W dzisiejszych czasach kneble nic nie dają. Niczego też nie oczyszczają, a tym bardziej nie budują atmosfery zaufania” - pisze ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski na łamach rmf24.pl komentując doniesienia prasowe na temat „zakneblowania” dwóch księży – Daniela Wachowiaka oraz Adama Pawłowskiego przez abp Stanisława Gądeckiego.

Jak informował wczoraj na łamach portalu dorzeczy.pl Wojciech Wybranowski, ks. Daniel Wachowiak oraz ks. Adam Pawłowski otrzymali od abp Stanisława Gądeckiego zakaz prowadzenia profili w mediach społecznościowych oraz kontaktów z mediami. Zakaz ma mieć związek z faktem, że obaj podpisali się pod listem przeciwko pochówkowi w katedrze zmarłego niedawno abp. Juliusza Paetza.

We wspomnianym liście jego sygnatariusze pisali między innymi o zmarłym arcybiskupie:

Pomimo oczekiwań wiernych i duchowieństwa sprawa pozostała ukrywana, nieustannie zatruwając nasz Kościół, odbierając mu wiarygodność oraz zaufanie, siejąc niepewność i podziały wśród wiernych i duchowieństwa. Dochodzi do dramatycznych sytuacji i sporów wewnątrz wspólnoty Kościoła, pojawia się poczucie braku szczerości i transparentności, które należy powstrzymać”.

Ostatecznie zadecydowano, że abp Paetz spocznie na zwykłym cmentarzu, a metropolita poznański wyrażał przekonanie, że „[…] sytuacja, w której znaleźliśmy się dzisiaj, posłuży do oczyszczenia Kościoła poznańskiego”.

Autor pisze także, że z tego co wie - takim samym zakazem objęci zostali także inni księża. Jak ocenia – to fatalne posunięcie. Podkreśla:

Tak samo złe i nieprzemyślane, co zakazy kard. Stanisława Dziwisza z poprzednich lat w sprawie publikacji o lustracji. W dzisiejszych czasach kneble nic nie dają. Niczego też nie oczyszczają, a tym bardziej nie budują atmosfery zaufania”.

Ks. Isakwicz-Zaleski dodał, że budzi to jedynie przekonanie, że Episkopat ma zamiar ukryć niewygodne dla siebie fakty.

Zaznacza, że nie tyle chodzi tu o sprawę samego abp. Paetza, ale o wpływy „[…] homolobby, które wykreowało zmarłego hierarchę”. Te właśnie osoby miały też – zdaniem ks. Isakowicza-Zaleskiego – chronić arcybiskupa aż do samej śmierci. Jak się okazuje – również po niej.

Na koniec swojego tekstu autor zaznacza, że wspomniane postępowanie dziwi tym bardziej, że zarówno papież Franciszek, jak i jego poprzednicy, nawoływali wielokroć do prawdy, która wyzwala z grzechów.

dam/rmf24.pl,Fronda.pl