bestsellera za tę książkę... Ale chcę państwa namawiać, by nie kupować mojej książki w Empiku. Proszę poszukać innej księgarni, albo nie kupić wcale... Bo Empik w tym roku z okazji świąt Bożego Narodzenia reklamuje się dwiema twarzami. Jedną z tych twarzy jest facet, który podarł największy bestseller świata, Biblię. I reklamuje księgarnię. Drugą z tych twarzy jest Maria Czubaszek, która chełpi się dzieciobójstwem. Jak to się ma do świąt Bożego Narodzenia, do stajenki betlejemskiej, do Dzieciątka, jak to się ma? Proszę nie kupować w Empiku, mówi najlepiej sprzedający się polski pisarz. Jeśli dla kogoś to jest ważne, proszę nie kupować w Empiku".

Akcja i reakcja

Postawa Cejrowskiego spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem wielu katolików: "Cieszę się, że Wojciech Cejrowski ma odwagę strzelać sobie w kolano. Wie, że naraża się czołowemu sprzedawcy własnych książek, ale potrafi bezkompromisowo bronić ważnych dla siebie i wielu ludzi wartości" - komentuje Adrian z Poznania.

Czołowe prawicowe media poinformowały, iż Empik doprowadził do zablokowania przez administratorów facebooka akcji typu: "Nie robię świątecznych zakupów w Empiku". Według nich, świadczy to o realnych stratach wizerunkowych i finansowych,  która sieć mogła ponieść w wyniku kontrowersyjnej kampanii reklamowej. Dziennikarze zaznaczyli jednak, że zabrakło przeprosin oraz przypomniano, że nie jest to pierwsza "wpadka" tej sieci. Ostatecznie może okazać się, że to Empik strzelił sobie samobója. Andrzej, student politechniki w Poznaniu, stwierdza:  "Nie zamierzam robić zakupów w Empiku ani w okresie przedświątecznym, ani kiedykolwiek później. Nie zamierzam dawać zarobić sieci, która atakuje tak ważne dla mnie wartości. Empik nie jest monopolistą, konkurencja na rynku jest spora". Jeśli takich osób będzie więcej, właściciele sieci mogą liczyć na poważny spadek zysków.

"T-shity"

 Coraz więcej chrześcijan zauważa, że istnieją środowiska, którym bardzo zależy, aby wywoływać nienawiść wobec chrześcijan i ważnych dla nich wartości. Oburzenie wywołała seria t-shirtów (według niektórych: "t-shitów") Housa'a, na których umieszczono wulgarny napis: "F*ck your Xmas".  Autorzy listu protestacyjnego, skierowanego do Marka Piechockiego, prezesa zarządu LPP informują: "Pańska firma uczyniła z obrażania chrześcijan materiał do promocji swojej marki. Jest to postępowanie skrajnie nieetyczne i co najważniejsze – uderzające w godność każdego człowieka, który co roku zasiada do wigilijnego stołu. Wprowadzenie do damskiej kolekcji koszulek z treściami nawołującymi do walki ze Świętami Bożego Narodzenia oburza szczególnie w kraju, w którym wiara chrześcijańska stanowi rdzeń polskiej kultury i praktykowana jest przez dziesiątki milionów Polaków. Zastanawiające jest też, że dotychczas nie ośmielił się Pan z takim tupetem wystąpić z przekazem antyżydowskim lub antymuzułmańskim... Czyżby przysłowiowym "chłopcem do bicia" mieli być tylko chrześcijanie? (...)"

Autorzy takich akcji protestacyjnych zauważają, że trzeba reagować na wszelkie przejawy uderzania w chrześcijańskie wartości. "Brak reakcji na małe zło, jest przyzwoleniem na duże zło"- mówi jedna z osób zaangażowanych w protesty skierowane pod adresem marki House. - "Brak naszej reakcji może doprowadzić do tego, co jest normą we Francji - często niszczy się tam bożonarodzeniowe szopki, w stronę osób idących na Pasterkę lecą przekleństwa lub kamienie; zresztą dzieje się to także w Polsce, np. w 2012 roku w podłódzkim Zgierzu nieznanie sprawcy zniszczyli miejską szopkę, sprofanowali figurkę Dzieciątka Jezus, a figurkę Matki Bożej ukradli".

