Fronda.pl: Coraz większą popularnością cieszy się piosenka "Hera koka hasz LSD" Karoliny Czarneckiej. Piosenkarka rozpoczęła zbiórkę pieniędzy, by mógł powstać teledysk. Odzew jest duży. Co sądzi Ksiądz o tym utworze?

Ks. Sławomir Kostrzewa: Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na fakt, że zaśpiewana przez Karolinę Czarnecką piosenka pt. "Hera koka hasz LSD" nie jest formą promocji narkomanii tylko dokładnie przeciwnie - jest ostrzeżeniem przed tymi używkami. Intencją młodej aktorki z pewnością nie jest przedstawianie zalet ćpania. Warto przytoczyć słowa aktorki, które wypowiedziała na antenie radiowej "Czwórki": "Jestem antynarkotykowa, ten przekaz piosenki był absolutnie niepropagujący narkotyki". Czarnecka na scenie "wciela" się w postać ćpuna, który pozornie wychwala zalety ulubionych narkotyków. Tymczasem tak naprawdę demaskuje fałsz i kłamstwo, które niosą ze sobą narkotyki, obnaża iluzję szczęścia i radości, które jest na wyciągnięcie ręki, tak łatwo dostępne: "diler jedną (działkę) gratis uczciwie mu dał"... Wpadający w ucho refren "hera, koka, hasz, LSD, ta zabawa po nocach się śni" ukazuje tragiczne ubóstwo świata wielu młodych ludzi, których świat kończy się na narkotykach. Młoda aktorka zaśpiewała piosenkę, która ma służyć przedstawieniu piekła narkomanii, a tymczasem w opinii wielu ludzi jest promocją narkomanii.

By właściwie odczytać jej przesłanie, koniecznie trzeba zwrócić uwagę na kontekst, w ramach którego pojawiła się ta piosenka. Artystka zaśpiewała ją podczas 35. Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Śpiewane tam utwory należy interpretować przez pryzmat przestrzeni teatralnej i w całokształcie języka, którym posługuje się teatr i piosenka aktorska: a więc metafory, umowności, dwuznaczności, ukrytego przesłania, swoistego "drugiego dna".

Przyznam, że formuła piosenki aktorskiej traktującej o współczesnych zagrożeniach młodzieży jest mi bliska. Jako student kulturoznawstwa współtworzyłem przed laty istniejący zresztą do dziś w Poznaniu Teatr Droga. Grałem narkomana w musicalu "Zraniony Pasterz" (spektakl funkcjonuje dziś pod tytułem "Emmanuel"), stworzonym na podstawie znakomitej książki Daniela Ange. W naszym spektaklu również pojawiały się piosenki podobne do tej śpiewanej przez Karolinę. Gdyby ktoś chciał oceniać teksty niektórych śpiewanych przez nas piosenek poza kontekstem całej sztuki, pewnie wziąłby nas za teatr propagujący narkomanię i kulturę śmierci.

Piosenka Karoliny Czarneckiej padła ofiarą własnej popularności i zaczęła pojawiać się w kontekstach pozateatralnych. Młodzi ludzie przesyłają ją sobie na mp3, nucą refren na korytarzach szkolnych. Zupełnie nie czują dwuznaczności piosenki, metafory, która jest jej twórczą zasadą i uważają ją za swoisty hymn pochwalny na rzecz narkotyków... Młodzi zwolennicy narkotyków ogłosili Czarnecką "polską królową narkotyków", ich głosem na rzecz legalizacji narkomanii. Te zjawiska kulturowe nie świadczą o tym, że Karolina Czarnecka popełniła błąd w wyborze repertuaru na Przegląd Piosenki Aktorskiej (jej piosenka jest zresztą coverem jednego z utworów grupy Tiger Lillies). Problemem jest raczej to, że znacznie pogorszyła się jakość nauczania w szkołach względem rozumienia języka sztuki. Funkcjonuje wśród nas znaczna część odbiorów treści medialnych, którzy mają problem z właściwą interpretacją kierowanych do nich treści, mają problem ze zrozumieniem, czym jest metafora, ironia, hiperbola itp. Gdyby piosenka pojawiła się w repertuarze innego wykonawcy, niż aktorki i została wykonana w inny sposób, poza przestrzenią teatru, mogłaby wzbudzać słuszny niepokój. W wykonaniu Karoliny Czarneckiej, na scenie teatralnej, piosenka nabiera zupełnie innego wymiaru. Pozostaje mieć nadzieję, że Czarnecka wykorzysta swoje pięć minut i szum wokół swojej osoby i jej piosenki, aby wprost i bez metafory mówić o zagrożeniach, które niosą ze sobą narkotyki. Podobnie mogą postąpić nauczyciele w szkołach. Piosenka z właściwym komentarzem może być wstępem do dobrej lekcji o zgubnych skutkach narkomanii.

