Portal Fronda.pl: 24 maja 2015 roku Andrzej Duda został wybrany na Prezydenta RP. Jak Pan podsumowałby  rok prezydentury?

Leszek Sosnowski*: Już kilka miesięcy po objęciu urzędu prezydenta pan Andrzej Duda okazał się człowiekiem, który wyszedł z bardzo katolickiego domu - ma wspaniałych, głęboko wierzących rodziców, którzy go ukształtowali w duchu poszanowania wartości chrześcijańskich. W kampanii wyborczej ten element nie był eksponowany, a jedynie wiedzieli o tym ludzie, którzy bliżej znali Andrzeja Dudę.

Jeżeli chodzi o samą osobę Andrzeja Dudy jako prezydenta warto podkreślić, że jest to człowiek młody, ale zarazem już doświadczony. Ta młodość jest potrzebna, bo dodaje mu siły. Widać, że prezydent Duda ma siłę, by ciężko pracować nawet po kilkanaście godzin dziennie. Pamiętajmy także, że jest to ojciec rodziny od ponad dwudziestu lat – właśnie to formuje człowieka. Pana Andrzeja Dudę formowało także to, że wychował się w cieniu pontyfikatu Jana Pawła II.  Prezydent często odwołuje się do nauczania papieża Polaka nie tylko w swoich wystąpieniach, lecz także w swoim działaniu.

Jakie są zalety i wady tej prezydentury?

Nie ma najmniejszych wątpliwości, że jest zdecydowanie mniej wad niż zalet, choć oczywiście nie jest również tak, by ich w ogóle nie było.

Moim zdaniem najmocniejszą stroną tej prezydentury jest polityka międzynarodowa,za którą odpowiada między innymi głowa państwa. Powstał wspaniały tandem w postaci prezydenta i jego przyjaciela prof. Krzysztofa Szczerskiego. Wspólnie znakomicie realizują ideę Międzymorza, nazywaną też „Trójkątem ABC” – skrót od Adriatyk, Bałtyk i Czarne Morze. Jest to idea wywodząca się z okresu przedwojennego. Usiłował wprowadzić ją w życie marszałek Józef Piłsudski, któremu się to nie udało. Może uda się zrobić to teraz. Wiele na to wskazuje, ponieważ kraje Europy Środkowej, Północnej i  Południowej – leżące w pasie między wpływami rosyjskimi i niemieckimi zaczynają wyraźnie rozumieć, że jest potrzebny silny organizm, który potrafi przeciwstawić się imperialnym zapędom zarówno ze wschodu, jak i z zachodu. Polityka, którą uprawia Polska, głównie poprzez obóz prezydencki, jest czymś, co spotyka się z przychylną reakcją takich krajów jak nie tylko Węgry, lecz także Estonia, Łotwa czy nawet Chorwacja, która zabiega o bliską współpracę z nami.

Jeżeli chodzi o słabsze elementy prezydentury, to szkoda, że nie nastąpiła wymiana średniej kadry na różnych stanowiskach, ponieważ mogłoby to przyspieszyć wiele działań. Ludzie skarżą się na za mały kontakt z osobami, które pracują bezpośrednio z prezydentem.  Piszą listy, a nie dostają odpowiedzi. To są zadania, które powinna realizować średnia kadra urzędnicza, a nie sam prezydent, który co najwyżej może złożyć swój podpis.

Bardzo ważnym elementem prezydentury jest podniesienie sprawy polityki historycznej. Zaczęło się znakomicie. Były różne mocne akcenty m.in. wielka inauguracja w Teatrze Słowackiego w Krakowie, rzucono hasło, że zamiast wstydu, mamy  posługiwać się w tej polityce dumą. Po prostu odwrócono tendencje. Jednakże należy także dać jakieś narzędzia ludziom, którzy mają realizować politykę historyczną. Prof. Andrzej Nowak, który ma stać na czele kampanii związanej z polityką historyczną w Narodowej Radzie Rozwoju, nie tylko nie posiada w Warszawie biura, ale nawet biurka, nie ma żadnej sekretarki, żadnej osoby, której mógłby zlecić realizację projektów. Jeżeli tak dalej będzie wyglądało, to w polityce historycznej zatrzymamy się głównie na hasłach.

Jak Pan skomentowałby sondaże, w których cały czas prezydent Andrzej Duda plasuje się na pierwszym miejscu jeżeli chodzi o ranking zaufania Polaków?

Powiedziałbym, że Andrzej Duda nie ma przeciwników. Nie ma z kim walczyć. Nie będzie walczył ze swoim obozem. Jeśli chodzi o konkurenta, to się zdyskredytował i czyni to dalej na każdym kroku. Okazało się, że są to ludzie, których inaczej nie da się nazwać jak zdrajcy. Jeżeli ktoś cały czas szuka poparcia za granicą, nie potrafi odwołać się do własnych rodaków tu na miejscu i ich do czegoś przekonać, to o czym mówić?  Jest to tradycja, która ma w Polsce ponad 300 lat i nazywa się Targowica. Oczywiście nie jest winą prezydenta, że ci ludzie tak się właśnie zachowują.

Ataki na Agatę Dudę, manipulowane wypowiedzi głowy państwa i jego zaplecza politycznego, konflikt o Trybunał Konstytucyjny, Komisja Europejska… Czy można powiedzieć, że Andrzej Duda jest prezydentem w trudnych czasach jeśli chodzi o wewnętrzne sprawy Polski? Czy prezydent Duda „jest prezydentem wszystkich Polaków”?

Uważam, że dobrze jest przywołać pojęcie „prezydent wszystkich Polaków” , choć się z nim nie zgadzam. Najpierw trzeba by określić  co to naprawdę znaczy. Przeciwnicy prezydenta uważają, że to oznacza fakt, że prezydent powinien być dla nich, powinien robić, co oni chcą, powinien reprezentować takie poglądy, jakie uważają za słuszne. Według mnie „prezydent wszystkich Polaków” oznacza człowieka, który zarządza całym krajem. Został wybrany demokratycznie, uzyskał większość i póki pełni tę funkcję – trzeba go słuchać. Taki jeszcze się nie urodził, co by wszystkim dogodził.

*Leszek Sosnowski: publicysta miesięcznika „Wpis”, współautor z prof. Krzysztofem Szczerskim książki „Dialogi o naprawie Rzeczypospolitej”, prezes Białego Kruka

Not. KZ