Na Litwie w poniedziałek uruchomiono gazoport w Kłajpedzie. To duży sukces Wilna, który zwiększy bezpieczeństwo energetyczne kraju. Może też pozwolić na wynegocjowanie lepszych cen od Gazpromu. Wprawdzie nie wszystko jest jeszcze w pełni gotowe i połączenie z siecią krajową będzie narazie niedoskonałe - wszystko jest jednak na dobrej drodze. Inaczej niż w Polsce.

Choć budowę gazoportu rozpoczęliśmy szybciej od Litwinów, opóźnienia są ogromne. Niewykluczone, że stoją za tym nielegalne działąnia Rosjan. 

Dziennikarze TVN24 ujawnili już jakiś czas temu, że za ogromne opóźnienia odpowiadają przede wszystkim spory między stroną polską a wykonawcą, włoską spółką Saipem, bardzo silnie związaną z Rosją, bo zaangażowaną w budowę takich gazociągów jak Nord Stream, South Stream i Blue Stream. Pojawiają się zresztą głosy, według których kupnem Saipemu jest zainteresowany Rosnieft, co może potencjalnie wprost sparaliżować budowę gazoportu. 

Dlaczego polskie władze zgodziły się, by wykonawcą był właśnie włoski Saipem, skoro, biorąc pod uwagę powiązania spółki z Moskwą, można było mieć poważne wątpliwości co do przebiegu przyszłych prac?

A nie ulega wątpliwości, że Rosjanie podejmują nielegalne działania związane z gazoportem. Świadczy o tym między innymi osoba Stanisława Sz., zatrzymanego niedawno pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji . Mężczyzna ten działał jako prawnik między innymi przy budowie gazoportu.

Nie wiadomo jak duże jest w rzeczywistości zaangażowanie Rosjan w budowę gazoportu – a jest bardzo prawdopodobne, że to właśnie Moskwa działa na rzecz jak największych opóźnień. Przecież to właśnie Rosjanie mogliby najwięcej zyskać, gdyby gazoport nigdy nie powstał. Uniemożliwiając Polsce dywersyfikację dostawców nadal mogliby sprzedawać gaz po bardzo wysokich cenach – nie mówiąc już o potencjalnym wywieraniu presji politycznej, którą daje energetyczna zależność. 

pac