[koniec_strony]

Czy słowa "wszyscy święci zaczęli z nim ćpać" nie są ostrym nadużyciem?

Jak wspomniałem, tekst piosenki jest metaforą, nie należy traktować go dosłownie. Interpretacji jej poszczególnych wersów należy dokonywać w kontekście przesłania oraz wszystkich użytych środków artystycznych i literackich. Wyśpiewane "zalety" brania narkotyków są tak naprawdę ironią i zdemaskowaniem kłamstwa, które niosą ze sobą narkotyki. Odwołanie do "nieba", w którym można "ćpać ze świętymi" jest również ironią. Autorka piosenki wyraża przekonanie, że wielu biorących narkotyki ufa, że ich ukochane używki zapewnią im lepsze życie, wolne od trosk i zmartwień. Dla uzależnionego narkotyki są wszystkim - chlebem, powietrzem, miłością, seksem, przedsionkiem raju. Groźba przedwczesnej śmierci z przećpania staje się niestraszna, gdy taki człowiek wmówi sobie, że skoro istnieje raj, to nie może tam zabraknąć narkotyków i zwolenników wspólnego ćpania... Metafora mocna, smutna, straszna i prawdziwa...

Czy używki powinny być głównym tematem piosenek?

To zależy jak ten temat się podejmuje. Jeśli powstają piosenki, które ostrzegają przed narkomanią, to świetnie, że są twórcy, którzy przez swoją pracę artystyczną mają odwagę mówić o ważnych sprawach. Pamiętam znakomitą piosenkę Liroya pt. "I co dalej", do której często wracam w pracy katechetycznej z młodzieżą. Piosenka ta wprost mówi o szkodliwości narkotyków. Utwór Czarneckiej jest inny, niejednoznaczny, trudniejszy w odbiorze. Domaga się umiejętności czytania między wierszami, rozpoznania języka teatru, gdzie liczy się nie tylko słowo, ale muzyka, gest, kostium. Paradoksalnie właśnie ze względu na to jeszcze mocniej zapada w pamięć. Dobrze zatem, że ta piosenka powstała, oby zapoczątkowała mądrą dyskusję o powszechnym dostępie narkotyków wśród młodzieży, o akceptacji tego zjawiska w środowiskach młodzieżowych, ale także dyskusję o problemach z malejącą umiejętnością właściwego odczytywania pewnych środków artystycznych przez część odbiorców. Ufam, że teledysk, który Czarnecka zamierza nakręcić do swojej piosenki, pomoże mniej wytrawnemu odbiorcy jednoznacznie poznać o czym tak naprawdę jest ta piosenka.

Wracając jednak do istoty pytania, problemem z pewnością jest ta część pop-kultury, która promuje narkotyki. Przypuszczam, że przemysł narkotykowy doskonale zdaje sobie sprawę, jak łatwo można pozyskać zainteresowanie młodych ludzi narkotykami za pomocą filmu, muzyki, książki, komiksu, ciuchów czy gier komputerowych. O ile wiem, reklamowanie narkotyków jest niezgodne z prawem. Dlatego nieprędko pojawi się piosenka, która wprost będzie zachęcać do narkomanii. Warto jednak prześledzić wywiady niektórych piosenkarzy, którymi fascynują się młodzi, ich biografie, ilu z nich zmarło z przedawkowania narkotyków. Ciągle spotykam na ulicach czy szkołach młodych ludzi, którzy noszą bluzy z liściem konopi, z podpisami typu: "Nie chce ci się chodzić, naucz się latać" itp. Byłoby dobrze, gdyby rodzice rozmawiali ze swoimi dziećmi o problemie narkomanii, przyglądali się uważnie w jakich ciuchach chodzą ich dzieci, jakie filmy oglądają, wiele z nich przedstawia pozytywnie zjawisko narkomanii. Zdajemy sobie sprawę że wśród polskich polityków nie brakuje takich, którzy domagają się legalizacji tzw. miękkich narkotyków. Ciągle brakuje odwagi, by jednoznacznie potępić tego rodzaju praktyki. To jest według mnie obecnie naczelny problem w tym temacie.

Rozmawiała Agata Bruchwald

ks. Sławomir Kostrzewa (ur. 1979) - absolwent kulturoznawstwa i teologii, autor prezentacji "Odebrać dzieciom niewinność?"