Guillermo Farinas, zeszłoroczny laureat przyznawanej przez europarlament nagrody Sacharowa, uważa, że dla Kościoła jako instytucji był to wielki sukces, ale kardynał popełnił błąd. Według Farinasa hierarcha powinien był zażądać udziału opozycji w rozmowach i mówi w "El Nuevo Herald", że Kościół musi zdecydować, czy broni ofiar, czy służy interesom prześladowców.


Dyrektor waszyngtońskiego „Center for Free Cuba”  Frank Calzon mówi "Rzeczpospolitej ", że trzeba rozdzielić postawę Kościoła jako parafii i wspólnot wiernych od działalności politycznej kardynała, którą ocenia jako szkodliwą dla Kuby i dla Kościoła. Jego zdaniem kardynał  bierze udział w "machinacjach politycznych reżimu", pomagając komunistom poprawić wizerunek. Dzięki temu komuniści mogli wydalić podstępem z wyspy dziesiątki zwolnionych z więzień opozycjonistów oraz ich bliskich. Przy wyjeździe spostrzegali, że do paszportu wpisano im zakaz powrotu.


„Proszę sobie wyobrazić, że kardynał Wojtyła przykłada rękę do deportacji opozycjonistów z Polski. To nie do pomyślenia!” - mówi oburzony Calzon, który również ma  za złe kardynałowi Ortedze naciski na europejskie rządy, by UE zniosła symboliczne sankcje wobec Kuby. „Zamiast tego powinien naciskać na reżim, by bezpieka przestała bić i nękać dysydentów.  Aby księża, którzy chcą zabrać dzieci na procesję, nie musieli prosić o pozwolenie Urzędu ds. Wyznań KC Komunistycznej Partii Kuby„ – podkreśla Kubańczyk.


Jednak największy krytyk reżimu wśród kubańskich duchownych ksiądz José Conrado Rodriguez zwraca uwagę, że Ortega ma teraz "lepszy dostęp do osób trzymających władzę", co wychodzi na dobre katolikom. W rozmowie z "El Nuevo Herald" dodaje jednak, że Kościół ma prawo głosu tylko w sprawach, które nie dotyczą władzy.


Ł.A/ Rzeczpospolilta