- Sygnał do nagonki na Ojców Franciszkanów z Niepokalanowa, którzy fotografię opublikowali, dał portal naTemat. Co do orientacji ideologicznej portalu powiązanego z „Newsweekiem” i „GW” nie ma żadnych wątpliwości: jasno i otwarcie swą afiliację deklarował.  - pisze na facebookowym profilu Wydawnictwa Ojców Franciszkanów z Niepokalanowa, prof. Tomasz Panfil z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Powodem nagonki jest fotografia Magdaleny Chudzickiej.

Oto pełny wpis: 

"Niewiasta dzielna szuka mężów rozumnych
Rozmyślania nad jedną fotografią
"Kluczem do zwycięstwa rewolucji jest opanowanie kultury, a dopiero później będzie można zmienić stosunki ekonomiczne i władza polityczna sama wpadnie w ręce". Taki plan działania stworzył neomarksistom Antonio Gramsci, włoski komunista i genialny (niestety) strateg nowej rewolucji. 
Lenin skoncentrował się na marksowskiej „bazie” - czyli ekonomii – i przegrał. Gramsci docenił rolę „nadbudowy” - i wygrywa. Komunizm ortodoksyjny próbując zbudować nowy porządek świata spotkał się z oporem proletariatu, bowiem ten był „zdemoralizowany” (to stwierdzenie Gramsciego) kulturą opartą na chrześcijaństwie. I tu przejawił się złowrogi geniusz Gramsciego – wymyślił on dla neomarksizmu strategię polegającą nie na fizycznej rewolucyjnej przemocy, lecz na „długim marszu przez instytucje kultury”. Opanowanie ich pozwala na efektywną komunikację z „nowym proletariatem” - czyli wszelkiego rodzaju realnymi, sztucznie wytworzonymi lub wręcz wirtualnymi mniejszościami, rzekomo ciemiężonymi przez patriarchalne społeczeństwo – oraz na „zdroworozsądkowe” urabianie opinii społecznej.

Przejęcie instytucji kultury oraz edukacji pozwala na kreowanie nowego modelu kultury, który oczywiście musi być antychrześcijański, a zwłaszcza antykatolicki. Musi uderzać w tradycyjny model społeczeństwa (bo przecież chodzi o zbudowanie nowego, a więc lepszego porządku), a najmocniej w Kościół będący fundamentem społeczeństwa tradycyjnego. Kościół cementuje wspólnoty, celem neomarksistów jest absolutna wolność, czyli wspólnot atomizacja. Wszelkie ataki na Kościół, choćby w istocie swej prymitywne i wulgarne, należy przybrać w szaty sztuki i ukryć pod maską postępu. Dlatego dla neomarksistów sztuką będzie symulacja seksu oralnego z figurą wyobrażającą Świętego Jana Pawła II, nie będzie zaś pomnik ludobójstwa wołyńskiego Pityńskiego, marsz z ohydną profanacyjną „królową waginą” nazwą manifestacją wolności, zaś marsz z tysiącami Biało-czerwonych to „wzbierająca brunatna fala faszyzmu”, sztuką dla nich wreszcie będzie nieopisanie obrzydliwe „malowanie” krwią menstruacyjną na podłodze galerii sztuki, zaś nasycona symboliką fotografia dziecka przytulającego obraz Chrystusa oraz zabawkowy karabin to „straszna rzecz”. „Rewolucyjna destrukcja tradycyjnego społeczeństwa” jest już bardzo zaawansowana.
Zabawne, że.. nie, jednak to nie jest zabawne, że słów „straszna rzecz” użył jezuita. Straszne jego zdaniem, jest to, że dziecko na zdjęciu trzyma karabin. Straszniejsze jednak jest to, że zakonnik z Towarzystwa Jezusowego nie rozpoznał na obrazku Jezusa i twierdził, że jest na nim Matka Boża. Straszne jest to, że jezuita, członek zakonu powołanego do troski o wykształcenie dzieci w duchu chrześcijańskim, o ich formację intelektualną, odrzuca tyle wieków chrześcijańskiej myśli teologicznej, tyle tysięcy dzieł, których twórcy doskonale rozumieli, że nasz żywot doczesny jest walką. Oczywiście nigdy nie jest tak strasznie (że się frazeologią ojca Kramera posłużę), żeby nie mogło być straszniej. Otóż ten sam elementarny błąd popełnił ksiądz Andrzej Draguła, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego pisząc o fotografii we „Więzi”. Tak, opanowanie uniwersytetów również zalecał Gramsci i rozwijający jego strategię przedstawiciele szkoły frankfurckiej. Siedemnastowieczny teoretyk sztuki Bellori mówiąc o przedstawieniach symbolicznych i alegorycznych stwierdzał, że „ich forma wymaga widza uważnego i domyślnego, którego sąd opiera się nie na wzroku lecz na intelekcie.” Obaj księża kryteriom Belloriego nie sprostali nie dlatego, że brakuje im intelektu, lecz dlatego, że z niego, pisząc swoje oburzone teksty, nie korzystali. Nie korzystali, bowiem ich oburzenie było motywowane ideologicznie. Ideologia – w tym wypadku neomarksistowska – nie daje wyboru, narzuca co jest słuszne i dobre, co zaś zaściankowe i „faszystowskie”.

