"Gazeta Wyborcza" nadal na tropie tajemniczego ks. Rafała Sawicza. Choć niedawno dziennik informował o odnalezieniu byłego już duchownego, teraz Sawicz, nazywany również "Księdzem od kopert" znów zniknął. 

"Kilka dni przed naszą publikacją o kopercie z 50 tys. zł, Sawicz w trybie nagłym wziął miesięczny urlop"- podaje dzisiejsza "Wyborcza". 

Dziennikarze gazety przypominają, że ks. Sawicz zniknął trzy lata temu, po porzuceniu swojej parafii. Nie stawił się na kolejną, wskazaną przez metropolitę gdańskiego placówkę, przez co kuria uznała księdza za tzw. duchownego zaginionego. 

"Przeszkodziło to w powołaniu go 8 maja 2017 r. do rady Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego – fundacji, która jest właścicielem Srebrnej"-pisze "GW". Następnie okazało się, że Rafał Sawicz porzucił już stan duchowny i znalazł zatrudnienie w... Urzędzie Miasta Gdańska jako "podrzędny urzędnik". 

Okazuje się, że przed publikacją kolejnych rewelacji gazety z Czerskiej, Sawicz wziął urlop, zgłosił chęć zwolnienia z pracy i... Tyle go widziano! 

"Jak ustaliła „Wyborcza”, 8 lutego, kilka dni przed naszą publikacją o kopercie z 50 tys. zł, Sawicz w trybie nagłym wziął miesięczny urlop. Poinformował też, że chce natychmiast odejść z pracy i poprosił o zgodę na wykorzystanie zaległego urlopu"-piszą dziennikarze, dodając, że znajomym były ksiądz miał powiedzieć, że będzie za granicą. 

"Nie wiadomo, gdzie jest teraz. Telefon, którego numer mamy od jego współpracowników, odbiera ktoś inny"-czytamy w "GW". 

Cóż, kiedy poprzednio "Wyborcza" ogłosiła, że szuka ks. Sawicza, część internautów żartowało, że za księdza będzie musiał się przebrać Jacek Hugo-Bader, dziennikarz "GW", który zasłynął prowokacją na Marszu Niepodległości, gdzie pojawił się przebrany za Murzyna i czekał na rasistowskie akty przemocy. Być może teraz podobna maskarada nie byłaby już tak głupim pomysłem...

yenn/Wyborcza.pl, Fronda.pl