Fronda.pl: W rozmowie z portalem Natemat.pl powiedział Pan, że protestujące w Sejmie matki dzieci niepełnosprawnych powinny pójść do domu. Nie widzi Pan sensu dalszego protestu?

Paweł Kukiz: Gdybym nie widział sensu w tym proteście, to nie szedłbym spotkać się z matkami w Sejmie. Jeśli jednak pyta mnie Pani, czy dalej widzę sens trwania protestu, to ta kwestia jest już dyskusyjna.

Od czego więc zależy dalszy sens protestu w Sejmie?

Od tego, co wydarzy się w ciągu najbliższych 2-3 dni. Rozmawiając z matkami radziłem im, żeby poszły już do domu, bo przecież nic więcej nie uda im się osiągnąć. Mówiłem, że nie ma szans, aby Tusk spełnił ich oczekiwania. Nawet, gdyby znalazł te pieniądze , których one oczekują - nie dostaną ich. Dlaczego? Bo wówczas Tusk poniósłby klęskę. A wraz z nim cała "klasa" polityczna. Okupacja Sejmu jest - co by nie mówić - jakąś formą szantażu, wymuszenia. Gdyby premier się ugiął to powstałby precedens, który w przyszłości mogłyby wykorzystywać inne grupy roszczeniowe. Tak im wtedy mówiłem. Ale sytuacja jest dynamiczna. Dziś dowiedziałem się, że do protestu matek nieletnich niepełnosprawnych chcą dołączyć opiekunowie niepełnosprawnych dorosłych. Mamy więc zupełnie nową sytuację, która może spowodować, że coraz więcej grup pokrzywdzonych przez władzę będzie się zgłaszać i osobiście występować ze swoimi roszczeniami. Także w obecnej sytuacji dalsze trwanie protestu jest jak najbardziej uzasadnione. Wiem też - choćby na przykładzie własnej Żony - że matki niepełnosprawnych dzieci to najsilniejsze dziewczyny na świecie. One przetrzymają wszystko. I dla nich, kobiet które niejedną noc przespały w szpitalu na krzesłach czy podłogach, przy łóżkach dzieci, miesiąc w tą czy w tamtą - nie ma znaczenia. Ale szczerze mówiąc - ogromnie żal mi dzieci. Cóż, trudno. Inaczej nie można.

Co sprawa opiekunów dzieci niepełnosprawnych mówi o polskim państwie?

Protestujące matki to kropla w morzu, jeśli chodzi o kwestię problematyki socjalnej w Polsce. W „nowoczesnym” zamyśle Polska ma się składać z ludzi pięknych, młodych, wykształconych i bogatych. Każdy, kto odstaje od normy, jest spychany na margines. To temat-rzeka, bo na przykładzie matek i dzieci niepełnosprawnych można zdiagnozować stan państwa. Jadąc samochodem, usłyszałem przypadkiem wypowiedź Wojciecha Olejniczaka na antenie jednej z rozgłośni radiowych. Oczywiście, w kwestii światopoglądowej absolutnie nie jest mi z nim po drodze, ale trzeba przyznać, że bardzo przytomnie zauważył, iż premier nie ma żadnej koncepcji ani na państwo, ani te protestujące matki. Tusk najpierw odebrał Lasom Państwowym część pieniędzy, początkowo przeznaczył je na lokalne drogi, a potem... tą samą kasę daje matkom. To są działania ad hoc, na które można sobie pozwolić w przypadku prowadzenia działań wojennych, kiedy sytuacja wymaga podjęcia błyskawicznej decyzji, ale nie w chwili, kiedy steruje się państwem od kilku lat.

Jak Pan ocenia postawę rządzących wobec protestujących matek? Premier długo bronił się przed konfrontacją z nimi, kiedy w końcu się pojawił, powiedział, że nie ma pieniędzy, by spełnić ich postulaty...

Kwestia nie dotyczy tylko rządu, ale całej „klasy” politycznej. Obecna sytuacja to tylko dowód na to, o czym mówię od dwóch lat, od spotkania „Solidarności” z „Oburzonymi”. Ta „klasa” polityczna musi się po prostu przestraszyć, to podstawa. Nie ma innej metody! Jeżdżąc na ukraiński Majdan, miałem różne motywacje, a jedną z nich była chęć zaobserwowania, w jaki sposób oni to organizują. Jak obywatel może postawić się uzurpatorom? Nie państwu, bo państwo jest święte, ale właśnie uzurpatorom. Bo przecież ci ludzie nie zostali wybrani, ale rozdani w Magdalence. Wszyscy, od lewa do prawa! Każda z tych opcji politycznych. We wszystkich partiach hasła światopoglądowe mają charakter symboliczny. Proszę zauważyć, jak podobni są politycy w kontekście protestujących matek.Wzajemnie się kontrują. Mularczyk zarzuca Tuskowi branie partyjnych dotacji (których w ogóle nie powinno być, o czym mówię od lat), a premier odpowiada mu, zresztą zgodnie z prawdą, że Platforma przez wiele lat nie brała dotacji partyjnych. Zaś kiedy głosowano nad partyjnymi dotacjami, Mularczyk będący wtedy w PiS, zagłosował ZA nimi. Politycy traktują obywatela jak niedorozwoja, który kupi każdą wciskaną przez nich bzdurę.

