Po prawie ośmiu miesiącach od wygranej PiS w wyborach parlamentarnych elity III RP nadal nie potrafią pogodzić się z tym faktem. Tym razem jednak coraz częściej nie uderzają już w partię rządzącą, prezydenta, premier czy Jarosława Kaczyńskiego, a zaczynają celować w wyborców PiS.

Socjolog Andrzej Celiński pokusił się o obszerną analizę zarówno partii rządzącej, jak i jej wyborców. W swoim kuriozalnym wpisie na blogu ubolewał m.in. na tym, że w dzisiejszych czasach inteligencja nic już nie znaczy.

"To jest różnica między Polską 1981, 1989 a tą w 2016. W tamtej Polsce inteligencja, klasa specyficzna, coś znaczyła. Na jej światłe nazwiska klasa polityczna na chwilę przynajmniej milkła. Dzisiaj szydzi. Dlatego Polska naszych solidarnościowych marzeń upadnie".

Pytanie, co i kogo Celiński rozumie przez pojęcie "inteligencja"- działaczy KOD-u napędzanych jedynie nienawiścią do PiS i niewiedzących, o co właściwie walczą? Panie z wieszakami odmieniające nazwę pewnej części ciała kobiety przez wszystkie dostępne w języku polskim przypadki? Może ekipę Ryszarda Petru i ich "inwokacje", "imperia rzymskie" czy "Gdzie jest pan poseł Terlecki"?

Wyliczył również wszystkie grzechy wyborców PiS.

"Mają przekonanie o swojej nadzwyczajności. Nawet jeśli rodzinna historia mierna. Są w Sejmie. I w każdej gminie. W Polsce są miliony Polaków o złej o sobie pamięci. Którą dobrze jest zatrzeć, nikt nie lubi dysonansu. Innemu dopisać. Dobro i zło zawsze są relatywne. Wskazuje je wódz. Ich przywództwo ma dla nich jeden ołtarz. Nic z tego, że co pewien czas obracany. Hostią jest wróg, winny wszelkim niepowodzeniom. Wszystko, co dobre i słuszne, jest w nich. Naturalną karmą dla nich jest nacjonalizm. Bo naród to my. Reszta to oni. Kto my i kto oni – wódz decyduje"

Mimo że Andrzej Celiński skupił się na analizie wyborców, nie zabrakło również ostrych słów. Okazuje się, że mamy "dupków, małych ludzi" u władzy i dlatego przegrywamy wygrane wojny.

Owszem, przez "małych ludzi" u władzy przeszło dwadzieścia lat temu przegraliśmy naszą wolność. Tego były minister kultury w rządzie SLD jednak jakimś cudem nie pamięta.

Z jednym jednak można się zgodzić. Andrzej Celiński usiłował bowiem rozwikłać, jakim cudem PiS wciąż rośnie w siłę, zaś opozycja jest tak słaba:

"(...)maleją, bo swoim proponują co najwyżej siebie zamiast proponować pomysł na naszą wspólnotę, na demokrację, na solidarność i na rozwój".

Z drugiej strony chętnie poznalibyśmy ów "pomysł" Andrzeja Celińskiego.

źródło: polityka.pl