Chodzi o okładkę „Newsweeka”, który pokazał Janusza Palikota  w pozie ukrzyżowanego Chrystusa oraz o „Przekrój”, który popisał się parą gejów stylizowanych na Józefa i Maryję, którzy trzymają kota. Okładki na tyle poruszyły uczniów XXI Liceum Ogólnokształcącego im. św. Stanisława Kostki w Lublinie, że szkoła zdecydowała się zawiesić prenumeratę obu tytułów"- pisze „Rzeczpospolita”.


Dyrektor szkoły ks. Mirosław Zając w rozmowie z dziennikiem tłumaczy, że decyzję podjął po rozmowie z częścią uczniów. "Decyzja ma wyłącznie charakter wychowawczy i finansowy. Uczniowie, wybierając szkołę katolicką, oczekują, że nie będą narażeni na kpienie z ich wrażliwości duchowej i religijnej" - przekonuje. I dodaje, że sprawa ma także wymiar finansowy, bo za zaoszczędzone pieniądze - 700 złotych - będzie można kupić książki czy ufundować stypendia dla biedniejszych uczniów.


Ks. Zając zapewnia, że szkoła nie zakazuje czytania obu tytułów. "Jeśli zobaczymy, że tytuły szanują wrażliwość uczniów naszej szkoły, nie widzę problemu, by wróciły do biblioteki w formie papierowej" - deklaruje. Kierownictwo „Przekroju” oczywiście tłumaczy się, że ich okładka nie była antykatolicka. "Dotyczył trudnej sytuacji homoseksualistów w Kościele. Opowiadał o ludziach, którzy muszą codziennie walczyć ze sobą i żyją w nieustannym konflikcie między wiarą a swoją naturą" - tłumaczy. I dodaje: "Mam nadzieję, że zamiast bojkotować okładki tygodników, dyrekcja tego szacownego liceum nauczy młodzież czytać ze zrozumieniem. Ta umiejętność bardzo przydaje się w życiu"- mówi w „Rz” butnie Donat Szyller, p.o. redaktora naczelnego fatalnie sprzedającego się "Przekroju".


Reakcja licealistów powinna zawstydzić wszystkich katolików i chrześcijan w Polsce, którzy pozwalają na szyderstwa z ich wiary. Nie można zapominać, że zło zwycięża wtedy, gdy porządni ludzie nic nie robią. Akcje takie jak możemy zaobserwować w katolickim liceum powodują, że wydawcy, którzy nienawidzą Jezusa, albo w najlepszym przypadku chcą zrobić na obrażaniu chrześcijan kasę, dwa razy się zastanowią zanim zdecydują się na kolejną „postępową” akcję.


Łukasz Adamski