Dowód? Proszę bardzo. Sygnał do nagonki na Ojców Franciszkanów z Niepokalanowa, którzy fotografię opublikowali, dał portal naTemat. Co do orientacji ideologicznej portalu powiązanego z „Newsweekiem” i „GW” nie ma żadnych wątpliwości: jasno i otwarcie swą afiliację deklarował. Otóż naTemat potępił fotografię, myląc w publikowanym tekście (https://natemat.pl/280507,dziewczynka-na-zdjeciu-z-bronia-i…) dokładnie wszystko: to tam błędnie zidentyfikowano trzymany przez dziewczynkę obraz jako wizerunek Maryi, to w tym tekście błędnie zacytowano motto - „Niewiastę biblijną któż znajdzie?” zamiast „Niewiastę dzielną któż znajdzie”. Widzą nie to co jest, a to co chcą zobaczyć. Oburza ich nie rzeczywistość, lecz w rzeczywistości oburzają się na to, na co nakazuje im oburzać się ideologia. Niestety – obaj księża idą wyznaczonym azymutem, choć po zwróceniu uwagi zmienili Maryję na Chrystusa. Oburzenie pozostawili bez zmian. Z nim, chociaż sztuczne, dyskutować trudno.

Fotografia autorstwa Magdaleny Chudzickiej należy do - jakże licznych - dzieł sztuki kościelnej ukazujących świat doczesny jako pole bitwy. Bitwy - czasem dosłownej, częściej alegorycznej - o zwycięstwo Królestwa Chrystusowego. „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.” rzekł Chrystus (Mt 10; 34). Sobór Trydencki stwierdził, że słowa Biblii odczytywać należy w czterech znaczeniach: oprócz dosłownego, mają również sens alegoryczny, moralny i mistyczny. Słowa Chrystusa o mieczu nie oznaczają, że przyniósł na ziemię wykute w niebiańskiej kuźni stalowe narzędzie (wybaczcie sarkazm, ale to z powodu rozważań księży o karabinie). Są alegorią, mówią o mistycznej walce. O udziale chrześcijanina w wojnie realnej wypowiedział się Święty Augustyn ((354-430 r.). Zabijanie zawsze będzie grzechem – twierdził - lecz chrześcijanin ma prawo uczestniczyć w wojnie, o ile jest ona sprawiedliwa, czyli: jest wojną obronną, ma na celu naprawienie poważnych krzywd, nie spowoduje większego zamętu. Tę interpretację do dziś podtrzymuje Katechizm (KKK 2243).
Wedle popularnego w sztuce kościelnej podejścia neoplatońskiego, obraz ukazuje ideę abstrakcyjną, którą nie sposób określić wprost, lecz jedynie przenośnie. Proste, słowne wyjaśnienie zawsze byłoby uboższe od treści obrazu. Fotografia nasza jest współczesną realizacją renesansowej sztuki emblematycznej. Emblemat łączy słowo i obraz, co wzmacnia siłę oddziaływania dzieła na odbiorcę. Pełen emblemat składał się z trzech elementów: inskrypcji (motta), czyli krótkiej sentencji zazwyczaj zaczerpniętej z Biblii; obrazu (imago, icon) o sensie alegorycznym i dydaktycznym. Całość komentował trzeci element, czyli wierszowany epigram.
Dziecko na fotografii przytula obraz Chrystusa. Wiedzione naturalnym, szczerym odruchem dziecka chce bronić tego, co dla niego drogie, chce stawać w obronie krzywdzonych. Tak, jak Juan Pablo, meksykański chłopiec z zespołem Downa, który w czasie inscenizacji Drogi Krzyżowej bronił aktora grającego Jezusa przed biczującymi go. Według Emila Durkheima symbole są uwarunkowane socjologicznie: służą grupie do komunikowania się, wzmacniają jej zwartość. Obraz Magdaleny Chudzickiej mówi do nas, byśmy byli dzielni, byśmy stanęli razem w obronie naszej wiary, w obronie na nowo biczowanego i opluwanego Chrystusa. 
Dziecko z karabinem jest dla nas dorosłych wyrzutem sumienia. Dzieci chwytają za broń, gdy dorośli nie są w stanie wypełnić zadania. Tak było w 1918 r. we Lwowie, w 1939 w Grodnie, w 1944 w Warszawie. A dziś, czy dziś dorośli dostatecznie bronią obrażanej Matki Bożej, atakowanych kapłanów i arcybiskupów? 
Jako komentarz do emblematycznej fotografii dajmy zatem fragment IV sonetu Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego zatytułowanego „O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem”:
Pokój – szczęśliwość, ale bojowanie
Byt nasz podniebny: on srogi ciemności 
Hetman i świata łakome marności
O nasze pilno czynią zepsowanie […]
Królu powszechny, prawdziwy pokoju,
Zbawienia mego jest nadzieja w Tobie.
Ty mnie przy sobie postaw, a przezpiecznie
Będę wojował i wygram statecznie. 
fot. Magdalena Chudzicka"

 

bz/facebook