Były prezydent Polski Lech Wałęsa twierdzi, że publikowane ostatnio listy gen. Czesława Kiszczaka z amerykańskiego archiwum są nieautentyczne. ,,Powstały stosunkowo niedawno i nie pisał ich Kiszczak'' - twierdzi Wałęsa. Twierdzi, że listy te powstały ,,na zamówienie pod zasłyszane informacje''.

Lech Wałęsa odniósł się na swoim profilu na facebooku do opublikowanego nowego listu gen. Czesława Kiszczaka. Stwierdził, że wszystko to tylko zmyślenia.

,,Pojawiające się listy powstały stosunkowo niedawno i nie pisał je Kiszczak .Powstają na zamówienie pod zasłyszane niedokładne informacje . Autorzy są znani i po zebraniu dowodów będą ujawnieni .'' - napisał (pisownia oryginalna).

Następnie wspominał swój 13 grudnia 1981 roku. Pisał: ,,Zostałem przywieziony w nocy 13 12 1981 r do willy w Konstancinie .

Po przespaniu się podniosłem słuchawkę telefon .

Zgłosił się generał , nazwiska nie pamiętam .

Powiedziałem generałowi by przekazał, gdzie należy. że jeśli gdziekolwiek dochodzić będzie do niebezpiecznych zdarzeń jestem gotów tam jechać i rozładować napięcie . by nie doszło do przemocy

Generał odpowiedział, pan żartuje to jest wojna i ludzie muszą w to uwierzyć i jeszcze mówił coś, ale rzuciłem słuchawkę . Przekonał mnie że muszą strzelać by przestraszyć .

Następnego dnia przyjechał wicepremier Rakowski na rozmowę odmówiłem i kazałem pilnującym mnie, by go zrzucili ze schodów ,żyją świadkowie tych zdarzeń [Mazur , biskup Orszulik ]'' (pisownia oryginalna).

Wczoraj media opublikowały list, jaki Kiszczak napisał do Wałęsy - choć nigdy go nie wysłał - chcąc mu przypomnieć o niewygodnych faktach. Rękopis tego listu odnaleźli w archiwum w USA dziennikarze ,,Rzeczpospolitej'' i ,,Polskiego Radia''.

Tłem listu jest wypowiedź Wałęsy z 2004 roku. Powiedział wówczas, że po jego zatrzymaniu 12 grudnia 1981 roku dzwonili do niego różni generałowie, a jeden z nich miał powiedzieć, że ,,musi zginąć kilka osób'' by zastraszyć naród. Wkrótce doszło do masakry w kopalni Wujek.

Kiszczak postanowił zareagować na tę wypowiedź i przygotował list. Jeden, który napisał wspólnie z Florianem Siwkiem, wysłano. Drugiego Kiszczak już nie wysłał. Generał zamierzał w nim zastraszyć Wałęse, przypominając o spędzeniu pierwszych dni stanu wojennego ,,w dobrze urządzonej i zaopatrzonej willi MSW'', w której miał przyjmować wielu gości i podejmować ich obiadami.

Wspomniał też o swoim spotkaniu z Wałęsą, którego ,,tematykę'' były prezydent ,,z całą pewnością pamięta''. Ostatecznie do byłego prezydenta trafiła złagodzona wersja.

bb/facebook, polskie radio