Nie jestem zaskoczony tym, że minister Nowak nie złożył poselskiego mandatu, mimo że ta obietnica z jego strony była bardzo jednoznaczna i wydawałoby się, że z tak jednoznacznej, obietnicy już nie sposób się wycofać. Spodziewałem się, że tak się zachowa, ponieważ Sławomir Nowak nie jest osobą honorową. Zresztą tu już nawet nie o honor chodzi, tylko o zwykłą wiarygodność, która jest przecież walutą polityka. Zdumiewający jest jednak sposób, w jaki Nowak wycofał się z tej deklaracji – bez podania żadnych szczególnych okoliczności, bez próby przepraszania, bez próby tłumaczenia się nawet. To, co Sławomir Nowak pisał na Twitterze, to są kompletne bzdury, to jest zwykły bełkot.

Reakcja posłów PO na to oświadczenie jest bardzo krótkowzroczna. Nawoływanie, aby „zaprzestać już tej nagonki” jest wpisaniem się w tę bezczelną strategię, którą Nowak zastosował i myślę, że może to być wizerunkowym problemem dla Platformy. Dziwię się, że nawet nie próbowano na niego wywierać nacisku, żeby chociaż próbował się inteligentnie wytłumaczyć, jeżeli już nie złożył mandatu. Być może zależność jest taka, że ponieważ Platforma notuje lekki wzrost i zatrzymana została tendencja dominacji Prawa i Sprawiedliwości, to sam Sławomir Nowak poczuł się pewniej i jego koledzy też poczuli się pewniej. Jednakże, dopiero co wyszli z bardzo poważnego sondażowego dołka (co zaczęło się dziać wraz z rosnącymi notowaniami Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej) więc powinni doskonale pamiętać, że w ten dołek zapędziły ich dokładnie tego rodzaju zachowania. Więc powtarzanie ich teraz, w sytuacji gdy zaledwie udało im się zahamować trend spadkowy, lekko odzyskać prowadzenie, jest moim zdaniem dużą lekkomyślnością.

Not. ed