Jarosław Kaczyński w jednym ze słynnych wywiadów z Teresą Torańską przyznał, że nigdy nie był delikatnie mówiąc zwolennikiem Bronisława Geremka. "Nie chciałem się z nim na kawy umawiać, choć próbował, i w ogóle nie chciałem tańczyć wokół niego. A nie chciałem, bo w ogóle nie znoszę nadskakiwania, którego on oczekiwał". - mówił późniejszy lider PiS.

Cytowane niżej fragmenty dotyczą kandydatur ludzi obozu "Solidarności" na stanowisko premiera. Na pytanie Teresy Torańskiej czy premierem chciał być Wałęsał, Kaczyński odpowiedział krótko: "Nie".

I kogo chciał? (na premiera) - pytała dziennikarka.

No, właśnie nikogo (śmiech). Żeby on kogoś chciał na premiera, to by ten ktoś nim został. Ja nie miałbym takiej siły, żeby go przełamać. Problemem jednak było, że Wałęsa nie chciał nikogo z tej trójki: Mazowiecki, Geremek, Kuroń, która wchodziła w grę, i trzeba go było parę godzin łamać, aby mianował w końcu Mazowieckiego. Nie ukrywam, że to ja osobiście go łamałem.

Nie chciałeś Geremka?

Wałęsa go nie chciał. Najpierw, pamiętam, po gdańskim strajku w sierpniu 1988 r. podjął decyzję, że będziemy teraz popierać Mazowieckiego. Memu bratu zakomunikował, że teraz stawiamy na Mazowieckiego. A potem, kiedy Geremek zyskał doskonały wynik wyborczy, absolutne poparcie OKP, uznanie w kraju, fantastyczną pozycję w świecie i wszyscy jak do Pana Boga zaczęli się do niego odnosić, zaczął się go trochę bać.

Ale czy ty go chciałeś? - dopytywała Torańska.

Nie chciałem, i nie tylko dlatego, że go osobiście - czego nie ukrywam - nie lubię. A nie lubię z kilku powodów. Pierwszy: to sprawa biografii. Ja pochodzę ze środowiska AK-owskiego, jestem więc człowiekiem z całkiem innej parafii, który od początku wiedział, czym jest komunizm, czym jest PRL.

Poza tym mam taką cechę charakteru, że gdy na wstępie nie uzyskam pewnego poziomu akceptacji, to potem nie pomogą żadne zabiegi, by nawiązać ze mną porozumienie. Tej akceptacji na początku ze strony Geremka nie wyczułem i dlatego nie chciałem do niego chodzić, nie chciałem się z nim na kawy umawiać, choć próbował, i w ogóle nie chciałem tańczyć wokół niego. A nie chciałem, bo w ogóle nie znoszę nadskakiwania, którego on oczekiwał, i dlatego, że często kręcił, coś rozgrywał i niejednokrotnie różne nieprawdy musiałem mu wytykać.

Gdyby więc Geremek nie zrażał do siebie ludzi bez żadnego powodu, gdyby był łaskaw przyjąć, że ludzie spoza jego kręgu towarzyskiego też potrafią myśleć, gdyby zechciał uznać, iż ludzie ci nie zawsze kierują się złą wolą i chęcią szkodzenia, a więc nie są li tylko, jak on mówi, "spoconymi mężczyznami". (...) to mógł w tym kraju dużo więcej osiągnąć (...).

Źródło: J. Kaczyński, “Nowa Polska czy jeszcze stara”?, [w:] T. Torańska, My (Warszawa 1994)