"Dla PiS Marek Dukaczewski był uosobieniem zła, a WSI były wrogiem. Wiele osób, łącznie z prezydentem Kaczyńskim, wiedziało o naszym związku, ale czuło się bezpiecznie, gdy je tłumaczyłam, i nie drążyło tematów osobistych"- powiedziała w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Magdalena Fitas-Dukaczewska, była tłumaczka najważniejszych osób w państwie. 

O Fitas-Dukaczewskiej zrobiło się głośno w styczniu tego roku, gdy miała zeznawać w prokuraturze w sprawie rozmowy ówczesnego premiera RP Donalda Tuska z prezydentem Rosji, a wówczas- szefem rosyjskiego rządu, Władimirem Putinem na lotnisku w Smoleńsku po katastrofie z 10 kwietnia 2010 r., w której zginął prezydent Lech Kaczyński jego małżonka, Maria, były prezydent RP na uchodźstwie, Ryszard Kaczorowski oraz 93 inne osoby, w tym politycy, dowódcy wojskowi, duchowni, przedstawiciele Rodzin Katyńskich oraz cała załoga rządowego Tu-154M. 

Tłumaczka opowiedziała w rozmowie z dziennikiem o kulisach swojej pracy. Wspominała współpracę z wieloma polskimi prezydentami i premierami. Magdalena Fitas-Dukaczewska mówiła m.in., że latając po świecie z najważniejszymi osobami w państwie, często była "niewyspana i głodna". Podczas przejazdu między spotkaniami musiała posilać się batonikami energetycznymi, ale nie tylko... 

"Zdarzało się, że prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski przekazywali mi odkrojone kawałki jedzenia ze swojego talerza"-ujawniła rozmówczyni "Wyborczej". Dopytywana, czy również śp. prezydent Lech Kaczyński robił podobnie, stwierdziła, że takiej sytuacji sobie nie przypomina, co więcej, jej współpraca z tym politykiem trwała najkrócej, gdyż z Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego odeszła w roku 2007. 

:Dla PiS Marek Dukaczewski był uosobieniem zła, a WSI były wrogiem. Wiele osób, łącznie z prezydentem Kaczyńskim, wiedziało o naszym związku, ale czuło się bezpiecznie, gdy je tłumaczyłam, i nie drążyło tematów osobistych. Dopóki nie pojawiło się to w druku, można było na to przymknąć oko"-stwierdziła Dukaczewska, która odniosła się również do kwestii tłumaczenia rozmów Donalda Tuska w Smoleńsku, po katastrofie z 10 kwietnia 2010 r. 

"Przyjęłam, że wszystko, co widzę i słyszę, wykonując zlecenie dla klienta, musi być chronione"-podkreśliła. 

yenn/Wyborcza.pl, Fronda.pl