Tomasz Wandas, Fronda.pl: Najnowszy sondaż przeprowadzony dla "Rzeczpospolitej" daje Wiośnie - nowej partii Biedronia - 16 proc. wynik. Z szacunków IBRiS wynika, że Wiosna zabiera 5 pkt proc. Platformie, poza tym 2,1 pkt proc. PSL-owi. Po przeliczeniu na mandaty PiS może liczyć na 226, PO na 121, Wiosna na 85, a SLD na 10 – pisze "Rzeczpospolita". Czy Biedroniowi uda się namieszać w polskiej polityce?

Łukasz Warzecha, Komentator i publicysta tygodnika "Do Rzeczy", dziennika "SuperExpress" i Polskiego Radia 24: Nie ekscytowałbym się nadmiernie sondażami dającymi w tym momencie Biedroniowi poparcie rzędu kilkunastu procent – trzeba poczekać, aż minie efekt „świeżości”. Konwencja „Wiosny”, była niewiele ponad tydzień temu, więc zupełnie normalne jest, że pojawia się zwyżka sondażowa, która towarzyszy nowym ruchom, zwłaszcza tym, które są dość mocno promowane przez niektóre lewicowe środowiska.

Kiedy minie efekt „świeżości” partii Biedronia?

Realnym testem dla „Wiosny” będą wybory do Parlamentu Europejskiego, w których Biedroń ma duże szanse. Natomiast bardzo bym się zdziwił gdyby ten wynik „Wiosny” był większy niż 7 lub 8% (czyli połowa tego na co dzisiaj wskazują sondaże).

Spora różnica.

Dynamika polskiego życia politycznego jest bardzo intensywna, do jesieni może wydarzyć się jeszcze wiele rzeczy i to takich, które niekonicznie będą korzystne dla „Wiosny”.

Jeżeli natomiast chodzi o przepływy elektoratu, to zupełnie mnie to nie zaskakuje. Myślę, że nie są to w pełni miarodajne szacunki, bo elektorat PSLu jest co do zasady konserwatywny, a Robert Biedroń w trakcie konwencji bardzo mocno wybił kwestie światopoglądowe (głównie atakując Kościół), które nie mogą dobrze z takim konserwatywnym, wiejskim elektoratem współgrać.

Sądzę, że będzie to konkurencja głównie dla Platformy, która postanowiła mocniej postawić na „lewe skrzydło”, dla SLD oraz dla partii Razem, która mimo, iż po ostatnich wyborach została mocno zmarginalizowana, to jednak nadal jest pewnym „aktorem” „po lewej stronie”.

Dobrze, ale konkretnie czy Biedroń namiesza w polskiej polityce?

Napewno tak, gdyż po raz pierwszy mamy sytuację, kiedy kończy się pełna kadencja samodzielnych rządów jednej partii. Mamy sytuację, w której pojawiają się „po prawej” stronie pewne alternatywy dla wyborców, którzy niekonicznie chcą głosować na PiS, a którzy w ostatnich wyborach oddali na niego głos trochę z przymusu (Ruch Narodowy, elektorat Korwina). Teraz jest nowa inicjatywa Roberta Gwiazdowskiego, oraz cały czas obecny jest ruch Kukiz 15'. Jest to sytuacja, którą ciężko porównać do jakiejkolwiek wcześniejszej w dziejach III RP.

I wchodzi w o Biedroń...

Tak i wchodzi inaczej niż większość się spodziewała. Sądzę, że na podstawie jego wcześniejszych wypowiedzi (tych sprzed konwencji) można było zakładać, że będzie próbował „skorzystać” na wyborcach „lewej strony” centrum. Natomiast Robert Biedroń poprzez swoją mocną retorykę światopoglądową (lewicową) usytuował się bardzo zdecydowanie po „lewej stronie”, dlatego będziemy mieli do czynienia z walką po „lewej stronie”, nie w centrum. To, że najmniej traci na tym Prawo i Sprawiedliwość, to nie jest żadne zaskoczenie. Myślę, że PiS dość mocno mógł się bać, że Biedroń będzie zagrożeniem, gdyby np. mocniej wybił postulaty socjalne – ale tak się nie stało.

