Tomasz Wandas, Fronda.pl: Bp Tadeusz Pieronek na antenie TVN wyraził obawę, że duchowni dążą do stworzenia "Kościoła partyjnego". Czy faktycznie można dojrzeć ślady takiego działania, czy to fantazje biskupa emeryta?

Ks. Stanisław Małkowski: Niewątpliwie jest to fantazja biskupa emeryta. Oczywiście normalne jest, że każdy ksiądz ma swoje sympatie polityczne – biskup Pieronek natomiast niewątpliwie sympatyzuje z Platformą Obywatelską. Księża mają prawo, a nawet obowiązek odnosić się do polityki. Obowiązkiem każdego księdza jest to, aby zwracał uwagę przede wszystkim na moralność, zatem odniesienie się pozytywne, ale i negatywne do działań polityków jest jak najbardziej wskazane.

Na przykład Ksiądz, wiemy, że popiera PiS, a ma do nich nie jednen zarzut...

W przypadku PiSu wiele do życzenia pozostawia ich działanie względem dzieci poczętych w przypadku gwałtu, czy możliwości zagrożenia ciąży z powodów zdrowotnych matki, o czym wspominam przy każdej okazji. Rozumiem kalkulacje rządu PiS – wolą oni wziąć to co się da, jednak w mojej ocenie powinni oni w tej kwestii mierzyć wysoko i zapowiedzieć bezwzględną obronę życia dzieci poczętych.

Czy jednak warunki, które stawiają nie są w porządku?

Akurat w tej kwestii nie może być mowy o żadnych warunkach. Nie można przemilczać też kwestii związanych z środkami wczesnoporonnymi i in-vitro, dlatego, że powodują one masowe niszczenie zarodków, czyli nowych istot ludzkich. Minister zdrowia wstrzymał dodatkowe środki zasilające in-vitro, jednak otwarcie nie sprzeciwia się samej metodzie. Niestety, ale w dalszym ciągu wielu ludzi z rządu przyjmuje komunię świętokradzko, gdyż deklarują swoje przywiązanie do wartości chrześcijańskich, a nie podejmują konkretnych kroków, aby wyeliminować to zło dotyczące spraw publicznych, państwowych.

W tym samym czasie, gdy ksiądz walczy o życie ludzkie biskup Pieronek mówi, że mężczyzna, który podpalił się przed PKiN na znak protestu wobec działań władzy, jest dla niego bohaterem. Dlaczego kapłan, biskup, nawet prywatnie wyraża opinie sprzeczne z nauczaniem Kościoła i robi to bezkarnie?

Człowiek, który to zrobił nie jest żadnym bohaterem. Poza tym motywy tego aktu nie są tak czyste i dobre jak chciałby widzieć to Pieronek - w swoich wypowiedziach biskup wyłącza nie tylko wiarę, ale i rozum. Niewątpliwie jego wypowiedzi są pochopne i krzywdzące. Całe szczęście, że akurat ten biskup nie jest „specyficzny” i nie reprezentuje większości biskupów, którzy zdecydowanie mają wiarę i rozum.

Nie da się nie zauważyć, że walczy ksiądz niestrudzenie o życie dzieci poczętych, nigdy jednak nie wypowiedział się ksiądz w sprawie samobójców. Czy każde samobójstwo jest równie złe?

Nie, samobójstwa nie są sobie równe. Czasem zdarza się tak, że emocje są tak silne, że wiara i rozumienie są zaćmione. Gdy występuje stan wielkiej rozpaczy zagłusza on ważniejsze władze duszy i umysłu jakimi są rozum i wolna wola. W pewnej mierze występują okoliczności łagodzące odpowiedzialność moralną danego człowieka, choć sam akt jest bardzo zły. Warto zaznaczyć, że w ostatniej chwili swojego życia samobójca mógł żałować swojego czynu. Czasem właśnie te ostatnie chwile, mogą decydować o zbawieniu człowieka.

Jak powinniśmy odnosić się do samobójców, co powinniśmy o nich sądzić?

Na prośbę pewnego mężczyzny poznałem jego syna – Tomka. Odwiedziłem go w szpitalu, po jego nieudanej próbie popełnienia samobójstwa. Jego nieudana próba targnięcia się na swoje życie była bardzo dobrze przemyślana. Tomek zamknął się w kuchni, zatkał wszystkie szczeliny, odkręcił kurek z gazem i połknął środek odurzający. Jednak pewne iskrzenie spowodowała wybuch tego gazu, po czym Tomek wybiegł z kuchni w szoku, mama udzieliła mu pierwszej pomocy oraz zawiozła chłopca do szpitala. Tomek oznajmił wszystkim, że i tak się zabije – po wielu latach powtórzył próbę, która tym razem mu się udała. Pamiętam, że wielokrotnie rozmawialiśmy, ja i jego rodzice – jednak nic nie pomogło.

Czy istnieje jakakolwiek możliwości, aby pochwalić samobójstwo, albo wolę jego popełnienia?

Nie, jest to niedopuszczalne. Obiektywnie mówiąc wola popełnienia samobójstwa jest ciężkim grzechem. Natomiast w pewnych okolicznościach można mówić o okolicznościach łagodzących. Po pierwsze nie wiemy jak dokładnie dokonało się przejście danego człowieka na drugą stronę, a po drugie nie wiemy, ile było w jego czynie emocji. Mimo, iż wielokrotnie księża odmawiają uroczystego pochówku samobójców, ja sam wielokrotnie chowałem ludzi, którzy targnęli się na własne życie. Poza świętymi, którzy mieli kontakt z duszami z „tamtej strony” nikt z nas nie wie, czy dany człowiek poszedł do piekła, czy nie.

Dziękuję za rozmowę.