1. Wczoraj Trybunał Konstytucyjny rozpoczął rozprawę w spawie wniosku premiera Mateusza Morawieckiego z kwietnia tego roku, dotyczącego kolizji norm prawa europejskiego z Konstytucją RP oraz potwierdzenia dotychczasowego orzecznictwa TK w tym zakresie.

Po czterech godzinach rozprawy, podczas której wysłuchano stanowisk stron tj. reprezentantów: prezydenta RP, prokuratora generalnego, Sejmu, a także RPO, oraz wzajemnego odniesienia się stron do tych stanowisk, prezes TK zarządziła przerwę w rozprawie do najbliższego czwartku.

Należy przy tej okazji przypomnieć, że TK pod przewodnictwem M. Safjana (obecnego sędziego TSUE) już w 2005 roku rozstrzygnął, że „Konstytucja - z racji swej szczególnej mocy - pozostaje najwyższym prawem RP, w stosunku do wszystkich wiążących Rzeczpospolitą Polską, umów międzynarodowych”.

Podobnie rozstrzygnął Trybunał kilka lat później kiedy jego prezesem był prof. Andrzej Rzepliński, uzasadniając, że „prawo unijne nie może narzucać rozwiązań niezgodnych z polską Konstytucją”.

2. Opozycja w naszym kraju popadła przy tej okazji w histerię, twierdząc, że ewentualne rozstrzygniecie TK o wyższości Konstytucji nad prawem unijnym, to pierwszy krok na drodze do Polexitu.

Gdyby to jednak miało być prawdą, to Niemcy już od ponad roku powinny być poza UE, ponieważ w maju 2020 roku ich Trybunał Konstytucyjny zakwestionował udział tego kraju w tzw. polityce luzowania ilościowego realizowanego przez EBC, a także pośrednio wyrok TSUE w tej sprawie.

Przypomnijmy, że chodziło o rozstrzygnięcie dotyczące sporu pomiędzy przedsiębiorcami i wspierającymi ich naukowcami, a niemieckim rządem, Parlamentem i bankiem centralnym o brak sprzeciwu tych instytucji wobec tzw. luzowania ilościowego (QE), realizowanego od kilku lat przez Europejski Bank Centralny (EBC).

To rozstrzygnięcie miało ogromne znaczenie zarówno w wymiarze merytorycznym (wszak dotyczy polityki pieniężnej EBC realizowanej w 19 krajach członkowskich) jak i politycznym, pokazuje bowiem że to instytucje unijne: EBC, a pośrednio także Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), mają się dostosować do decyzji Trybunału Konstytucyjnego kraju członkowskiego.

Rozstrzygnięcie było jednoznaczne, głosowało za nim 7 z 8 sędziów niemieckiego Trybunału, co więcej, EBC dostał określony czas na dostosowanie programu QE do wymogów zawartych w rozstrzygnięciu, jeżeli do tego niedojdzie, niemiecki bank centralny będzie się musiał z niego wycofać.

3. Na początku czerwca tego roku KE, wszczęła tzw. postępowanie „przeciwnaruszeniowe” wobec Niemiec za wyrok Trybunału Konstytucyjnego z Karlsruhe podważający rolę TSUE, nastąpiło to jednak po ponad roku od tego rozstrzygnięcia.

Jak podano wtedy w komunikacie KE, celem tego postępowania jest obrona prymatu prawa unijnego nad krajowym, ponieważ jest on coraz częściej podważany w wielu krajach członkowskich.

KE zdecydowała o skierowaniu do władz Niemiec „wezwania do usunięcia uchybienia”, co rozpoczyna postępowanie przeciwnaruszeniowe, które teoretycznie mogłoby prowadzić nawet do skargi przed Trybunałem Sprawiedliwości UE.

W uzasadnieniu tej decyzji KE napisano, „że wyrok niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, stanowi poważny precedens, zarówno dla przyszłej praktyki samego niemieckiego Trybunału, jak dla sądów najwyższych oraz konstytucyjnych państw członkowskich UE”.

4. Ale w ostatnich kilkunastu miesiącach nie tylko niemiecki TK, rozstrzygnął o wyższości prawa krajowego nad unijnym, podobne wyroki zapadły przed Trybunałami albo sądami o podobnych kompetencjach we Francji, Hiszpanii czy Rumunii.

W uzasadnieniu każdego z nich podkreśla się, że gdyby nie miały one takiego uprawnienia, prowadziłoby to do rozszerzenia kompetencji instytucji unijnych (w tym także TSUE), a więc faktycznie do zmiany traktatów, bez zgody państw członkowskich (a w takich sprawach decyzje krajów członkowskich muszą być jednomyślne).

Gdyby TK rozstrzygnął tak jak można się tego spodziewać, chocby ze względu na jego dotychczasową linię orzeczniczą (wspomniane wyroki pod przewodnictwem prezesów TK Safjana i Rzeplińskiego), to jednoznacznie dołączylibyśmy do orzecznictwa sądów konstytucyjnych takich państw jak Niemcy, Francja, Hiszpania czy Rumunia, a więc największych unijnych krajów.

Zbigniew Kuźmiuk