Co natomiast z ruchem Kukiz 15'? Czy może czuć się zagrożony?

Jeśli tak ktoś myśli, to powiem, że osobiście nie przesadzałbym z takimi opiniami dlatego, że jednak w Kukiz 15' mocny jest element wolnorynkowy i narodowy, czyli te sprawy, które zupełnie nie są obecne w „Wiośnie”, stąd część elektoratu o który mogą rywalizować te dwie partie jest bardzo niewielka.

Dopytując, o atak Biedronia na Kościół...Na co liczy ten polityk, opierając swój program (czy zapowiedzi programu) głównie na antykościelnych postulatach?

Prawdopodobnie liczy na stałą grupę wyborców, która być może czuje się w tej chwili niezagospodarowana, grupę, którą można sklasyfikować jako antyklerykalną. Myślę, że jest to bardzo ograniczona grupa ludzi (w skali wszystkich głosujących jest to może jakieś 5%). Te 5% trzeba będzie z kimś podzielić, bardzo mocne akcenty laickie, antykościele są obecne i w partii razem. Tylko, że partia Razem, ma to wszystko „podane” w sposób momentami „przeintelektualizowany” (wyraźnie dba o to, by pokazać potwierdzenie na swoje twierdzenia) a w przypadku Biedronia mamy do czynienia z czystym populizmem.

Populizm jest skuteczniejszą metodą?

Populizm dobrze się sprzedaje, być może Robert Biedroń wykalkulował sobie, że skoro ma przed sobą wybory do Parlamentu Europejskiego, w których wystarczy przekroczyć 5% (i ma się te 2 bądź 3 mandaty w Parlamencie Europejskim) a jest to bardzo dobry punkt zaczepienia i wyjścia do wyborów do Parlamentu krajowego, to warto postawić na tę grupę, która z bardzo dużą dozą pewności daje te 5% - jednym słowem, być może doszedł do wniosku, że walka o centrum zupełnie mu się nie opłaca, bo jest to niepewne, kłopotliwe, tam będzie duży tłok, a on woli zagospodarować, małe, antyklerykalne, agresywne, „lewackie” poletko, i to pozwoli mu spokojnie wejść do PE.

Na czyje wsparcie finansowe może liczyć Biedroń? Konwencja była zrobiona z niemałym rozmachem a i sam polityk wspomniał o „bezinteresownej” pomocy finansowej jakiej miała udzielić mu jedna z niemieckich fundacji. Czy Niemcy rzeczywiście są tak bezinteresowni jak twierdzi Biedroń, gdy inwestują w polską politykę?

Sprawa finansowania całej inicjatywy Biedronia, jest coraz bardziej interesująca. Nie wiem, czy Biedroń nie „strzelił sobie w stopę” mówiąc o wsparciu niemieckiej fundacji. Być może, był trochę w desperacji, być może musiał wytłumaczyć skąd się wzięły te pieniądze. Natomiast zawsze złe wrażenie robi, to jak polityk w Polsce powołuje się na to, że wspiera go finansowo zagranica. Dla każdego Polaka, który choć trochę zna historię, fakt ten natychmiast kojarzy się z pojęciem „jurgieltu”. Większości z nas nieuchronnie przychodzi do głowy, że jest to jurgielt za który wykonuje się jakieś zadania. Natomiast, sama metoda niespecjalnie dziwi, bo Niemcy są bardzo dobrze zorganizowanym krajem- przy czym, niekonicznie łączyłbym to z aktywnością czy zleceniem wydanym przez państwo niemieckie (pamietajmy, że w Niemczech poszczególne siły polityczne mają swoje fundacje, a te fundacje są niejako przypisane do różnych opcji politycznych). Nie wiem, czy Robert Biedroń wymienił nazwę tej fundacji, ale zakładam, że nie była to fundacja, która działała w imieniu np. CDU, nie była to np. fundacja Adenauera, tylko była to fundacja działająca raczej w imieniu niemieckiej lewicy – teraz pytanie której? Która fundacja? Poprzez fundacje poszczególne siły polityczne Niemiec próbują wpływać na siły polityczne w innych krajach, to powszechnie znane.

Dziękuję za rozmowę.