W Kontrwywiadzie RMF FM Jacek Kurski, były europoseł odniósł się również do niedzielnej debaty prezydenckiej:
"Nic się nie odkształciło trwale po debacie. Gdyby dziś były wybory, to wygrałby je Andrzej Duda. Wbrew zachwytom sztabowców Komorowskiego, nie zrealizowali strategicznych rzeczy: dotarcie do wyborców Kukiza i byłych wyborców PO i Komorowskiego. Nie wiem, czy agresywny Bronisław Komorowski, który atakował Andrzeja Dudę to było coś, co mogło przyciągnąć wyborców Kukiza. Nosiło mnie, żeby na niezwykle niskie i ordynarne zaczepki Komorowskiego odpowiadać"
Uważa, że brudnym chwytem zastosowanym przez Bronisława Komorowskiego było „sięgnięcie po argument blokowania etatu w sytuacji, kiedy po pierwsze ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora reguluje to automatycznie, a po drugie na tym etacie pracuje obecnie człowiek.”
Twierdzi, że Bronisław Komorowski skłamał.
Kurski odniósł się w sprawie wczorajszego programu Tomasza Lisa:
„Jestem porażony tym, co się stało wczoraj w programie Tomasza Lisa, takie numery to robiono w stanie wojennym.(...)To są chwyty poniżej pasa.”
Były europoseł ustosunkował się również do zarzutu jakoby miał być autorem pytania zadanego przez Andrzeja Dudę w debacie o Jedwabne i milicjanta:
„Bronisław Komorowski przekroczył pewną nieprzekraczalną granicę. Ani Aleksander Kwaśniewski, ani Lech Kaczyński , którzy się poczuwali do pewnego rodzaju prawdy o Jedwabnem, nigdy nie posunęli się do przekroczenia granicy odpowiedzialności zbiorowej(...) prezydent, który stoi na straży godności, prawdy i honoru RP nie może oskarżać własnego narodu o udział w największej zbrodni XX wieku, której dokonały hitlerowskie Niemcy...”
„Andrzej Duda może być prezydentem nadziei. Może wygrać. Może zmienić Polskę. Może przerwać te fatalne lata zmarnowanych szans, wykorzystać szansę europejską.” - uważa Jacek Kurski.
KZ/Rmf.fm