Leszek Balcerowicz, były wicepremier i minister finansów, udzielił obszernego wywiadu ,,Rzeczpospolitej''. Po jego lekturze nie można rozsądnie zrobić w zasadzie niczego innego, jak tylko gromkim głosem podjąć słynny slogan Andrzeja Leppera. A co mówił Balcerowicz?

Przede wszystkim twierdził, że nie ma w Polsce państwa prawa, a cała rekonstrukcja rządu to tylko pic na wodę.  ,,Inteligentni ludzie nie dają się nabrać na slogany. Nie należy mylić zmiany polityków ze zmianą polityki. My potrzebujemy teraz odbudować państwo prawa. Kalkulacja Kaczyńskiego i PiS jest przejrzysta: już osiągnęliśmy poprzez niekonstytucyjne ustawy „dobrą zmianę", a teraz ją „sprzedamy" w kraju i na Zachodzie (w co wątpię). To przypomina manewry PiS przed wyborami w 2015 r., gdy ogłoszono, że to Gowin, a nie Macierewicz, będzie ministrem obrony. Nie można dać się oszukiwać'' - perorował.

Uznał też, że nowy premier Mateusz Morawiecki ,,donosił na polskich sędziów zagranicznym dziennikarzom'', a jego wypowiedzi są ,,równie skandaliczne, a może i gorsze niż wypowiedzi Beaty Szydło''. Bo Morawiecki, powiedział Balcerowicz, jest ,,absolutnie wiernym pisowcem''. ,,Ludzi trzeba oceniać po tym, czy kłamią, oszukują, manipulują [...] Dla mnie Morawieci postępuje nieprzyzwoicie'' - stwierdził były przewodniczący Unii Wolności.

Według Balcerowicza idziemy też dziś w stronę gospodarki socjalistycznej rodem z PRL. ,,Na miłość boską, zastępowanie prywatnej gospodarki rosnącym interwencjonizmem polityków to dobry kierunek?! Normalnie takie inwestycje robią firmy prywatne. Teraz nagle okazuje się, że jest grupa ludzi, która za publiczne pieniądze może udawać kapitalistów, tyle tylko, że niczym nie ryzykują. I na dodatek przedstawiają się jako dobrodzieje'' - przekonywał.

,,Pod rządami PiS udział własności państwowej w bankach wzrósł do ponad 40 proc. Przed nami jest Białoruś i Rosja. Mówię o tendencji. Polska i tak ma za dużo państwa w gospodarce'' - ubolewał ekonomista.

Sięgnął też po standardowy repertuar przeciwników PiS mówiąc o ,,pogardzie dla człowieka''. ,,Te rządy to pogarda dla prawdy, dla przyzwoitości, dla rządów prawa – i w efekcie dla człowieka. W ludziach kumuluje się z tego powodu gniew przeciwko rządzącym, którego nie było wcześniej po 1989 roku'' - powiedział.

,,W PRL też zmieniano premierów, ministrów, pytano: „Pomożecie?", ale ustrój się nie zmieniał. Myślę, że plan PiS jest przejrzysty: najpierw zrobić ustrojową destrukcję nazwaną „dobrą zmianą", a potem sprawić, że ludzie o tym zapomną, m.in. poprzez nowe twarze w rządzie. Nie możemy się na to nabrać'' - zakończył Balcerowicz uroczą peerelowską analogią.

mod/rzeczpospolita.pl