Miller przyznał, że gdyby był dziś liderem opozycji nie próbowałby bić na alarm w Brukseli i wyprowadzać wewnętrznych spraw Polski na arenę międzynarodową, bo w Polsce nie dzieje się nic takiego, co usprawiedliwiałoby takie zachowanie.

– Ze strony mediów zachodnich, zwłaszcza niemieckich, mamy do czynienia ze swego rodzaju histerią, która nie powinna przechodzić bez echa i (powinna - red.) natykać się na zdecydowany opór ze strony Polski – podkreślił.

Polityk podkreślił, że w Polsce nie jest dokonywany żaden zamach stanu, bo zamach stanu jest dokonywany zwykle przeciwko legalnie wybranym władzom. – PiS nie dokonuje zamachu stanu przeciwko sobie – dodał.

Zdaniem Millera, PiS rozpoczęło w Polsce proces "deplatformizacji rządów". – To demontaż układu, który przejął państwo na okres 8 lat. Mówię o PO i PSL – wskazywał. – Tam jet takie przekonanie: mamy mocną legitymację, otrzymaną od wyborców i zdecydowanie mniejsze środki, które umożliwiają nam realizację tej legitymacji czy programu. I to wszystko - mówił były premier.

mm/tvn24.pl