Portal Fronda.pl: Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa - Błońska w wywiadzie dla "Rzeczposolitej" odniosła się do afery taśmowej, mówiąc że "za jedno niewłaściwe zdanie wypowiedziane w prywatnej rozmowie nie powinno się wykluczać z życia publicznego. Moim zdaniem o tym powinni móc zadecydować wyborcy." Czy przekaz Platformy Obywatelskiej, w którym partia kreuje się na ofiarę, może przekonać wyborców? Czy taki rodzaj retoryki jest po prostu wybraniem tzw. "mniejszego zła"?

Łukasz Warzecha: Myślę, że nakłada się na siebie kilka kwestii. Po pierwsze pytanie o to, czy Platforma dobrze robi z punktu widzenia swojego interesu politycznego, zamierzając umieścić na listach osoby, które są "bohaterami" nagrań. Jest to ryzykowane posunięcie, ale chyba konieczne. Są to osoby zbyt istotne, osoby, do obrony których Platforma zaangażowała zbyt wiele sił.Gdyby Platforma nie umieściła ich teraz na listach, przyznałaby rację krytykom. Takie posunięcie byłoby dla PO ryzykowne, bo dałoby punkt zaczepienia dla opozycji, która mogłaby powiedzieć "proszę bardzo, ci ludzie są tak umoczeni, że Platforma nie umieszcza ich na listach". 

Z drugiej strony również wyborcy mogą ukarać PO za umieszczenie tych osób na listach. Jest to sytuacja bez dobrego wyjścia dla Platformy.

Należy podkreślić, że było dobre wyjście - ale wcześniej. Gdyby w momencie, kiedy zaczęły się ukazywać stenogramy z nagrań, każda taka osoba była natychmiast eliminowana z Platformy, to dziś nie byłoby tego problemu, bo tych ludzi po prostu nie byłoby w partii. W związku nie miałaby teraz miejsca dyskusja o tym, czy wziąć ich na listy. Jednak Platforma wybrała inną strategię. Dokonano tego prawdopodobnie również dlatego, że Donald Tusk, potem Ewa Kopacz musieli zdawać sobie sprawę, że osób umoczonych w te afery jest zbyt wiele i są w Platformie zbyt ważne, że nie da się ich po prostu pozbyć z partii.

Drugą sprawą jest pytanie, czy wyborcy dadzą się na to nabrać. Wyborcy mają w głowie pewien hasłowy obraz tych nagrań. Bardzo wiele zwrotów związanych z nagraniami weszło do języka potocznego, kiedy mówimy "ośmiorniczki", to wszyscy wiedzą o co chodzi. Myślę, że może się to spotkać z negatywną reakcją wyborców, być może również wyborców Platformy. Natomiast czy ogólnie się odbije na poparciu dla PO? Wydaje mi się, że poparcie dla Platformy jest w tej chwili bliskie poziomowi jej twardego elektoratu, a ten twardy elektorat, tak samo zresztą jak w przypadku PiS-u, ma tendencję do akceptowania każdego wyjaśnienia, które przedstawia partia. Podejrzewam, że osoby z afery taśmowej mogą zostać ukarane przez wyborców i dostaną małą liczbę głosów, jednak w systemie proporcjonalnym nie oznacza to, że wówczas nie dostaną się do Sejmu.

Trzecia sprawa jest taka, czy Platforma postępuje słusznie. Z punktu widzenia technologii politycznej, postępuje ryzykownie. Z punktu widzenia etyki w polityce - mam ambiwalentne odczucia, gdyż z jednej strony nie mam żadnych wątpliwości, że to co się znalazło na nagraniach dla wielu "bohaterów" jest dyskwalifikujące i nie jest tak jak mówi pani Kidawa - Błońska "jedna wypowiedź w prywatnej rozmowie", tylko jest to całokształt tego, co te osoby mówiły; nastawienie do państwa, próba załatwienia bardzo konkretnych spraw - tak jak w przypadku Marka Belki, więc myślę, że przynajmniej rozbrat na jakiś czas z polityką duża część tych osób powinna wziąć. Z drugiej strony jest też trochę prawdy w tym, co mówi Kidawa - Błońska, kiedy stwierdza, że "to wyborcy powinni decydować".

Mogę tylko powiedzieć, że mam nadzieję, że zdecydują słusznie, to znaczy zobaczą, że te osoby, poza niektórymi tylko, nie spotkały się praktycznie z konsekwencjami. Jako przykład można podać Radosława Sikorskiego, który nie został odwołany ze stanowiska po tym jak się ukazały nagrania, tylko później. Dodatkowo to wszystko było przeprowadzone w takiej atmosferze, że właściwie "nie straciliśmy do niego zaufania, wszystko jest w porządku, nie mam mowy o żadnej karze." To wyborcy powinni ocenić właściwie.

Jeżeli partia uznaje, że może umieścić na listach ludzi skompromitowanych, to jej prawo, natomiast prawem wyborców jest dokonanie odpowiedniej oceny przy urnach.

Not. Karolina Zaremba