Maciej Lasek twardo obstaje przy swoim. W kolejnym wywiadzie próbuje przekonywać, że w kokpicie Tupolewa był gen. Andrzej Błasik. ,,Nie mam wątpliwości, że był'' - mówi Lasek w rozmowie z ,,Dziennikiem Gazetą Prawną''. Jego zdaniem afera wokół gen. Błasika to wina Moskwy. ,,Sprawę podkręcili Rosjanie informacją o alkoholu. To sprawa dyskusyjna, której w naszym raporcie nie ma'' - przekonuje.


,,Prof. Demenko, która przeprowadzała ekspertyzę dla prokuratury, użyła sformułowania, że słów „250 metrów, 100 metrów, nic nie widać” nie wypowiedział żaden z członków załogi. Niemal na pewno nie wypowiedział ich nikt z załogi, natomiast z dużym prawdopodobieństwem można je przypisać gen. Błasikowi'' - dodaje.


,,Z dużym prawdopodobieństwem...'' kontra ,,nie mam wątpliwości''. Jeden wywiad i już widzimy, jak powstają ,,wnioski'' komisji.
Były szef Państwowej Komisji Badaia Wypadków Lotniczych uważa też, że Rosjanie ,,po mistrzowsku'' rozgrywają sprawę śledztwa. ,,Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, ale to jest mistrzostwo świata. Rosja jest w prawie, śledztwo mogą prowadzić  tak długo jak chcą i szkodzą nam jak tylko mogą, bo ten wrak dzieli Polaków'' - przekonuje.


I ubolewa, że relacje z Rosjanami się popsuły...,,Na początku [współpraca - red.] dość dobrze się układała. Jednak dość szybko te stosunki się ochłodziły. Któryś z kolegów wojskowych powiedział, że wszystko zaczęło się psuć, kiedy jedna z gazet napisała o zamachu, o tym, że Rosjanie zabili prezydenta Kaczyńskiego. Jak ci rosyjscy koledzy mogli się czuć po czymś takim'' - mówi Lasek.

mod/dziennik gazeta prawna