Święta w korpo

Pracownicy korporacji sygnalizują, że problem dotyczy także ich firm: "Nagminne staje się składanie pracownikom życzeń z okazji świąt... Nowego Roku, z całkowitym pominięciem nazwy Boże Narodzenie. W jednej z konkurencyjnych firm zaproszono na "firmowy opłatek" półnagą tancerkę, której dwuznaczne pozy i gesty spowodowały, że część pracowników wyszła ze "świątecznego" spotkania grubo przed czasem, ku niezadowoleniu szefa. Inny pracownik korporacji dzieli się: "Tradycyjną wigilię szefostwo zastąpiło wspólnym nagrywaniem audiobooka, przygotowujemy także paczki... dla psów w schronisku. U mojego kolegi w firmie z kolei na wigilijnym stole tradycyjne potrawy zstąpiło sushi". Kolejny pracownik jednej z korporacji, Paweł, tak ocenia świąteczne działania własnej firmy: "Mnie osobiście irytuje korporacyjne poczucie obowiązku składania życzeń. Jeśli ktoś nie świętuje Bożego Narodzenia ani Wielkanocy, to po co musi wysyłać kartki czy maile w tym okresie? Efektem są kartki "świąteczne" z półnagimi modelkami. Czasami, w polskich oddziałach, z dopisanym ręcznie "z okazji Bożego Narodzenia". Bez sensu. Chciałbym zwrócić uwagę, że osoba, która ma zaprojektować jednolity wzór życzeń do wysyłania w Polsce, Izraelu, Japonii i Arabii Saudyjskiej niezależnie od intencji nie może tego zrobić dobrze". Anna dodaje: "U nas w firmie spotkanie wigilijne, opłatek, zostało zastąpione spotkaniem przedświątecznym. To w wydaniu oficjalnym. Potem - christmas party.  Wiadomo, jak jest - impreza i alkohol..." 

Działania korporacji mające na celu obdzieranie chrześcijańskich świąt ze sfery sacrum są jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Znaczna część pracowników w Polsce jako główny problem wskazuje przymus pracy w pełnym wymiarze godzin w dni takie jak Wigilia czy w ogóle w niedziele. "Nie jestem w stanie normalnie przeżyć Wigilii, po ośmiu godzinach pracy w handlu w tym dniu. Moja rodzina od ponad dziesięciu lat nie miała normalnej Wigilii- raz nie ma mnie, raz małżonka - w ubiegłym roku usiedliśmy do Wigilii o 22.00 - dzieci przy stole prawie zasypiały, ja zresztą też - przymus pracy i groźby - na Twoje miejsce znajdziemy dziesięciu..." - skarży się Mariola ze Środy Wielkopolskiej. Podobnie myśli mieszkanka podpoznańskich Pniew, Agnieszka: "Chciałabym móc się wyciszyć, pójść przed Świętami na rekolekcje, roraty, a praca nie pozwala. Praca - nie mylić z pogonią za pieniądzem..."

Najdłuższe święta świata

Gdyby badać święta Bożego Narodzenia przez pryzmat przestrzeni handlu, święta Bożego Narodzenia byłyby najdłużej obchodzonymi świętami spośród wszystkich religii. Pierwsze zwiastuny świąt pojawiają się już w pierwszych dniach listopada i towarzyszą przez całe dwa miesiące. "W zasadzie chodzi nam o to, aby umożliwić klientom bezproblemowe zakupy świąteczne, które nie muszą już odbywać się na ostatnią chwilę. Ale nie ma co ukrywać, klientom dobrze kojarzą się motywy świąteczne na wystawach i w ofercie sprzedawanych towarów. A to przekłada się na zysk" - mówi jeden z pracowników sieci hipermarketów.

