Zdaniem ks. Sowy, Episkopat nie chce poprzeć Telewizji Trwam w jej dążeniach do uzyskania miejsca na platformie cyfrowego multipleksu. Jak wyznał w rozmowie z Moniką Olejnik, na spotkaniu Episkopatu, jeden z biskupów miał powiedzieć „niech mnie ręka boska od tego broni”.

 

Ks. Sowa powołuje się też na wypowiedź biskupa Tadeusza Pieronka, który miał powiedzieć wprost, że „od strony formalnej to jest prywatne przedsięwzięcie, która na ten cel chciała pożyczyć pieniądze od pewnego zakonu katolickiego. A tworzy się taki mit, że mamy do czynienia z telewizją katolicką, która tylko dlatego, że jest katolicka i w wymiarze treściowym antyrządowa, no to jest zwalczana przez ten rząd”.

 

Ks. Sowa wezwał biskupów, by jasno dali do zrozumienia wiernym, że telewizja Trwam nie jest oficjalnym głosem Kościoła. - To zasługuje na szczerą ocenę i refleksję ze strony, na przykład, Komisji ds. środków przekazu, na czele której stoi arcybiskup Głódź – powiedział duchowny.

 

Dyrektor Religia.tv odniósł się również do podnoszonych przez feministki postulatów. Jego zdaniem, Manifa odeszła od swoich korzeni. - Mam wrażenie, że organizatorzy tegorocznej Manify odjechali w wymiarze ideowym, ideologicznym i odeszli od tego, czemu służyły Manify na początku, czyli te dziesięć lat temu – mówił. - Wczoraj całą energię wyładowano na ukazanie swoich frustracji i ideologicznych wizji dotyczących Kościoła. 

 

Jednocześnie, ks. Sowa stwierdził, że widok przebranych za księży feministek nie oburzył go. - To był happening i kiedy zobaczyłem na Manifie panią w stroju biskupa, to pomyślałem z uśmiechem: "nie wiecie co robicie". Głupota przyjmuje różne formy, w tym przypadku groteskowe – ocenił.

 

eMBe/Radio Zet