Były dowódca sił NATO w Europie generał Breedlove stwierdził niedawno, że Rosja wykorzystuje wojnę w Syrii oraz pogłębianie kryzysu uchodźczego jako broń skierowaną przeciw Europie zachodniej. Czy rzeczywiście tak jest i jakie są tego skutki? Obecny rozwój sytuacji w Syrii w kontekście polityki rosyjskiej komentuje sowietolog Andrzej Łomanowski.

 

Wg Andrzeja Łomanowskiego słowa Breedlove’a są przesadzone:

„Myślę, że domysły generała Breedlove’a idą jednak za daleko. Oczywiście kontynuacja nieszczęsnej wojny w Syrii trwającej już przeszło pięć lat, prowadzi do wzrostu liczby uchodźców, jednak nie sądzę, aby Rosjanie prowadzili tam specjalne działania mające na celu spowodowanie masowej ucieczki ludności cywilnej. Takie reakcje wywołują bowiem każde działania każdej armii. Kreml oczywiście mógł brać to pod uwagę jako jeden ze skutków interwencji, ale jako drugorzędny czynnik swoich działań wojennych”.

Zdaniem Łomanowskiego Rosjanie i tak odnieśli sukces w Syrii:

„Powyższy zarzut w tej chwili traci moc również dlatego, że obecnie Rosjanie zaczynają się wycofywać z Syrii, przynajmniej częściowo, bo oczywiście nie ma mowy o całkowitym wycofaniu. W tej chwili możemy jednak powiedzieć, że przynajmniej na krótką metę Władimir Putin wygrał. Udało mu się utrzymać swojego protegowanego prezydenta Asada u władzy, choć wydawało się, że jego dni są policzone. Putin bardzo osłabił atakami syryjską opozycję, co trzeba podkreślić, opozycję nieislamistyczną. To na nich kierowało się bowiem główne uderzenie rosyjskie, nie zaś na Państwo Islamskie”.

Zwracał też uwagę na „przełamanie” Putina na arenie międzynarodowej:

„Putin przełamał również swoją izolację międzynarodową, bo teraz jakiekolwiek rozwiązanie problemu syryjskiego bez niego jest niemożliwe, w związku z tym zapewnił Rosji miejsce przy stole rozmów pokojowych w Genewie. Wreszcie otrzymał to, o czym śnił po nocach, czyli rozmowę jeden na jeden ze Stanami Zjednoczonymi. Oczywiście nie na temat Ukrainy, bo w tym względzie USA nie mają wiele do powiedzenia, ale w kwestii Syrii. To świadczy tylko o tym, że Putin jest doskonałym taktykiem, natomiast nieco gorszym strategiem. Jak się okazało, rządowa armia syryjska nie jest w stanie samodzielnie prowadzić działań bojowych, co pokazała niedawno, uderzając na Palmirę. Armia utknęła kilka kilometrów przed miastem okupowanym przez ISIS”.

W jego ocenie konflikt syryjski będzie jednak trwał nadal:

„To oznacza, że wojna będzie się dalej ciągnęła, a Państwo Islamskie będzie rosło w siłę, jako że jest to jedyny uczestnik tej rzezi, który jest w stanie zapewnić jako taką stabilizację i porządek na terenach opanowanych przez siebie. Jakkolwiek obrzydliwy nie byłby ten porządek, to jednak jest tam pewien ład, ceny chleba są dosyć stabilne i niezbyt wysokie, jest co jeść, o czym nie ma mowy na terenach zajętych przez armię rządową. Jedynie Kurdowie mogą się z nimi równać pod tym względem, ale oni jak wiadomo przez ograniczenie etniczne nigdy nie będą panowali na terenach arabskich”

Choć nie musi wynikać to ze z góry założonego planu Rosji, w opinii sowietologa doprowadzi to do dalszej eskalacji kryzysu migracyjnego:

„To wszystko będzie dalej napędzało falę uchodźców do Europy. Dopóki ta wojna się nie skończy, ludzie będą uciekali. Przy czym należy przypomnieć, że tylko część uchodźców pochodzi z Syrii, pozostali są z Afganistanu, Erytrei, Libii, Etiopii i innych krajów. Jednak problem z nimi zaczyna mieć trochę inny wymiar, dlatego że państwa bałkańskie stratowane w ubiegłym roku przez tłum imigrantów, który przez nie przebiegł, zaczęły zamykać granice. Mamy tam bowiem do czynienia z najbiedniejszymi państwami europejskimi takimi jak Bułgaria, czy Macedonia, których zwyczajnie nie stać na przyjęcie fali uchodźców, dlatego ten tłum będzie teraz szukał innej drogi. Myślę, że prawdopodobnie uchodźcy ruszą na Włochy i już niebawem będziemy mieli kolejny gigantyczny problem, gdy Włosi podniosą wrzawę, że fale uchodźców lądują na ich brzegach”

Łomanowski zwrócił też uwagę na stanowisko USA w sprawie Krymu również w kontekście interesów polskich:

„Mówiąc o przełamaniu izolacji międzynarodowej Rosji, trzeba stwierdzić, że Putin jednak trochę się przeliczył, bowiem o ile podjęte zostaną z nim rozmowy na temat Syrii, to już nie na temat Ukrainy. Amerykański Departament Stanu bardzo wyraźnie to zaznaczył, gdy w drugą rocznicę rosyjskiego referendum na Krymie wydano oświadczenie, w którym stwierdzono, że USA dalej nie uznają tego referendum, aneksji Krymu i nie zgadzają się na żadne urywanie terytorium sąsiadom w XXI wieku. Z naszego polskiego punktu widzenia możemy tylko temu przyklasnąć. Uznanie takich aneksji mogłoby być dla nas bardzo niebezpieczne jako dla kraju, który w zasadzie nie ma granic, które w jakiś sposób nie mogłyby zostać zakwestionowane”.

emde/Fronda.pl