Klienci zauważają jednak, że niekontrolowany pościg za portfelami klientów przynosi odwrotny skutek: "Działa tu prawo znużenia. Już pod koniec listopada jestem zmęczona agresywnymi reklamami, światełkami, choinkami, kolędami przed adwentem. Gdy przychodzą święta, to nie brzmi dla mnie świeżo, nie włączam radia, unikam sklepów. Prezenty wolę zamawiać przez internet. Wyprawa do galerii handlowych, przepychanie się przez natrętnych mikołajów i śnieżynki byłby dla mnie torturą" - pisze na swoim profilu Katarzyna z Krakowa. Podobnie myśli Joanna z Bydgoszczy - "Nikt nie będzie manipulował moimi potrzebami religijnymi.  Nikt nie będzie mi wmawiał, że mam czcić święta siedem tygodni przed ich rozpoczęciem. Handlowcy strzelają sobie w stopę, bo coraz więcej ludzi unika galerii handlowych z powodu chciwości kierowników i speców od reklamy".  Mieszkaniec Warszawy, Marek, zauważa: "Wchodzę do sklepu/galerii/marketu, widzę, że coś mocno świętują, ale bardzo ciężko znaleźć czyje to urodziny.  Czasem odnoszę wrażenie, że to urodziny Mikołaja z reklamy Coca Coli".

Ulice i place wielu miast w Polsce uczestniczą w nieformalnym wyścigu na ozdoby i wysokość choinki. Jednak wielu zauważa to, na co wskazuje Agnieszka z Piwnicznej: "Wszelkiego rodzaju wizualizacje świąteczne pomijają sacrum. Wszędzie gwiazdki, bombki itp. Scen Bożego Narodzenia jak na lekarstwo"...  Iwona z Wrocławia dodaje: "Paradoksalnie, gdy w czasach komunizmu czczono urodziny czy imieniny Józefa Stalina, miasta tonęły w portretach wodza. Niestety, nie sposób dostrzec Dzieciątka Jezus wśród ulicznych iluminacji".

Karp tak, Jezus niekoniecznie.

Choć w polskich domach znacząca większość katolików przyznaje się do tradycyjnego sposobu spędzania Wigilii, okazuje się, że mamy coraz większy problem z tradycją przeczytania fragmentu Pisma Świętego o narodzinach Jezusa oraz ze śpiewaniem kolęd. Niezmienną popularnością cieszą się Msze święte pasterskie, choć, jak zauważają duchowni, wielu ludzi obecnych na tej Mszy traktuje ją raczej w kategoriach folkloru niż rzeczywistego religijnego doświadczenia radości z narodzenia Zbawiciela. Nie ułatwiają im tego spotkania z Bogiem niektórzy księża, którzy tradycyjne pasterkowe Słowo Boże zastępują przedstawieniami jasełkowymi, których scenariusze często zaciemniają niż rozjaśniają istotę świat.

Środowiska wiejskie nadal charakteryzują się większym szacunkiem do tradycji. Mieszkanka okolic Radomia, Małgorzata, zauważa:  "Myślę, że trzeba zacząć od naszych rodzinnych domów i uświadomić każdemu tą nowinę Narodzenia Pańskiego. Rok temu dość mocno dotknęło mnie to, że nikt przy stole wigilijnym nawet raz nie wspomniał imienia Jezus, czy to w domu, czy u teściów. W centrum oczywiście choinka, prezenty i telewizor. Postanowiłam każdemu życzyć, by Dzieciątko Jezus narodziło się w ich sercach. W tym roku w centrum będzie żłóbek, który planuję zrobić z dziećmi, a w prezencie, jak mi się uda, podaruję każdemu małego Jezusa, choćby ulepionego z masy solnej. W jednej ze szkół nadal odbywają się Jasełka i śpiewanie kolęd, chociaż to nie umarło i wprowadza w chwile zadumy. Mieszkam na wsi".