W sporze z protestującymi matkami jak w soczewce skupia się stosunek władz do obywateli?

Przy okazji buntu matek na wierzch wychodzi jeszcze wiele innych spraw. „Klasa” polityczna urynkowiła obywateli, traktując nas jak swoich poddanych. A to nieprawda, to oni są naszymi pracownikami! To my mamy od nich wymagać, a nie oni od nas. Proszę zwrócić uwagę na to, co mówią protestujące matki, a co media wciąż pomijają. Ani SLD, ani PiS, absolutnie żadna partia nigdy nie dążyła do poprawienia ich losu. Nikt. Jeśli już, to na zasadzie poniżającej jałmużny, kilkunastu-złotowego dodatku, ochłapu z pańskiego stołu. Zawsze rodzice dzieci niepełnosprawnych byli traktowani gorzej. Słabi są pomijani, lekceważeni... Premier im niczego nie zabrał. Tusk rzeczywiście składa obietnice bez pokrycia, ale on z tego słynie od lat. Niczego szczególnego nie dał im jednak także PiS czy SLD. Większość ludzi dobrze zna moją, delikatnie mówiąc, niechęć do systemu komunistycznego, ale trzeba pamiętać, że wówczas sytuacja osób niepełnosprawnych, w ogóle podejście do spraw socjalnych, było nieporównywalnie lepsze, niż obecnie. Jestem zagorzałym zwolennikiem gospodarki wolnorynkowej, której zresztą mimo konstytucyjnego zapisu w Polsce nie ma, ale sposób traktowania przez wszystkie partyjne klany ludzi słabych woła o pomstę do nieba! Dziś można odnieść wrażenie, że społeczeństwo ma być ładne, zdrowe, etc... To przypomina hitleryzm!

Mówi Pan, że „klasa” polityczna musi się przestraszyć, żeby coś się w Polsce zmieniło. Ale czego może się przestraszyć? Nie straszne jej protesty „Oburzonych”, protesty w sprawie ACTA, Marsze Niepodległości, marsze obrońców Telewizji Trwam, nie straszne także matki dzieci niepełnosprawnych. Co się musi stać, żeby wreszcie politycy się przestraszyli?

Gdyby w Polsce udało się zorganizować coś na wzór Majdanu... Nie mamy jednak aż tak silnego wroga, jakiego mają Ukraińcy. Ich „klasa” polityczna była wybitnie skompromitowana, Janukowycz był rzecznikiem Putina. Nasz problem ma przede wszystkim wymiar wewnętrzny. Z uporem maniaka mówię o konieczności zmiany ordynacji wyborczej na przynajmniej mieszaną, czyli model węgierski (przecież gdyby nie było takiej ordynacji na Węgrzech, to Orban nie byłby w stanie zmienić konstytucji). To warunek sine qua non jakiejkolwiek nadziei na zmianę w Polsce. Ale politycy sami tej ordynacji nie zmienią, bo ona każdemu z tych klanów partyjnych gwarantuje partycypację w podziale łupów. Czy Pani widzi jakąkolwiek różnicę między Adamem Hofmanem a Sławomirem Nowakiem? Jeśli już, to w ilości mienia, które zostało przez nich, w formie mniej lub bardziej bezpośredniej, przywłaszczone. Dwa lata żona Hofmana była na płatnym urlopie w KGHM, pracę (podobno) załatwił jej mąż, jednocześnie bierze „pożyczki” od kolegi (nie wiadomo, czy je oddaje), któremu również, jak słyszałem, pomógł w znalezieniu pracy w KGHM, nie płaci od nich podatku. I na dodatek, ta należność fiskusowi w jego przypadku się przedawnia! W sytuacji jakiegoś finansowego zagrożenia oni wszyscy wzajemnie się wspierają. W przypadku przyznawania sobie podwyżek w Sejmie - meldują się wszyscy i głosują na TAK. To system naczyń połączonych. Co więcej, taki człowiek jak Hofman jest rzecznikiem Prawa i Sprawiedliwości. Usta partii powinny być krystalicznie czyste! Ja nie wiem, jaka miłość łączy prezesa Kaczyńskiego z panem Hofmanem, pojęcia nie mam! To dla mnie niewyobrażalne, żeby tak chronić człowieka kontrowersyjnego. Mam światopogląd prawicowy, ale w życiu nie zagłosują na partię, której rzecznikiem prasowym jest Hofman. Zresztą - na żadną nie zagłosuję. Jeszcze bardziej determinuje to moje poczucie konieczności walki o zmianę ordynacji wyborczej w Polsce. Jeśli nie uda się tego zrobić w ciągu dwóch lat, to bardzo poważnie rozważę wyjazd z kraju. Nie dlatego, że się obraziłem, ale dlatego że chcę, aby moje dzieci chociaż w sercach zachowały Polskę, bo jej za moment nie będzie.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk