Z wielkim zdziwieniem przyjąłem publikację w tygodniku „Do rzeczy”, bo szanuję go i cenię. Już informacja podana na okładce, „sensacyjne kulisy odejścia Benedykta XVI” oraz: „znany watykanista o spisku, który doprowadził do abdykacji Papieża”, zaniepokoiła mnie. To brzmi jak hasła z tabloidu.

Artykuł pana Piotra Kowalczuka jest cały oparty na doniesieniach Antoniego Socciego. Socci jest autorem ciekawym. Znam jego książkę „Caterina” - piękne świadectwo o jego cierpiącej córce. Natomiast on w ostatnich dwóch książkach, dawał już sygnały, że odkleja się od rzeczywistości i zaczyna fantazjować. Chodzi mi o książkę „Czwarta tajemnica fatimska”, gdzie wyraźnie sugeruje, że są jeszcze jakieś ukryte fragmenty tajemnic fatimskich, które rzekomo miał utajnić kard. Ratzinger, czy kard. Bertone, a ostatecznie chyba Jan Paweł II? Bo przecież to Jan Paweł II kazał upublicznić całość tajemnicy i prosił kard. Ratzigera o wyjaśnienie teologiczne, które zostało podane. Ale Socci widocznie wie coś więcej, tak w każdym razie sugeruje.

A druga książka to „ Czas burzy”, której recenzja była na stronie Frondy. Tomasz Terlikowski krytykował ją. Jest on oparta na wizjach Marii Valtorty, włoskiej mistyczki, której wizje zostały przez Kościół odrzucone jako niezgodne z ortodoksją.

Teraz Socci tworzy jakąś spiskową wizję, że Benedykt uległ presji postępowców. To, co tu jest wręcz skandaliczne, to sugerowanie, że abdykacja jest nieważna. Ponieważ Papież rzekomo działał pod przymusem, więc to, co powiedział nie jest obowiązujące. Czyli co sugeruje Socci? Że, prawdziwym Papieżem jest Benedykt XVI, a Franciszek jest antypapieżem? To prowadzi do rzeczy absurdalnych, szerzy zamęt, niszczy Kościół.

Dobrze, że dziś pojawiła się wiadomość, iż Papież Benedykt XVI, zapytany przez Torniellego, watykanistę, którego cenię, wyraźnie powiedział, że te wszystkie spekulacje są absurdalne.

Ja wierzę Papieżowi! Tak jak mu zawsze wierzyłem, zarówno  Benedyktowi, jaki i Franciszkowi. Nie ma najmniejszych podstaw do tego, żeby wychodzić poza to, co było w tekście papieskiego oświadczenia, że całkowicie świadomie, dobrowolnie, uznając to, że nie jest w stanie dobrze pełnić tego urzędu podejmuje decyzję o rezygnacji. Przez cały ten rok, kiedy Benedykt, pozostaje w ukryciu, w modlitwie, cichej obecności w Watykanie, wspiera Franciszka. Ich relacje są bardzo dobre. Dopiero teraz gdy jest rocznica jego abdykacji to pojawia się coś takiego.

Dla mnie osobiście to jakby kamień rzucony jeszcze raz w stronę Benedykta XVI. Tak jak przez cały pontyfikat był on atakowany przez media i ciągle kreowano fałszywy wizerunek Papieża oderwanego  od rzeczywistości, który nie rozumie świata, zamyka się w bibliotece, jest wrogiem postępu itd.. Cała retoryka lewicowa, która robiła z niego człowieka, który kompletnie nie panuje nad Kościołem powraca w jakiejś dziwnej formie u Socciego. Nie wiem, co nim kieruje. Czy to robi świadomie czy ma jakieś zaburzenia emocjonalne, czy kieruje nim pragnienie sprzedania siebie przez tworzenie klimatu sensacyjności? Nie mam też pojęcia, dlaczego tak bezkrytycznie „Do rzeczy” powtórzyło to wszystko nie stawiając nawet znaków zapytania. Mnie to osobiście dziwi i boli. Boli to z też pewnością Benedykta i Franciszka. Odbieram to jako działanie na szkodę Kościoła.

Ks. Tomasz Jaklewicz - zastępca redaktora naczelnego "Gościa Niedzielnego"

not. Ab