Za granicą zakupy, pijaństwo i zabawa

Mieszkająca od przeszło dekady w Irlandii Agnieszka zauważa: "Moje dziecko nic nie wynosi z lekcji religii. To bardziej jest wiedza o społeczeństwie niż wykład wiary katolickiej. Nie ma typowej nauki biblijnej, wiedzą, że są chrześcijanami, ale uczą się bardziej o wszystkich religiach niż jednej. Nie ma opowieści o Bogu ani Ewangelii. Szkołę kończą ludzie, dla których religia jest mitem, a Święta nie mają nic wspólnego z uczczeniem Narodzenia Jezusa".

Znacznie ostrzej o świętach zagranicą wypowiada się Anna: "Mieszkam w Wielkiej Brytanii- tutaj święta to zakupy, pijaństwo. obżarstwo i zabawa". Jej opinię potwierdza Magda: "Ja również mieszkam w Wielkiej Brytanii, tutaj to święta komercji, a nie Boże Narodzenie, szaleństwo zakupów i konkurs kto kupi większy, droższy prezent. Centra handlowe pootwierane dłużej, w sobotę ludzie szaleją po sklepach od 8 rano, potem jeden dzień świąt, prezenty, pieczony indyk, TV, a następnego dnia boxing day i wyprzedaże świąteczne i wszystko rusza od początku".

Pracująca w Niemczech Elżbieta pisze: "Jakiś czas temu widziałam w niemieckiej telewizji jak dziennikarze robili wywiady na ulicy pytając przypadkowych przechodniów w różnym wieku, co obchodzimy w ogóle w święta. Jakie były odpowiedzi... Warte modlitwy za tych ludzi".

Jednak nawet te relacje bledną w obliczu prowokacji środowisk satanistycznych w USA. Portal pch24.pl informował kilka dni temu, iż sekta Zbór Satanistyczny, otrzymała zgodę na zainstalowanie kontra-szopki w gmachu rządu Florydy. Dekoracja przedstawia anioła spadającego w płonące jezioro. Sataniści, powołując się na prawo do wolności religijnej i równości w traktowaniu wierzących, uzyskali zgodę na mogę publiczną ekspozycję kontra-szopki od 22 do 29 grudnia.

A światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła...

Podane powyżej przykłady to zaledwie cząstka spostrzeżeń, które rodzą się każdego roku w okresie świątecznym u wielu ludzi, dla których święta Bożego Narodzenia to znacznie więcej, niż tylko okazja do zrobienia zakupów czy doświadczenia specyficznego klimatu. Jako główne przyczyny zjawiska powszechnej laicyzacji najważniejszych dla nas świąt można wskazać m.in.: upadek życia duchowego wielu katolików, analfabetyzm religijny, nieznajomość Pisma Świętego, brak krytycyzmu odnośnie wielu przejawów współczesnej kultury, niewłaściwie pojęty kosmopolityzm kulturowo-religijny oraz nasilenie działań środowisk wrogich Kościołowi katolickiemu ukierunkowanych na zburzenie porządku religijnego oraz podważenie bądź ośmieszenie tradycji chrześcijańskiej. Pozytywnym przejawem, który jest swoistą odpowiedzią wobec opisanych zjawisk, jest odradzanie się przyparafialnych wspólnot modlitewnych i biblijnych, które poszukują w modlitwie oraz rozważaniu Słowa Bożego tego, co w istocie świąt Bożego Narodzenia jest najważniejsze - stałej obecności Jezusa Chrystusa wśród ludzi, połączonej z troską o biednych materialnie i duchowo pogubionych. Paradoksalnie zatem atak na fundamenty wiary chrześcijańskiej może być dla wielu katolików szansą na bardziej świadome przeżywanie świąt Bożego Narodzenia.

ks. Sławomir Kostrzewa

(ur. 1979) - teolog i kulturoznawca, kapłan archidiecezji poznańskiej