Ks. Tomasz Kancelarczyk: W mediach głównego nurtu można zaobserwować pewną wrogość względem Kościoła katolickiego. To nie wynika z naszej nadwrażliwości, ale jest czymś, co realnie nas, katolików dotyka i boli. O mediach w Polsce można długo mówić. Coraz częściej oddalają się one od prawdy, stają się mniej rzetelne. Tak jest także w kontekście informowania o Kościele. O dobrych rzeczach mówi się wyjątkowo niewiele, ale bolesne tematy dla Kościoła są wałkowane nieustannie.

Medialny klimat, jaki wytworzył się wokół Kościoła, można było dostrzec w wypowiedzi redaktora naczelnego medialnego kombinatu, jakim jest „Gazeta Wyborcza” Adama Michnika, kiedy mówił o Kościele, biskupach, księżach. Dla mnie to było bardzo przykra, a jednocześnie żenująca wypowiedź, będąca sygnałem, jak traktowany jest Kościół. Ewangeliczne przesłanie nie jest kompatybilne z linią mediów, więc tworzy się taki wizerunek Kościoła, który nie budzi w odbiorcach zaufania. Nie chciałbym zrzucać całej odpowiedzialności na karb mediów, ale przecież odgrywają one bardzo ważną rolę w naszym życiu. I nie chodzi tylko o podawane przez nie informacje, ale także o wszechobecne reklamy. Media dokładają więc swoją cegiełkę, a może nawet już pustak do tego, aby klimat wokół Kościoła był zły.

Nie mówię, że sprawcy profanacji w kościele Mikołaja w Solcu-Zdroju kierowali się medialnym przekazem, ale mam poczucie, że ich stosunek do Kościoła w jakimś stopniu został wykreowany przez media i lansowane w nich autorytety. Na dobrą sprawę, tu nie chodzi wyłącznie o ich stosunek do Kościoła. Sprawcy profanacji dotknęli najważniejszego dla nas, chrześcijan tematu Eucharystii, Najświętszego Sakramentu. Jeżeli ktoś włamuje się do Kościoła nie tylko po, aby coś ukraść, ale dokonuje jeszcze aktu profanacji, to wyraża swoją pogardę. Pogardę nie tylko dla Boga, w którego być może nie wierzy, ale również względem osób, dla których Najświętszy Sakrament jest największą świętością, przedmiotem kultu i adoracji. Sprawcy profanacji nie tylko wyrazili swoją anty-kościelność, ale również anty-ludzkość, bardzo mocno raniąc ludzi wierzących. Akty profanacji zawsze niezwykle bolą katolików.

Myśląc o tym smutnym wydarzeniu, zastanawiałem się, kim mogą być osoby, które dokonały profanacji. Czym mogły się kierować? Jakie naprawdę są ich poglądy? W swojej codziennej pracy spotykam różne osoby, różne postawy. Nurtuje mnie pytanie, kim trzeba być, aby sprofanować Najświętszy Sakrament? Przecież autorzy tego czynu całkowicie przekreślają swoją inicjację chrześcijańską. Podam przykład Macieja Maleńczuka, który wyznał, że jego satanizm zaczął się od przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej. Osoby, które dokonały profanacji w kościele św. Mikołaja najprawdopodobniej także przystąpiły do Pierwszej Komunii. Akt profanacji to całkowite odrzucenie tego, co Kościół przekazywał im w formacji chrześcijańskiej. To zaprzeczenie bycia w Kościele.

To, co robi na przykład Maleńczuk, to nie jest tylko mówienie, ale demonstracyjne pokazywanie się z odwróconym krzyżem. Widziałem fragment jednego z koncertów. Kamerzyści próbowali jakoś uniknąć pokazania tego krzyża, ale przyjrzałem się kilkakrotnie artyście i to właśnie zobaczyłem! Maleńczuk to osoba medialna, dla młodzieży autorytet, idol. Nawet wczoraj spotkałem młodych chłopaków, nucących jego piosenki. Przyznali, że lubią te kawałki, ale nie mogą już słuchać żenujących wypowiedzi artysty. Z pewnością są także ludzie, którzy słuchając muzyki Maleńczuka, całkowicie utożsamiają się z przesłaniem piosenkarza. Dla młodego człowieka zespół rockowy, wokalista to nie tylko śpiew. To coś znacznie więcej. Sam w młodości byłem zafascynowany rockowym zespołem. I to nie było tylko słuchanie piosenek, ale styl życia, ubioru, fryzura...

Myślę, że przez media pan Maleńczuk dołożył jakąś swoją małą cegiełkę do profanacji, która wydarzyła się w kościele św. Mikołaja. Pewnie gdyby o tym usłyszał, jako zadeklarowany satanista, byłby zadowolony. Ale to nie tylko jeden wokalista. To również takie programy, jak Kuby Wojewódzkiego, które zawsze tchnęły pogardą względem Kościoła i duchownych. To są małe elementy, które powodują, że jednostki podatne na takie sugestie, otoczenie, medialny przekaz są w stanie dokonać tak barbarzyńskiego czynu, jak profanacja Najświętszego Sakramentu, a zarazem profanacja uczuć katolików, ich modlitwy, najgłębszych doświadczeń wiary człowieka. To coś bardzo bolesnego. Obawiam się, że będziemy jeszcze świadkami takich czynów.

Rozm. MaR