Po zamachach w Belgii powracają pytania o bezpieczeństwo naszego kraju. Czy Polska powinna obawiać się zamachów? Czy dobrym pomysłem byłaby rezygnacja z organizacji Światowych Dni Młodzieży? Na te pytania odpowiada Krzysztof Liedel - Dyrektor Departamentu Prawa i Bezpieczeństwa Pozamilitarnego Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

 

Ostatnio szef MSWiA Mariusz Błaszczak mówił, że Polska nie jest atrakcyjna dla terrorystów. Ale czy rzeczywiście nie mamy się czego obawiać? Przecież niebawem odbędzie się u nas szczyt NATO, a potem Światowe Dni Młodzieży.

Mogę się podpisać pod słowami ministra Błaszczaka, bo rzeczywiście do tej pory nie pojawiały się żadne sygnały świadczące o tym, że Polska mogłaby stać się celem bezpośredniego ataku dla terrorystów. W dużej mierze wynikało to właśnie z braku atrakcyjności, jako że terroryści lokują swoje działania głównie na Bliskim Wschodzie, w Afryce północnej i Europie Zachodniej ze względu na to, że w tych miejscach funkcjonują duże enklawy radykalnej mniejszości muzułmańskiej.

Natomiast takie imprezy jak szczyt NATO, czy ŚDM same w sobie generują zagrożenie, dlatego że mają one charakter międzynarodowy, kamery całego świata są zwrócone w ich kierunku, więc łatwiej osiągnąć efekt propagandowy. Ważna jest też symbolika, NATO prowadzi działania przeciwko ISIS, atak podczas ŚDM byłby uderzeniem w świat chrześcijański. Terrorystom zależy na tym, by stworzyć obraz wojny kultur, religii i cywilizacji i z tego względu to są atrakcyjne cele. W czasie trwania tych wydarzeń zagrożenie w Polsce diametralnie wzrośnie. Jednak tu celem byłyby te konkretne imprezy, nie Polska jako kraj.

Jakimi metodami możemy zabezpieczać ww. imprezy, żeby ograniczyć zagrożenie?

Trzeba tu pamiętać o dwóch kwestiach. Po pierwsze w przypadku tych wydarzeń za zapewnienie bezpieczeństwa będzie oczywiście odpowiadała Polska, ale przy ich zabezpieczaniu będziemy współpracować właściwie niemal ze wszystkimi państwami na świecie. Dlatego, że zarówno w przypadku szczytu NATO jak i w przypadku ŚDM obywatele wielu krajów Europy zachodniej, czy nawet Stanów Zjednoczonych będą na tych imprezach. Dziś walka z terroryzmem podobnie jak sam terroryzm ma charakter globalny i ma miejsce współpraca, więc nie będzie tak, że tylko my będziemy się tym zajmować.

Nie będziemy więc sami, ale co dokładnie należy robić?

Poza tym główną drogą prowadzącą do zniwelowania ryzyka zamachu jest działanie proaktywne. Musimy zdobywać informacje o sposobach działania terrorystów, o tym, co planują, kiedy planują i kto planuje i dzięki tym informacjom przeciwdziałać zamachom, bo jesteśmy w stanie im zapobiec tylko na etapie planowania i przygotowania. Widać to było w Brukseli, kiedy ktoś wejdzie z ładunkiem wybuchowym do hali odlotów, jest już ciężko jakkolwiek reagować. Powinniśmy więc zdobywać informacje wyprzedzające działania terrorystów.

Pomysł odwoływania Światowych Dni Młodzieży podnoszony przez niektórych nie stanowi więc słusznej drogi?

Przede wszystkim nie należy podnosić takich głosów i zastanawiać się nad nimi po takich wydarzeniach jak w Brukseli, bowiem analizy ryzyka i zagrożeń trzeba dokonywać spokojnie, w oderwaniu od emocji. Dzień po zamachu to nie jest na to najlepszy moment. Natomiast jeżeli zaczniemy odwoływać różnego rodzaju imprezy, chodzić do restauracji, czy jeździć metrem z obawy przed zamachem, po prostu przestaniemy żyć. Tego nie możemy zrobić. Nie tędy droga. Jeżeli zaczęlibyśmy odwoływać to, co jest dla nas ważne jak Światowe Dni Młodzieży, dalibyśmy sygnał terrorystom, że wygrali.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW