Dr Anna Martynowska z Lądka Zdroju głośno powiedziała, co myśli o pandemii koronawirusa. „Mamy do czynienia z pandemią strachu, a nie pandemią koronawirusa” – stwierdziła lekarka. Przekonuje, że ludzie są manipulowani i wmówiono im istnienie fikcyjnej choroby. Teraz, decyzją Dolnośląskiej Izby Lekarskiej, została zawieszona w prawie do wykonywania zawodu.

- „Co to jest za choroba? Ja mam takie pytanie, widział pan grypę bezobjawową, anginę bezobjawową, katar bezobjawowy?” – pyta lekarka w rozmowie z TVP 3 Wrocław, przekonując, że koronawirus jest zwykłą infekcją.

Na uwagę, że codziennie słyszymy o zmarłych pacjentach zakażonych koronawirusem, dr Martynowska zwraca uwagę, że są to pacjenci starsi i u większości mówi się o „chorobach współistniejący”. Jak przekonuje, umierają oni wskutek innych chorób, ale ponieważ wykryto u nich koronawirusa, podaje się ich za zmarłych na COVID-19.

Dolnośląska Izba Lekarska zawiesiła dr Annę Martynowską na pół roku w prawie do wykonywania zawodu lekarza. W ten sposób, jak twierdzi lekarka, Izba próbuje zakneblować jej usta.

Ze środowiska lekarskiego płynie coraz więcej głosów przekonujących o tym, że pandemia koronawirusa jest w rzeczywistości pandemią strachu, a nie choroby. Okazuje się, że tak w kwestii ogólnej liczby zakażeń w stosunku do całości populacji, a przede wszystkim w kwestii śmiertelności, nowa choroba wcale nie jest groźniejsza od zwykłych infekcji, jakich doświadczamy w codzienności. Niestety, jak widać na przykładzie dr Martynowskiej, głośno mówiącym o tym medykom próbuje się zamknąć usta.

kak/ TVP 3 Wrocław